Championship: Kamil Grosicki żałuje braku transferu. "Oferta Sportingu to było marzenie"

2018-09-05, 12:12

Championship: Kamil Grosicki żałuje braku transferu. "Oferta Sportingu to było marzenie"
Kamil Grosicki. Foto: Shutterstock

Kamil Grosicki udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym opowiedział o wydarzeniach ostatniego dnia okienka transferowego. Skrzydłowy piłkarskiej reprezentacji Polski przyznał, że nie rozumie, dlaczego jego klub - Hull City najpierw zaakceptował ofertę tureckiego Bursasporu, by potem odrzucić lepszą finansowo propozycję Sportingu Lizbona. 

Niemalże tradycją stało się, że ostatni dzień okna transferowego stoi pod znakiem próby zmiany klubu przez Grosickiego. Piłkarz sam przyznał w wywiadzie, iż "dzieje się tak od Euro 2016", gdy w ostatniej chwili upadł jego transfer do Burnley. Nie inaczej było w końcówce sierpnia bieżącego roku. 

Wydawało się, że Grosicki na pewno opuści Hull. Angielski klub chciał pozbyć się polskiego piłkarza ze względu na jego wysoki kontrakt. Od początku sezonu skrzydłowy wystąpił jedynie przez 21 minut w trakcie meczu Pucharu Ligi. W rozgrywkach ligowych pauzował, gdyż Anglicy nie chcieli ryzykować ewentualnej kontuzji, która mogłaby zastopować transfer. 

31 sierpnia władze "Tygrysów" zaakceptowały propozycję Bursasporu i piłkarz poleciał do Turcji, gdzie miał podpisać kontrakt. Po przejściu testów medycznych niespodziewanie wycofał się z transferu, dowiadując się o zainteresowaniu ze strony słynnego Sportingu Lizbona. Wówczas jednak Anglicy zwiększyli wymagania finansowe co do propozycji Portugalczyków, przez co Grosicki przez najbliższe pół roku pozostanie piłkarzem Hull. 

Grosicki zaprezentował dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" korespondencję między działaczami Sportingu oraz Hull jako powód nagłej rezygnacji z przejścia do Bursasporu. Piłkarz dokładnie opisał wydarzenia związane z niedoszłym transferem. 

REKLAMA

- Poleciałem do Turcji, mogłem podpisać kontrakt już w południe, ale pojawiła się konkretna oferta ze strony Sportingu Lizbona. Wiedziałem o zainteresowaniu Portugalczyków wcześniej, ale bez konkretów - przyznał - Wsiadłem do samolotu lecącego do Turcji, wylądowałem i odebrałem telefon, że sprawa nabrała przyśpieszenia - dodał. 

Przez kolejne kilka godzin Portugalczycy nie ponowili oferty, więc zawodnik przeszedł badania medyczne w tureckim zespole. Sporting nie zrezygnował jednak z próby pozyskania Grosickiego. 

- Z informacji, które otrzymałem od menedżera wynika, że Sporting złożył Hull lepszą ofertę, niż Turcy - zaznaczył Grosicki, który był przekonany, iż zostanie piłkarzem portugalskiej drużyny - Dlatego finał jest dla mnie szokujący. Anglicy zgodzili się zaakceptować gorszą ofertę z Bursy, a lepszej z Lizbony nie - poinformował. 

Grosicki przyznał, iż angielskie kluby "lubią się potargować" podczas ostatniego dnia okienka transferowego. 

REKLAMA

- Nawet jestem w stanie ich trochę zrozumieć, bo zapłacili za mnie duże pieniądze. (...) Uznali, że od tak potężnego klubu uda im się sporą część odzyskać. Stało się inaczej - stwierdził. 

Piłkarz bardzo chciał trafić do Portugalii. Uważa wręcz, że przez brak transferu odebrano mu "szansę na coś wielkiego w karierze".

Duży klub, dobra oferta indywidualnego kontraktu, gra w europejskich pucharach, piękne miasto. Każdy piłkarz marzy o takiej sytuacji. Boli, że się nie udało - przyznał. 

REKLAMA

Grosicki zdementował też informacje Turków, jakoby żądał od nich opłacenia dwuletniego kontraktu z góry. Stwierdził także, iż nie obraża się na swój obecny klub. 

- Potrzebuję Hull, a Hull potrzebuje mnie. Trener jeszcze pod koniec okna zapewniał, że jak nie odejdę, będę grał i liczy na mnie - dodał. 

Obecny menedżer "Tygrysów" - Nigel Adkins przyznał niedawno, iż Grosicki "to doskonały piłkarz", co może oznaczać, że 60-krotny reprezentant Polski znowu stanie się ważną postacią w drużynie Hull.

pm, Przegląd Sportowy 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej