Zenon Jaskóła wygrał etap Tour de France. Organizm wyeksploatowany do ostatniej kropli potu

2020-07-21, 06:00

Zenon Jaskóła wygrał etap Tour de France. Organizm wyeksploatowany do ostatniej kropli potu
16.08.1995. Zenon Jaskóła na mecie VII Memoriału Andrzeja Trochanowskiego w Warszawie . Foto: PAP/Janusz Mazur

27 lat temu pierwszy Polak wygrał etap Tour de France. 21 lipca 1993 roku Zenon Jaskóła przeciął metę szesnastego etapu 80. edycji Tour de France – największego wyścigu kolarskiego na świecie. W ciągu trzech tygodni zawodnicy musieli przejechać ponad 3 700 kilometrów. 

Amator

Powiązany Artykuł

Lance Armstrong 1200.jpg
Jaką prawdę ujawni "Lance"? Armstrong: nie będę was okłamywał

Urodził się 4 czerwca 1962 roku w Śremie. Kolarstwo zaczął uprawiać dopiero w wieku 16 lat. Wcześniej uczestniczył w wyścigach amatorów. Na męskim rowerze, takim, jaki można było kupić w sklepie. Nie miał on nic wspólnego z wyczynem. Tak angaż do pierwszego klubu kolarskiego wspomina sam Jaskóła (dla weszlo.com): „Kiedyś przy Wyścigu Pokoju organizowano takie międzyszkolne zawody na rowerach, w których trzeba było wystartować. Tam pokazywałem się w pierwszej trójce. Zauważył mnie trener, zapytał: »Chcesz rower? Jak chcesz rower, to przyjdź do klubu, dostaniesz«. No to oczywiście, że chcę. Trzeba było tylko zgody rodziców, miałem ją wziąć. Mama nie chciała podpisać, »bo się przewrócę«. Rodzice zawsze są ostrożni o swoje dzieci. Więc powiedziałem, że mama podpisze za kilka dni i tak to wyszło, że do dziś nie podpisała”.  W ten sposób został „przetransferowany” do LZS Piast Śrem.

W kolarstwie amatorskim osiągnął dużo sukcesów. W 1988 roku na igrzyskach w Seulu zdobył srebrny medal w jeździe drużynowej. W 1989 roku został mistrzem świata w tej samej konkurencji. Trzykrotnie był najlepszy w Polsce - w jeździe indywidualnej na czas w latach 1986, 1987 oraz 1988. Czterokrotnie startował w Wyścigu Pokoju. W roku 1989 zajął w nim swoje najwyższe, trzecie miejsce.

Powiązany Artykuł

Florence Griffith Joyner 1200.jpg
Florence Griffith Joyner szybsza niż wiatr. Piękna Amerykanka wyprzedziła epokę

Zawodowiec

W roku 1990 został kolarzem zawodowej grupy Diana – Colnago. Po roku przeszedł do Del Tongo – MG Boys. Od 1992 występował w zespole GB – MG Maglifico. W barwach tej grup zadebiutował w TdF. W tym samym roku, w 79. edycji wyścigu. Nie ukończył tych zawodów.

Niemal cały 83. Tour de France  był rozgrywany na terenie Francji. Tylko raz kolarze zawitali do księstwa Andory w Pirenejach. Ta wizyta była bardzo ważna dla naszego kolarza. Tour składał się z 25 etapów. Trasa liczyła aż 3714,3 kilometra. Od pierwszego do dziewiątego etapu wyścig przebiegał w północnej części Francji. Dopiero 10., 11. oraz 12. odbyły się w Alpach. 13. i 14. biegły praktycznie nad Morzem Śródziemnym. Później wyścig wkroczył w Pireneje, w których zakończył się piętnasty etap. 16. wiódł trasą Andora – Saint-Lary-Soulan Pla d’Adet. Profil typowo górski. Długość dokładnie 230 kilometrów. Przed tym etapem w klasyfikacji generalnej prowadził Miguel Indurain, mając 3 minuty i 23 sekundy przewagi nad Alvaro Mejią z Kolumbii. Trzeci był nasz kolarz ze stratą 4 minut i 45 sekund. Czwarty - Tony Rominger za Szwajcarii ze stratą 5 minut 44 sekund.

Tak Zenon Jaskuła opisał ten historyczny etap na łamach sport.onet.pl: „21 lipca 1993 roku na zawsze jednak pozostanie w mojej pamięci. To był etap z Andory. Kończył się w Saint-Lary-Soulan. To był chyba jeden z najdłuższych górskich etapów w 1993 roku, bo liczył - o ile dobrze pamiętam - 230 km. Jechaliśmy przez Pireneje, w których drogi były wąskie, a asfalt lepił się do kół. Trzeba przyznać, że końcówka etapu była nerwowa. Do podnóża góry, pod którą podjeżdżaliśmy, dojechała mała, licząca 30-35 osób grupa. Już na początku podjazdu zaatakował Szwajcar Tony Rominger. W końcówce etapu została nas jednak trójka. Obok mnie i Romingera był jeszcze lider wyścigu Hiszpan Miguel Indurain. Ten ostatni miał jednak tego dnia kryzys, był słaby na trasie. To cud, że w ogóle z nami dojechał w czołówce. Nie ukrywam, że rozmawiałem wówczas z Romingerem o sytuacji. Szwajcar zarzucał mi, że nie atakuję Induraina, tak jak on to czyni. Stwierdziłem zatem, że skoro jesteś taki dobry, to wygraj ze mną i odskocz. Nie był w stanie. Wprawdzie po moim ataku na 300 metrów przed metą dogonił mnie jeszcze, ale przy kolejnym moim mocnym depnięciu na pedały, został”. To był pierwsze historyczne zwycięstwo etapowe Polaka w Tour de France. Rominger miał ten sam czas. Indurain miał 3 sekundy straty. Natomiast Mejia już 1 minutę i 8 sekund.  

A tak wspominał to osiągnięcie na łamach Przeglądu Sportowego: „Wiedziałem, że jestem pierwszym Polakiem, który wygrał etap Tour de France, ale dopiero po powrocie do kraju, gdy nagle rozpoznawano mnie wszędzie, zrozumiałem, jak wiele ta wygrana oznaczała dla rodaków”.

Trzecie miejsce – jedyne w historii

Po 16. etapie na prowadzeniu utrzymał się Indurain. Drugi był Mejia, ale Jaskóła miał do niego tylko 14 sekund straty. Rominger nadal tracił 59 sekund do Polaka. Niestety dla naszego kolarza na 19. etapie odbył się wyścig indywidualny na czas. Wygrał go Szwajcar, pokonując o 42 sekundy Hiszpana i aż o 1 minutę i 48 sekund Polaka. Kolumbijczyk już się nie liczył.

W całym wyścigu Zenon Jaskóła zajął trzecią pozycję ze stratą 5 minut i 48 sekund do Induraina. Do drugiego, Romingera, stracił 49 sekund.

Tak nasz zawodnik wspominał rywalizację na łamach sport.tvp.pl: „To byli kolarze światowej klasy. Indurain właśnie wygrywał Tour de France po raz trzeci. Przyznam, że trochę starałem się go naśladować, na przykład jeździłem tak jak on w czapeczce, a nie z odkrytą głową. Czapeczka pozwalała utrzymać odpowiednią temperaturę ciała. Kaski w tamtych czasach nie były obowiązkowe. Z Indurainem niewiele rozmawiałem. Tylko zdawkowe: »Jak się czujesz?« i odpowiedź: »W porządku«. Była w tym pewna obłuda. Nikt z nas nie chciał pokazać, że ma gorszy dzień”.

W roku 1996 wyjechał na igrzyska olimpijskie do Atlanty w USA. W czasie treningu przed wyścigiem uderzył w niego samochód. Miał złamaną kość udową. Po tym incydencie próbował jeszcze wrócić do najwyższej formy. Niestety się nie udało. Zakończył karierę w roku 1997 po kolarskich mistrzostwach świata w San Sebastian. Tak wspominała tę decyzję: „Odszedłem w momencie, gdy byłem jeszcze niezły, nie jak inni znani kolarze, którym chciano wybić ten sport z głowy i którzy pod koniec kariery odgrywali podrzędne role w zespołach”.

AK

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej