Akcja na Nanga Parbat: zlokalizowano ciała Nardiego i Ballarda. "Musimy pogodzić się z tym, co się stało"

W sobotę ogłoszono, że akcja ratunkowa na Nanga Parbat, której celem było odszukanie zaginionych wspinaczy - Daniele Nardiego i Toma Ballarda - dobiegła końca. Próba wytyczenia nowej drogi na mający fatalną opinię ośmiotysięcznik, przyniosła Włochowi i Brytyjczykowi śmierć.

2019-03-09, 19:05

Akcja na Nanga Parbat: zlokalizowano ciała Nardiego i Ballarda. "Musimy pogodzić się z tym, co się stało"
Nanga Parbat . Foto: Ahmed Sajjad Zaidi/flickr/CC BY-SA 2.0

Minęło 13 dni od ostatniego kontaktu z zaginionymi na Nanga Parbat himalaistami. Nadzieja na to, że uda się odnaleźć ich żywych, malała z każdym kolejnym. Po raz ostatni z Nardim i Ballardem współpracownicy mieli kontakt 24 lutego, gdy wspinacze byli na wysokości 6300 m na Żebrze Mummery'ego.

Akcja ratowniczo-poszukiwawcza ruszyła 28 lutego. W czwartek Alex Txikon, który dowodził ekipą poszukiwawczą, przekazał, że za pomocą teleskopu udało się zauważyć dwa "kształty/sylwetki" na wysokości 5900 metrów - w miejscu, które odpowiadało ostatniej znanej pozycji duetu.

Bask, który w związku z fatalnymi doniesieniami przerwał swoją wyprawę na K2 i wsparł poszukiwania, potwierdził, że są to ciała Nardiego i Ballarda, którzy próbowali wytyczyć nowy szlak na szczyt Nanga Parbat - pokonując ścianę Diamir nową linią, biegnącą Żebrem Mummery’ego. Mieli tego dokonać bez użycia tlenu z butli i w stylu alpejskim. Ryzyko było olbrzymie, co podkreślali inni wspinacze, mający na swoim koncie działania na owianej złą sławą górze. 

Simone Moro powiedział wprost, że "ta wspinaczka była samobójcza z powodu lawin i spadających brył lodu tak wielkich jak samochody. Decyzja o wspinaniu się niebezpieczym Żebrem Mummery’ego było jak gra w rosyjską ruletkę, a pakistański wspinacz, który był w zespole Nardiego i Ballarda zrezygnował, twierdząc, że nie chciał umrzeć".

REKLAMA

"Jesteśmy załamani, to ogromny ból, ale informujemy, że akcja poszukiwawcza Daniele i Toma dobiegła końca. Jakaś ich cząstka na zawsze pozostanie na Nandze. Po zrobieniu wszystkiego, co było możliwe, musimy zaakceptować to, co się stało" - brzmi część komunikatu ekipy Nardiego. 

42-letni Daniele Nardi nie był pierwszy raz na Nanga Parbat, na tym ośmiotysięczniku działał już wcześniej cztery razy. Jego tegoroczny wspinaczkowy partner, Tom Ballard, głównie wspinał się w Alpach. W ciągu jednego zimowego sezonu zdobył słynne północne, alpejskie ściany - Matterhorn, Eiger, Grandes Jorasses i Petit Dru.

Ballard był synem brytyjskiej alpinistki Alison Hargreaves, która jako pierwsza Brytyjka przeszła północną ścianę Eigeru (1988). W 1995 roku zdobyła trzy ośmiotysięczniki: Mount Everest, Kanczendzongę i K2. Na Everest wspięła się bez wspomagania tlenem z butli, była pierwszą kobietą na świecie, która tego dokonała. Ze szczytu za pomocą radia przekazała najbliższym wiadomość: "jestem tu, w najwyższym punkcie świata dla Toma i Kate, moich dzieci, kocham Was bardzo mocno".

REKLAMA

Trzy miesiące po tym wyczynie zginęła w lawinie podczas zejścia z K2. Miała 33 lata. Jej ciało nigdy nie zostało znalezione. Jej zyciowym mottem była sentencja: lepiej przeżyć jeden dzień jako tygrys niż tysiąc dni jak owca.

W styczniu 2018 roku cały świat pasjonatów gór śledził wydarzenia z Nangi - Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol znaleźli się w rozpaczliwej sytuacji po tym, jak udało im się zdobyć szczyt. Na pomoc ruszyli wówczas uczestnicy ekspedycji, która atakowała K2 - ekipa ratunkowa składająca się z himalaistów - Adama Bieleckiego, Denisa Urubko, Piotra Tomali i Jarosława Botora - uratowała partnerkę Polaka, on sam jednak niestety na zawsze pozostał na górze.

Nanga Parbat ma przerażającą opinię wśród wspinaczy. To nietypowa góra, ośmiotysięcznik samotnie stojący w zachodnich Himalajach w Pakistanie. Od strony południowej broni jej 4,5-kilometrowa pionowa ściana, największa na świecie. Grań ma 26 kilometrów. Do pierwszego wejścia na szczyt, które miało miejsce w 1953 roku, za próby zdobycia wierzchołka zapłaciło życiem 31 osób. Do dziś ta liczba jest ponad dwa razy większa. Więcej niż 20 procent ludzi, którzy ruszają w górę, zostaje tam na zawsze. Niestety, w sobotę możemy potwierdzić, że dołączyli do nich Daniele Nardi i Tom Ballard.


ps, ah

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej