Formuła 1: dominacja Mercedesa czy kompromitacja Ferrari? Tytuł odjeżdża Scuderii [KOMENTARZ]

2019-05-04, 10:55

Formuła 1: dominacja Mercedesa czy kompromitacja Ferrari? Tytuł odjeżdża Scuderii [KOMENTARZ]
Monakijczyk Charles Leclerc z Ferrari podczas kwalifikacji na ulicznym torze w Baku . Foto: PAP/EPA/VALDRIN XHEMAJ

Zdobywając w Azerbejdżanie czwarty dublet z rzędu, kierowcy Mercedesa Lewis Hamilton i Valtteri Bottas przeszli do historii Formuły 1. "Srebrne Strzały" pobiły rekord z 1992 roku, ustanowiony przez duet Williamsa Nigela Mansella i Riccardo Patrese, którzy trzykrotnie wygrywali wyścig na otwarcie sezonu. Od rywalizacji w Melbourne Ferrari w żaden sposób nie zagroziło ekipie z Brackley. 

W 2019 roku kierowcy rywalizują w 70. sezonie mistrzostw świata Formuły 1. Po ośmiu latach przerwy wraca jedyny polski kierowca w historii F1 Robert Kubica. Portal PolskieRadio24.pl z tej okazji przygotował specjalny serwis, w którym można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje związane z wydarzeniami na torach.  

Od początku sezonu 2019 wszyscy fani F1 zastanawiali się, czy Scuderia Ferrari pod wodzą nowego szefa Mattii Binotto będzie w stanie zrewanżować się za ostatnie lata ekipie Mercedesa. Na razie odejście Maurizio Arrivabene o tyle, ile mogło poprawić atmosferę w zespole z Maranello, o tyle kompletnie nie przekłada się na wyniki Ferrari. 

Powiązany Artykuł

formula_1200.jpg
F1 - ROBERT KUBICA W WILLIAMSIE - Serwis specjalny

Sebastian Vettel miał być tym, który w nowym samochodzie SF90 odbuduje formę Scuderii i skutecznie nawiąże walkę ze swoim największym rywalem Lewisem Hamiltonem. Na razie Niemiec nie jest w stanie dorównać pięciokrotnemu mistrzowi świata, a ponadto musi uważać na ambitnego partnera zespołowego Charlesa Leclerca, który wcale nie zamierza pełnić roli "skrzydłowego". Problem w tym, że to szefostwo Ferrari nie potrafi odpowiednio zareagować na mocne ciosy ze strony Mercedesa. Czy to kolejny sezon pod dyktando Hamiltona? 

Sygnały w Melbourne, katastrofa w Bahrajnie

Już w Melbourne Ferrari zostało błyskawicznie sprowadzone na ziemię. Na podium pierwszego wyścigu w sezonie nie stanął żaden z kierowców włoskiego teamu. Nieoczekiwanie triumfował Bottas, za którym stanął Hamilton i Max Verstappen z Red Bulla. Vettel i Leclerc mieli się zrehabilitować na torze Sakhir w Bahrajnie, ale już nawet wtedy szczęście opuściło zespół z Maranello.

Na pustynnym torze w rejonie Zatoki Perskiej rywalizacja kapitalnie ułożyła się dla młodego Leclerca, który przed sezonem zastąpił w Ferrari Fina Kimiego Raikkonena. Monakijczyk praktycznie prowadził przez większość dystansu. Prawdziwy dramat rozegrał się 10 minut przed końcem wyścigu, kiedy silnik Leclerca odmówił posłuszeństwa i zaczął tracić moc. Jak się później okazało, powodem tego była awaria turbosprężarki. Całą sytuację bezlitośnie wykorzystali Hamilton i Bottas. Kierowca Ferrari mógł odnieść pierwsze zwycięstwo w karierze F1, ale ostatecznie musiał się zadowolić ostatnim stopniem podium. Mało brakowało, by 22-latek wcale nie stanął na "pudle". Gdyby nie samochód bezpieczeństwa, Holender bez problemów wyprzedziłby kierowcę Ferrari. 

W Bahrajnie pech nie opuścił również Vettela, który na 38. okrążeniu rywalizował "koło w koło" z Hamiltonem. Dla Niemca skończyło się to fatalnie, gdyż obróciło go na torze, przez co uszkodził opony i przednie skrzydło bolidu. Po wyjeździe z alei serwisowej czterokrotny mistrz świata nie był w stanie zmniejszyć swojej straty do czołówki wyścigu. Marzenia o wygranej trzeba było odłożyć na kolejną rundę mistrzostw świata. 

Powiązany Artykuł

Robert Kubica 1200F.jpg
Zespół Formuły 1 złamał zasadę parc ferme. Co to znaczy?

Nieudany jubileusz w Szanghaju


Kolejne upokorzenie Scuderia musiała przyjąć podczas tysięcznego wyścigu w historii F1, który odbywał się w Chinach. Na torze w Szanghaju bardzo dobry start zaliczył Hamilton, który wyprzedził swojego kolegę z teamu Bottasa. Fin ruszał z pole position. Podobnie jak Brytyjczyk zdecydowanie lepszy start od partnera zespołowego miał Leclerc, który zostawił w tyle Vettela.

W trakcie wyścigu Niemiec dzięki użyciu DRS wyprzedził Leclerca. Jeszcze wcześniej szefowie Ferrari poinformowali 21-latka, by ten oddał pozycję doświadczonemu kierowcy Scuderii. Z początku Monakijczyk jechał lepszym tempem od Vettela, ale kolejny raz musiał zmierzyć się z tym, kto jest liderem włoskiej ekipy. Bardzo możliwe, że gdyby nie polecenia zespołowe, to właśnie Monakijczyk miałby szansę na coś więcej niż ostatni stopień podium. 

Podobnie jak w przypadku dwóch pierwszych wyścigów Ferrari zawiodło swoich kibiców. Vettel mógł się zadowolić trzecim miejscem, z kolei dwie pierwsze lokaty ponownie trafiły na konto duetu "Srebrnych Strzał". W Szanghaju Mercedes wyrównał rekord Williamsa z 1992 roku, kiedy to kierowcy zespołu z Grove triumfowali w trzech pierwszych wyścigach sezonu.


Rekordowe Baku 

Jeszcze przed wyścigiem w Azerbejdżanie szef Ferrari Mattia Binotto zapowiadał, że team jest bardzo dobrze przygotowany i to właśnie Włosi powinni dysponować lepszym tempem niż rywale z Brackley. Sesje treningowe pokazały, że Leclerc jechał bardzo szybko i był głównym kandydatem do pole position na ulicznym torze w Baku. 

"

Sebastian Vettel Jesteśmy jednym zespołem, niezależnie od strony garażu

W treningach dominowała Scuderia, a 22-latek z Monako dawał wyraźny sygnał, że jest gotowy powalczyć o coś więcej. Podobnie czterokrotny mistrz świata, który w końcu chciał się odkuć Hamiltonowi. Mercedes tradycyjnie najlepsze zachował sobie na... walkę o pierwszy rząd. 

Najgorsze, co mogło spotkać włoski zespół, przytrafiło się w trakcie kwalifikacji. Kierowcy kolejny raz przekonali się, że uliczny tor w Baku nie wybacza błędów. Pierwszy samochód rozbił Robert Kubica z Williamsa podczas Q1. Kilka minut później dokładnie w tym samym miejscu błąd popełnił Leclerc, kierując na ścianę swoje SF90. Nic gorszego nie mogło się przytrafić ekipie z Maranello. Cała nadzieja włoskich kibiców spoczęła na Vettelu, który jednak przegrał walkę o P1 z Bottasem i Hamiltonem. 

- Jutro jest kolejny dzień. Jestem pozytywnie nastawiony, wykonam najlepszą możliwą pracę podczas wyścigu - mówił 22-latek po nieudanych dla niego kwalifikacjach. Optykę wokół zespołu chciał zmienić Vettel, który tłumaczył partnera: "To wstyd, że straciliśmy jeden samochód. Jesteśmy jedną drużyną, niezależnie od strony garażu". 

Powiązany Artykuł

PAP Obajtek Kubica 1200.jpg
Daniel Obajtek: sport to dobry kierunek dla PKN Orlen [NASZ WYWIAD]

Podopieczni Toto Wolffa stanęli przed szansą na pobicie rekordu z sezonu 1992. Rywalizacja nad Morzem Kaspijskim przebiegła po myśli Mercedesa. Kluczowy dla losów wyścigu okazał się start, który udał się Bottasowi i Hamiltonowi. Vettel zachował swoją pozycję, ale "zaspał" Leclerc, który mimo startu z ósmego miejsca, z biegiem czasu odrabiał straty. 


Przez cały dystans zespół z Brackley skutecznie realizował założoną strategię i dwie "Srebne Strzały" jako pierwsze przekroczyły linię mety. Zmieniła się tylko kolejność w przeciwieństwie do GP Chin. Fin odniósł drugie zwycięstwo w sezonie, a Mercedes zdominował klasyfikację generalną kierowców i konstruktorów, bijąc rekord Mansella i Patrese. Tak mocnego wejścia w sezon chyba nikt się nie spodziewał, tym bardziej że Ferrari prezentowało się naprawdę dobrze podczas przedsezonowych testów F1.

Powiązany Artykuł

Shutterstock Ayrton Senna 1200F.jpg
Czasami mówił, że przesadza. Mija 25 lat od wypadku Senny

***

Przed szefostwem Scuderii wielkie wyzwanie. Po czterech rundach mistrzostw świata F1 bezapelacyjnie prowadzi Mercedes. W generalce Valtteri Bottas ma już 87 punktów i o jeden wyprzedza Lewisa Hamiltona. Trzeci Sebastian Vettel zgromadził do tej pory 52 pkt. Charles Leclerc jest dopiero piąty i ma 47 pkt.

"Tifosi" nie wyobrażają sobie dalszych porażek i braku wygranej w przypadku kolejnych wyścigów, ale w aktualnej dyspozycji Mercedesa trudno zakładać, żeby miało być inaczej. Problem w tym, że Scuderia mimo dobrych wyników w treningach zupełnie nie radzi sobie w decydującej rywalizacji. Po czterech rundach ma się wrażenie, że zespół z Brackley jeszcze w pełni nie pokazał swojego potencjału. Z drugiej strony team z Maranello, który dysponuje potężną siłą w postaci Vettela i wschodzącej gwiazdy "królowej motorsportu" Leclerca, wydaje się zupełnie bezradny.

Powiązany Artykuł

Roland Ratzenberger 1200F.jpg
Roland Ratzenberger. Zapomniana ofiara F1

W Hiszpanii Mattia Binotto nie może sobie pozwolić na kolejną stratę punktów i panowanie Mercedesa. W przypadku innego scenariusza duet Hamilton-Bottas może zabić emocje tegorocznego sezonu F1 już w maju. 


Mateusz Brożyna

Polecane

Wróć do strony głównej