Pięć lat temu zmarł Wiesław Rudkowski, medalista olimpijski w boksie
„Walcz i zwyciężaj, lecz jeśli wygrać nie będziesz mógł, bądź dzielny w swym wysiłku” według tej zasady żył, postępował i uczył. 13 lutego, 5 lat temu, zmarł Wiesław Rudkowski pięściarski mistrz Europy i srebrny medalista olimpijski. Stoczył 268 walk, z których 248 wygrał, 4 zremisował i zaledwie 16 przegrał.
2021-02-13, 05:00
· Nie było na niego silnych na krajowych ringach.
· Uparcie dążył do celu. Chciał zostać mistrzem Europy.
· Wystąpił na dwóch igrzyskach olimpijskich. Z Monachium przywiózł srebrny medal. W finale był lepszy od Niemca, Dietera Kottyscha. Niestety walki nie wygrał.
· Co roku, od śmierci Pana Wiesława, organizowany jest jego memoriał.
REKLAMA
W Polsce nie było na niego silnych
Wiesław Rudkowski pierwsze kroki pięściarskie stawiał w łódzkich klubach, RKS później w Widzewie. Seniorską karierę rozpoczął w 1966 roku. Walczył już wtedy w barwach stołecznej Legii. Został mistrzem naszego kraju w wadze półśredniej do 66,6 kilogramów. Miął wtedy dopiero 20 lat. O jego wybitnym talencie świadczy fakt, że w finale pokonał Sylwestra Kaczyńskiego, który był od niego o dziewięć lat starszy. Sztab szkoleniowy klubu z Warszawy uznał, że zdecydowanie lepsze wyniki Rudkowski będzie osiągał w wadze lekkośredniej do 71 kg. Nabranie masy mięśniowej miało pomóc mu w rozwijaniu umiejętności pięściarskich. I dzięki tej decyzji Pan Wiesław zdecydowanie rozwinął się jako bokser.
Tak wspominał swojego kolegę z ringów na sport.onet.pl, Janusz Gortat:
REKLAMA
„Był pięściarzem kompletnym. Mówi się, że to „mistrz kontry”, ale dla mnie jego atutem była wszechstronność. Tego mu zawsze zazdrościłem. On urodził się w ringu i potrafił wykonać każdą akcję. Do tego był najlepszym przyjacielem, a znaliśmy się od 1968 roku”.
W momencie przejścia do wagi lekkośredniej, zaczął się okres panowania Rudkowskiego. Od roku 1967 aż do 1975 został dziewięciokrotnie czempionem Polski. Dość powiedzieć, że w tym czasie nie przegrał żadnej walki. A stoczył ich w tym czasie 41.
Zawsze uparcie dążył do celu
Rudkowski jest książkowym przykładem sportowca, który bez względu na przeciwności losu, osiąga swój cel. W roku 1967, jeszcze w wadze półśredniej, zadebiutował na mistrzostwach Europy w Rzymie. Przegrał pierwszą walkę z późniejszym srebrnym medalistą, Niemcem z NRD, Manfredem Wolke. Na następny championat naszego kontynentu pojechał w 1971. Odbył się on w Madrycie. Już wtedy boksował w lekkośredniej. W eliminacjach pokonał kolejno: Austriaka Franza Csandle, Fina Miliko Saarinena oraz Turka Hakima Sozana. W półfinale niestety uległ Jugosłowianinowi Svetomirowi Beliciowi. Tym samy zdobył brązowy medal. Dwa lat później w Belgradzie doszedł do finału. W drodze do niego wygrał z Franzem Dorferem z Austrii, Tomasem Kemelem z Czechosłowacji oraz Rumunem Sandu Tirilą. Niestety w meczu decydującym o złotym medalu przegrał z Rosjaninem Anatolijem Klimanowem. Ale i to go nie zraziło. Chciał zostać mistrzem Europy i to udało mu się dwa lata później w Katowicach. W pierwszej rundzie wypunktował Szkota Alexandra Harrisona. Jak dwa lata wcześniej, rozprawił się z Dorferem i Kemelem. W finale pokonał Rosjaninem Wiktora Szewczenkę. Po ośmiu latach startów, wreszcie zdobył upragniony tytuł.
REKLAMA
Był uczestnikiem dwóch igrzysk
Na pierwszą w swoje karierze olimpiadę poleciał do Meksyku. Były to już XIX zmagania sportowców z całego świata. Odbyły się w 1968 roku. Na tych igrzyskach, legendarny trener Feliks „Papa” Stamm, po raz ostatni prowadził drużynę narodową. Uznał on, że Rudkowski powinien wystartować w kategorii średniej, do 75 kilogramów. Debiut nie wypadł zbyt okazale. Pierwsze starcie wygrał na skutek przewagi w II rundzie z Charlesem Amosem, z Gujany w Ameryce Południowej. W ćwierćfinale przegrał 0:5 z Rosjaninem Aleksiejem Kisielewem (ZSRR). Tym samym uplasował się na miejscach 5-8.
Zupełnie inaczej wyglądał jego występ cztery lata później. XX igrzyska odbyły się w niemieckim Monachium. Rudkowski walczył w swojej koronnej wadze, lekkośredniej. Eliminacje przeszedł jak burza. Po 5:0 odprawił Włocha Antonio Castelliniego i Bułgara Najdena Stanczewa. W ćwierćfinale sensacyjnie pokonał głównego kandydata do złotego medalu, Kubańczyka Rolanda Garbeya. Stosunkiem głosów 4:1. W półfinale pokonał reprezentanta NRD, Petera Tiepolda. Także 4:1. W finale miął się zmierzyć z reprezentantem gospodarzy Dieterem Kottyschem. Zawodnik ten oficjalnie miał zakończyć swoją karierę właśnie po tej olimpiadzie. A jak to bywa w sporcie, gospodarzom nawet ściany pomagają. Kottysch powinien być wyeliminowany z turnieju, po walce półfinałowej z Anglikiem Alanem Minterem. Niestety decyzją sędziów bił dalej. Potyczka finałowa była popisem Polska. Był zdecydowanie lepszy od przeciwnika. Jednak złoty medal olimpijski sędziowie przyznali Niemcowi. Wynik brzmiał 3:2 dla przeciwnika Rudkowskiego. Tym samym Pan Wiesław otrzymał srebrny krążek.
„Według wielu on tę walkę wygrał, ale jak przystało na sportowca pogratulował rywalowi i zachował się godnie. Był znakomicie wyszkolony technicznie, a do tego waleczny, ambitny, pracowity. To talent, który oszlifowany przez Feliksa Stamma z diamentu stał się brylantem. Pozwoliło mu to osiągnąć w karierze najwyższe szczyty" wspominał, finałową walkę Rudkowskiego w Monachium, Andrzej Kraśnicki prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
REKLAMA
Później zajmował się szkoleniem
Po zakończeniu czynnej kariery zawodniczej postanowił poświęcić się szkoleniu młodzieży. Mając tak szerokie doświadczenia natychmiast znalazł pracę. Polski Związek Bokserski powierzył mu opiekę nad juniorską reprezentacją naszego kraju. Od roku 2004 wspólne z Czesławem Ptakiem prowadzili przez kilka lat zespół seniorów.
5 lat temu, 13 lutego zmarł w Warszawie po długiej i ciężkiej chorobie. Miał 70 lat
„Walcz i zwyciężaj, lecz jeśli wygrać nie będziesz mógł, bądź dzielny w swym wysiłku” tak brzmi dewiza życiowa Pana Wiesława. Słowa, które były zasadą, wg której żył, postępował i uczył Rudkowski.
REKLAMA
Od roku 2016 rozgrywany jest turniej pięściarski pod nazwą „Memoriał Bokserski Wiesława Rudkowskiego”. Ostatnia, IV edycja, miała miejsce w Ząbkach pod Warszawą w 2019 roku. Odbył się w jej trakcie mecz bokserski, w którym zmierzyły się ze sobą Polska i Anglia.
Jeden z przyjaciół Pana Wiesława, wielokrotny medalista olimpijski, Jerzy Rybicki, wystąpił z apelem na sport.onet.pl:
„W imieniu bokserskiej społeczności apeluję, by jeszcze w tym roku upamiętnić zmarłego w "Alei Gwiazd Sportu" w Cetniewie, gdzie Rudkowski trenował na zgrupowaniach Polski. Swojej gwiazdy nie otrzymał za życia i trzeba to jak najszybciej nadrobić".
Do dnia dzisiejszego niestety nie znalazła się ona w „Alei Gwiazd Sportu” we Władysławowie.
REKLAMA
AK
REKLAMA