Ekstraklasa: Wisła Kraków zamierza dograć sezon. Przyszłość wciąż pod znakiem zapytania
Wiadomo już, że po fiasku negocjacji z krakowskimi biznesmenami w sprawie przejęcia klubu sytuacja Wisły Kraków wciąż jest fatalna. "Biała Gwiazda" będzie starała się zmniejszyć dług w styczniowym okienku transferowym i zapowiada, że zamierza dokończyć sezon.
2018-12-15, 13:13
Posłuchaj
Przyczyny kryzysu 13-krotnych mistrzów Polski analizuje Marek Solecki z Polskiego Radia Kraków (IAR)
Dodaj do playlisty
W piątek stało się jasne, że jeśli nie zdarzy się coś zupełnie nieoczekiwanego, Wisła Kraków nie zmieni w najbliższym czasie właściciela. "Białą Gwiazdę" z rąk Towarzystwa Sportowego Wisła chciała przejąć czwórka małopolskich biznesmenów: Wojciech Kwiecień - właściciel sieci aptek "Słoneczna", Wiesław Włodarski - właściciel Food Care oraz właściciele firm Antrans Group oraz Dasta Invest. Po trwającym od poniedziałku audycie doszło do decyzji, która mogła mocno stonować nastroje przeżywających fatalny czas kibiców i ludzi związanych z klubem. Długi okazały się przerastać możliwości potencjalnych "strażaków". Na początku szacowano, że wynosi około 22-28 milionów złotych. Okazało się jednak, że jest znacznie większy.
Przez długi czas problemy bagatelizowano, trwały przepychanki i chaos w klubowych gabinetach. Kiedy prawda wychodzi na jaw, wszystko okazało się straszniejsze niż domysły. Potencjalnym ratunkiem dla Wisły może być oferta angielskiej firmy Noble Capital Partners Ltd, która w listopadzie przesłała ofertę przejęcia klubu za 1 euro. Jej przedstawiciele przebywali w Krakowie i rozmawiali z władzami klubu. Fakt jest jednak taki, że najbardziej konkretna z możliwości, według wielu jedyny ratunek, przepadła. Prezes Marzena Sarapata zapewnia, że prowadzi negocjacje z kilkoma podmiotami, ale wszystkie objęte są klauzulą poufności. Ale przez to, że czas kurczy się bardzo szybko, w tym przypadku po prostu nie da się czekać ze spokojem.
Nadal uważam, że Wisła dogra sezon do końca i takie sygnały dochodzą z wielu miejsc. Jest jeszcze trochę czasu, to nie jest tak, że Wisła za tydzień zostanie wycofana z rozgrywek - mówił w sobotę w programie "Stan Futbolu" prezes Ekstraklasy Marcin Animucki.
Obecnie długi klubu szacowane są na kilkadziesiąt milionów złotych. Piłkarze od kilku miesięcy nie otrzymują pensji i w każdej chwili mogą złożyć wniosek do PZPN w wypłatę zaległości. Jeśli klub nie zrobi tego w terminie 14 dni, wówczas ich kontrakty zostaną rozwiązane. Taka sytuacja może oznaczać koniec nadziei - mówimy o kwocie rzędu 4 milionów złotych.
REKLAMA
Źródło: TVP
- Na razie decyzja nie zapadła, powiedzieliśmy, że przekładamy to, chcieliśmy się skupić na meczu z Wisłą Płock. Jakie będę następne kroki? Zajmiemy się tym, gdy spotkamy się po dniu wolnym - powiedział Maciej Sadlok, jeden z piłkarzy, którzy w Krakowie grają najdłużej.
W tym momencie spłacenie przynajmniej części długów będzie możliwe właściwie tylko w przypadku, kiedy w zbliżającym się okienku transferowym uda się sprzedać czołowych zawodników. To jednak sprawa karkołomna z kilku powodów. Po pierwsze, inne kluby doskonale zdają sobie sprawę, że Wisła nie jest w pozycji, która umożliwia twarde negocjowanie. Przykładem był chociażby najlepszy piłkarz Ekstraklasy ubiegłego sezonu Carlitos, który przeszedł do Legii za niecałe pół miliona euro, czyli kwotę znacznie niższą niż zakładano. Z innymi piłkarzami może być podobnie.
Zapowiada się na to, że będąca pod ścianą "Biała Gwiazda" będzie miała prosty wybór - przyjmować oferty lub ryzykować, że za kilka tygodni każdy z obiektów zainteresowania będzie mógł po prostu podpisać kontrakt z nową drużyną już jako wolny zawodnik.
REKLAMA
Na kim Wisła może zarobić? W tym sezonie najważniejszymi graczami są Jesus Imaz, Zdenek Ondrasek, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Vullnet Basha, Dawid Kort czy Marko Kolar. Na sprzedaży każdego z nich można zarobić, ale nawet szacunkowe wyliczenia mogą mocno rozminąć się z rzeczywistością. Wiele mówiło się o powrocie Jakuba Błaszczykowskiego, który w Wiśle wchodził do wielkiej piłki. Reprezentant Polski, który wiele razy wspierał już "Białą Gwiazdę", może już za chwilę nie mieć dokąd wracać.
Mimo tego, co dzieje się w klubie, zawodnicy na boisku dają z siebie wszystko. W piątek pokonali 2:1 Wisłę Płock i z dorobkiem 29 punktów zajmują piąte miejsce w tabeli Ekstraklasy. Zaskakująco dobrze jak na drużynę, której przyszłość jest jedną wielką niewiadomą. Wszyscy jednak mają świadomość, że już za kilka tygodni mogą biegać po innych niż ekstraklasowe boiska lub też nosić inne barwy. Tym większy szacunek należy się trenerowi Maciejowi Stolarczykowi, który wydaje się trzymać razem grupę swoich podopiecznych mimo wszystkich kłopotów, które w ostatnich miesiącach dotykają klub.
Czy Wisła będzie jedynie odwlekać w czasie swój upadek, czy może znajdzie sposób na to, jak przegnać czarne chmury? W tym momencie trudno odpowiedzieć na pytanie, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że problemy musiały się nawarstwiać od dłuższego czasu i w jakiś sposób umknęły między innymi Komisji Licencyjnej, do której obowiązków należy też finansowa kontrola tego, co dzieje się w zespołach Ekstraklasy.
REKLAMA
A mówimy tutaj o jednym z największych i najbardziej utytułowanych klubów. Marka i renoma może pomóc, ale sama w sobie nie ochroni nikogo - widzieliśmy, jaki los spotkał ŁKS i Widzew Łódź, z czym musiały mierzyć się Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin, jak nie udało się uchronić przed upadkiem Polonii Warszawa, Zawiszy Bydgoszcz czy Ruchu Chorzów.
ps, PolskieRadio24.pl
REKLAMA