Jugendamt znowu odbiera polskie dzieci. "Za kłótnie z sąsiadami"

2013-12-10, 12:49

Jugendamt znowu odbiera polskie dzieci. "Za kłótnie z sąsiadami"
. Foto: http://www.unterstuetzung-die-ankommt.de/

Niemiecki urząd ds. młodzieży, zabrał dzieci polskiej rodzinie z Berlina. Podejrzewa, że rodzice są agresywni, bo pokłócili się z sąsiadami i źle mówią o Jugendamt.

- Widzimy je tylko dwa razy w tygodniu, po półtorej godziny i to pod nadzorem. Nie wolno nam rozmawiać z nimi po polsku dlatego zawsze jest przy tym tłumacz - szlocha matka dzieci Joanna Tatera.

Jugendamt odebrał dzieci bo uważa, że rodzice nie nadają się na opiekunów.

- Argumenty były stereotypowe - ojciec wypowiadał się negatywnie o Jugendamt.  To podkreśla tezę, że rodzice, że są agresywni - opowiada Markus Matuszczyk, pełnomocnik rodziny.

Według Joanny Tatery to właśnie teraz dzieci są pod złą opieką. - Wyglądają okropnie. Są posiniaczone i  w opłakanym stanie - opowiada.

Jugendamt odebrał dzieci Państwu Taterom z Berlina / źródło Fakty TVN

Wojciech Pomorski z  Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech nie kryje ironii komentując kolejny przypadek interwencji w polskiej rodzinie.  - Niemcy bardzo troszczą się o dzieci, tylko, że te dzieci nie są w domach - mówi Pomorski.

Wieku prawników uważa, że Jugendamt dość szybko pozbawia rodziców opieki nad ich dziećmi i to pod stosunkowo błahymi powodami. W ostatnich latach było kilka polskich rodzin w takiej sytuacji. Ostatnio, urząd odebrał w Berlinie dwuletnią Andżelikę. Przez pięć tygodni rodzice nie mogli zobaczyć dziecka. Jugendamt zarzucał im nadużywanie alkoholu i niewywiązywanie się z obowiązków.  W końcu sąd zdecydował o powrocie dziewczynki do rodziny.

Przypadek państwa Taterów komentuje Dorota Arciszewska-Mielewczyk z PiS. Zwraca uwagę na odpowiedzialność polskich władz za takie sytuacje. - Sprawa nie wystawia dobrego świadectwa Niemcom, ale trzeba też przyznać, że polska strona jest tutaj bierna - mówi Arciszewska-Mielewczyk.

Małgorzata Kidawa - Błońska nie zgadza się z tym zarzutem. Uważa, że to nie jest problem w stosunkach polsko-niemieckich, ale  przyznaje, że  - na pewno obcokrajowcy w Niemczech mają większe trudności z upominaniem się o swoje prawa.

Polityczne spory zapewne najmniej obchodzą zrozpaczonych rodziców, którzy czekają na swoje dzieci - Człowiek wstaje w nocy i ich szuka.  Tego nie da się opisać - mówi Joanna Tatera i ociera łzy.

polskieradio.pl/TVN/iz

 

''

Polecane

Wróć do strony głównej