Bunt w Sobiborze. 70 lat później
Przeżyła ich tylko garstka. Trzech z nich otrzyma dziś prezydenckie odznaczenia. W ten sposób zostanie uczczona pamięć więźniów, którzy 70 lat temu zorganizowali bunt w hitlerowskim obozie zagłady w Sobiborze.
2013-10-14, 10:09
Posłuchaj
- Uciekałem razem z innymi przez wycięty otwór w zasiekach. Przygniotło mnie ogrodzenie. Zrzuciłem płaszcz i rozejrzałem się wokół - wspomina Tomasz Blatt, jeden z ocalałych.
Z obozu próbowało uciec około 300 więźniów. Część z nich zginęła na polu minowym, które zaczynało się za drutami kolczastymi, inni zostali trafieni kulami z wież strażniczych. Wojnę przeżyło 50 osób.
Powstanie zorganizowali radzieccy żołnierze, którzy trafili do obozu trzy tygodnie wcześniej. Przywódcą był Aleksander "Sasza" Peczerski. - Peczerski po wojnie był szykanowany w ojczystym kraju, bo nie chciał podpisać zobowiązania o współpracy z KGB - mówi historyk Robert Kuwałek. Szykanowano go za sam fakt, że dał się złapać Niemcom. Został zdegradowany i trafił do jednostki karnej.
Podczas dzisiejszych uroczystości w Sobiborze trzech z ocalonych otrzyma prezydenckie odznaczenia - Filip Białowicz, Tomasz Blatt i Jules Schelvis.
Obóz w Sobiborze był miejscem zagłady Żydów. Do tej niewielkiej miejscowości pod Zamościem Niemcy zwozili ich z całej Europy. W ciągu półtora roku hitlerowcy zagazowali w nim - według najnowszych badań - około 200 tysięcy Żydów, głównie z Generalnej Guberni i z Holandii. Po buncie więźniów, obóz został zlikwidowany.
REKLAMA
IAR/asop
REKLAMA