Przerwa w dostawach prądu przez... drapiące się bydło
W pewnej walijskiej miejscowości częściej niż gdzie indziej występowały krótkie przerwy w dostawach prądu. Śledztwo przeprowadzone przez dostawcę energii wykazało, że to sprawka... bydła.
2013-08-16, 10:31
Llanddona w hrabstwie Anglesey w Walii to spokojna wieś. Mieszka tam 600 osób, a główną atrakcją, oprócz pubu, jest plaża, którą cenią sobie wczasowicze. Od kilku lat mieszkańcy Llanddony zgłaszali usterki sieci elektrycznej. Problem dotyczył kilkusekundowych przerw w dostawach prądu, które, choć niegroźne, były uciążliwe. Trzeba było bowiem ponownie uruchamiać komputery i od nowa ustawiać zegarki na kuchenkach i mikrofalówkach.
Walijczycy zasypywali firmę ScottishPower skargami. Dostawca prądu ponaprawiał uszkodzone wsporniki słupów elektrycznych i przeprowadził dochodzenie. Jakże zdumieni byli mieszkańcy Llanddony, gdy usłyszeli, że winę za przerwy w dostawach prądu ponoszą krowy. Okazało się, że zwierzęta wykorzystywały instalację energetyczną, by móc podrapać się po bokach.
ScottishPower poinformowała o wynikach śledztwa swoich walijskich klientów. Spółka stwierdziła nawet, że planowała wybudowanie ogrodzenia, które powstrzymałoby rogaciznę. Jak dotąd, płot jednak nie stanął. Mieszkańcy, którzy komentują sprawę, mówią, że za pieniądze, jakie płacą ScottishPower, firma powinna już dawno postawić ogrodzenie.
REKLAMA
REKLAMA