Doha na granicy rekordów. Sofia Ennaoui: jedne z najlepszych mistrzostw w historii
- To był rewelacyjny poziom mistrzostw, chyba jeden z najlepszych w historii lekkiej atletyki - podkreśliła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Sofia Ennaoui, reprezentantka Polski, która na kilka tygodniu przed terminem 17. lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dosze, musiała zrezygnować ze startu z powodu kontuzji. Biało-czerwoni zakończyli zawody w stolicy Kataru z sześcioma medalami na koncie.
2019-10-07, 21:50
Posłuchaj
- Reprezentacja Polski podczas lekkoatletycznych MŚ w Dosze liczyła 44 osoby
- Biało-czerwoni zdobyli sześć medali: złoto Pawła Fajdka, srebro sztafety 4x400 m (Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Święty-Ersetic) i Joanny Fiodorow oraz brąz Piotra Liska, Wojciecha Nowickiego i Marcina Lewandowskiego
Historyczne mistrzostwa
W niedzielę zakończyły się 17. Lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Dosze. Reprezentacja Polski wywalczyła sześć medali, o dwa mniej, niż dwa lata temu na zawodach w Londynie. Sportowo rywalizacja w stolicy Kataru stała na bardzo wysokim poziomie.
- Poziom tych mistrzostw był rewelacyjny, jeden z najlepszych w historii lekkiej atletyki. Wyniki niektórych konkurencji były kosmiczne. Zawodnicy zbliżali się do rekordów świata. Każdego dnia oglądało się te mistrzostwa z zapartym tchem - powiedziała wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 metrów.
Powiązany Artykuł
Doha 2019
Zdaniem Sofii Ennaoui jednym z najlepszych finałowych konkursów był ten w pchnięciu kulą mężczyzn. Ostatecznie triumfował Amerykanin Joe Kovacs, który w ostatniej próbie pobił rekord świata (22,91 m). Konrad Bukowiecki skończył na szóstym miejscu i został najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Europy.
REKLAMA
- Szukałam takiej konkurencji, w której wszystko rozgrywało się od pierwszego pchnięcia. Tutaj było aż trzech zawodników, którzy zmieścili się w jednym centymetrze. Po prostu rewelacja. Dawno nie było takiego konkursu - przyznała Ennaoui. Polka dodała również, że na uwagę zasługują biegi na 1500 metrów: "Zarówno damski jak i męski. Bardzo wysoki poziom. Zawodnicy nie czaili się do ostatnich metrów, rywalizacja trwała od startu do mety. Dopiero w takich biegach widać kto jest najmocniejszy i kto przygotował się najlepiej. Absolutna dominatorka Sifan Hassan, która wygrała zarówno bieg na 1500 jak i na 10000 metrów. Po raz pierwszy w historii doszło do takiej sytuacji, także chapeau bas dla niej".
Reprezentantka Polski podkreśliła, że tak naprawdę każda z konkurencji na lekkoatletycznych MŚ w Dosze stała na bardzo wysokim poziomie.
Nie było powtórki z Londynu
Biało-czerwoni w stolicy Kataru zdobyli sześć medali. Nie udało się powtórzyć wyniku z Londynu, gdzie Polacy zgarnęli osiem krążków. W Katarze na podium nie stanęli między innymi: Malwina Kopron, Piotr Małachowski, Paulina Guba, Klaudia Kardasz, Adam Kszczot, Michał Haratyk czy Konrad Bukowiecki.
- To jest sport, a szczególnie lekkoatletyka, gdzie zawsze jest mała niewiadoma. Nie wiemy jakie będą warunki czy forma dnia. Wiem ile zawodnicy poświęcają żeby przygotować się na takie zawody. Jestem dumna, że mogę być częścią tej reprezentacji. Mam wrażenie, że każdy zaprezentował się na sto procent tego, na co było go stać - powiedziała.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Ennaoui robi swoje i nie dyskutuje: nikt nie jest robotem [NASZ WYWIAD]
Jedną z niespodzianek tegorocznych mistrzostw świata był z pewnością konkurs rzutu młotem mężczyzn, gdzie ostatecznie okazało się, że Wojciech Nowicki zdobył brązowy medal. Przedstawiciele Polskie Związku Lekkiej Atletyki mieli nagranie, na którym widać było, jak trzeci po konkursie Węgier Bence Halasz pali swoją próbę. Sędziowie przyznali się do błędu i wstawili Nowickiego na ostatni stopień podium. Ostatecznie zdecydowano się przyznać dwa brązowe medale.
- Czytaj więcej: "Aniołki" uskrzydlone medalem. "Coś wisiało w powietrzu" >>>
- To była dla mnie taka miła niespodzianka. Jak się kładłam po finale, to mieliśmy jeden medal, a jak się obudziłam to już dwa. To była nagroda na dobry początek dnia. Spodziewałam się, że Wojtek jako lider światowych list i Paweł, będą absolutnymi faworytami tej konkurencji - przyznała.
Sukces należał się każdemu
Mimo, że biało-czerwoni zdobyli o dwa medale mniej niż w Londynie, nie można traktować występu reprezentacji w kategoriach rozczarowania czy niespodzianki.
Powiązany Artykuł
Więcej medali niż rozczarowań. Lekkoatleci znowu dali radę [KOMENTARZ]
- Absolutnie każdy kto zdobył medal, na niego zasłużył. Żaden krążek w reprezentacji Polski nie jest dla mnie zaskoczeniem. Większość zawodników była w czołówce światowych list - podkreśliła finalistka igrzysk olimpijskich z Rio de Janeiro.
REKLAMA
Wyświetl ten post na Instagramie.
Największą niespodzianką dla Sofii Ennaoui była rywalizacja na 800 metrów kobiet.
- Dwie Ugandyjki w pierwszej czwórce (Halimah Nakaayi i Winnie Nanyondo - przyp. red.) to jest mega zaskoczenie. W ogóle fajną sprawą jest to, że ten bieg na 800 m kobiet jest na dobrym poziomie i jest uchwytny. Angelika Cichocka i Joanna Jóźwik wcześniej biegały na podobnym poziomie, także w końcu ten dystans jest w naszym zasięgu - powiedziała.
Powiązany Artykuł
Co zapamiętamy z Dohy? Rekordowe mistrzostwa świata
Wysoki poziom, słaba frekwencja
Podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dosze z pewnością największym rozczarowaniem były pustki na trybunach.
REKLAMA
- Czytaj więcej: Kosmos "Lewego". "Obiecałem sobie, że będę gryzł trawę" >>>
- Bardzo przykra sprawa. Szczerze nie spodziewałam się, że tak mało ludzi będzie w Katarze. Nie wiem co jest tym spowodowane. Możliwe, że kibice z całego świata nie mogli się zjechać do Dohy, bo i loty pewnie były drogie jak również zakwaterowanie. Z drugiej strony nie ukrywajmy, ale w Katarze nie mieszka też nie wiadomo ile ludzi, żeby mogli dzień w dzień zapełnić całe stadiony. Organizatorzy zapewne liczyli na to, że do Kataru przyjadą fani z całego globu i chyba się przeliczyli - podkreśliła. Ennaoui dodała również, że termin też pozostawiał wiele do życzenia, ale najważniejsze, że udało się biało-czerwonym sięgnąć po medale: "Szkoda bo nasi zawodnicy rewelacyjnymi rezultatami zdobywali te medale i pewnie było im przykro, że nie było za dużo ludzi na trybunach. Jednak te krążki smakują tak samo, bo są okraszone ciężką pracą i wieloma wyrzeczeniami, a to jest chyba najważniejsze".
Mateusz Brożyna
REKLAMA