Łukasz Piszczek w wielkim stylu żegna się z Borussią. Przed nim jeszcze ostatnie wyzwanie

Łukasz Piszczek zdobył w czwartek swoje ósme trofeum w barwach Borussii Dortmund. Trzeci w dorobku Puchar Niemiec to wspaniałe zwieńczenie kariery piłkarza, którego - mimo 35 lat na karku - działacze wciąż namawiają do pozostania na kolejny sezon.

2021-05-14, 14:12

Łukasz Piszczek w wielkim stylu żegna się z Borussią. Przed nim jeszcze ostatnie wyzwanie
  • Piszczek zdobył siedem trofeów w barwach Borussii
  • Po zakończeniu sezonu doświadczony obrońca ma zamiar wrócić do kraju

Powiązany Artykuł

Piszczek 1200.jpg
Puchar Niemiec: Łukasz Piszczek pięknie żegna się z Borussią. Koledzy docenili Polaka

Berlińska weryfikacja

Berliński finał nie miał zdecydowanego faworyta. Choć Borussia to zespół o większym międzynarodowym obyciu, w tym sezonie Bundesligi spisywała się gorzej niż jej rywal – półfinalista ubiegłorocznej Ligi Mistrzów – RB Lipsk.

Boisko szybko zweryfikowało, kto zachował więcej sił na końcówkę sezonu. Już po pięciu minutach Jadon Sancho wyprowadził westfalczyków na prowadzenie, a do przerwy wynik brzmiał 3:0. Łukasz Piszczek wyszedł w pierwszej „jedenastce” i dobrą grą przyczynił się do ostatecznego zwycięstwa 4:1.

REKLAMA

Po meczu został szybko otoczony przez kolegów z drużyny, którzy następnie podrzucali wzruszonego Łukasza w górę. To hołd dla zawodnika, który zdobył właśnie ostatnie trofeum z klubem, któremu oddał serce.

Kibice piłkarscy mają ten „szósty zmysł”  – często najlepiej widzą, kto udaje, a kto naprawdę poświęca się dla klubu. O ile skandale, imprezy czy znajomości mogą przysporzyć szeroko rozumianej popularności, to ci najzagorzalsi fani cenią sobie bardziej profesjonalizm i oddanie klubowym barwom. Ich nie interesuje jak piłkarz mieszka i czym jeździ, ważne, by na boisku zawsze dawał z siebie 100 procent.

Dlatego w Dortmundzie pokochali Piszczka.

REKLAMA

Król strzelców

Na Westfalenstadion trafił w 2010 roku i dopiero tam zakończył się proces robienia z Łukasza bocznego obrońcy. Wcześniej, w polskiej lidze, nie był może strzelcem wyborowym, ale zakończony mistrzostwem dla Zagłębia sezon 2006/2007 zakończył z jedenastoma ligowymi trafieniami na koncie. Występował wtedy jako napastnik i także na tej pozycji zaliczył debiut w reprezentacji w wygranym 4:0 meczu z Estonią.

Wcześniej został nawet królem strzelców Mistrzostw Europy do lat 19.

REKLAMA

Do Lubina był jednak tylko wypożyczony z Herthy Berlin, a tam trener Lucien Fevre miał już co do niego inne plany. Przez krótki epizod w pomocy, Łukasz wkrótce z napastnika stał się bocznym obrońcą. Pomysł ten podchwycił też Jurgen Klopp, trener Borussii Dortmund, do której Piszczek przeszedł po trzech latach w obecnym klubie Krzysztofa Piątka.

- Dzięki mnie macie świetnego bocznego obrońcę w reprezentacji. Nie dziękujcie! – żartował wtedy Klopp, nawiązując do nowej roli swojego zawodnika, na której ustawił go już na stałe.

REKLAMA

„Polska” Borussia

W Dortmundzie od 2007 roku grał już Jakub Błaszczykowski, a wkrótce dołączył król strzelców polskiej Ekstraklasy – Robert Lewandowski. Borussia stała się „polskim” klubem, którego poczynania bardzo chętnie śledzili kibice w naszym kraju.

Pozycja Kuby powoli zmieniała się, ale Piszczek i Lewandowski zaczęli decydować o sile drużyny. Legendarne też stały się relacje Błaszczykowskiego z „Lewym”.

Źródło: YouTube.com/Radosław Lis 

REKLAMA

Piszczkowi bliżej miało być do obecnego zawodnika Wisły Kraków, z którym od lat się przyjaźni. Niemcy i tę sytuację potrafili przekuć w marketingowy sukces – trójka Polaków wystąpiła w reklamie znanego koncernu samochodowego, będącego sponsorem Borussii. „Piszczu" i Kuba z zadowoleniem siedzą z przodu, Lewandowski nieco zapomniany z tyłu. Choć na boisku to „RL9” był na pierwszym planie, reklama dobrze oddawała relacje wewnątrz polskiej eksportowej trójki.

Na boisku współpracowali jednak jak należy, czego efektem dwa mistrzostwa Niemiec osiągnięte wspólnie oraz pamiętny finał Ligi Mistrzów w sezonie 2012/2013, przegrany z Bayernem Monachium. „Lewy” jako wielka gwiazda pożegnał się z Dortmundem w 2014 roku. Dwa lata później definitywnie odszedł też Błaszczykowski, który od dawna miał problemy z regularną grą. Został tylko Piszczek.

Wszystko zgodnie z planem

REKLAMA

Łukasz przez jedenaście sezonów na Signal Iduna Park nazbierał 400 występów. Dwukrotnie magazyn „Kicker” wybierał go najlepszym prawym obrońcą Bundesligi. Zdobył z Borussią siedem trofeów – dwa mistrzostwa, trzy puchary i dwa superpuchary Niemiec. We wszystkich zestawieniach drużyny wszech czasów kibice i fachowcy umieszczają go na prawej stronie obrony. Często obok Jakuba Błaszczykowskiego.

"

Charakterystyczne jest, że choć od dłuższego czasu Piszczek miał problemy z miejscem w składzie, to ostatnio gra regularnie po 90 minut. Działacze Borussii namawiają go do pozostania na kolejny sezon, ale...

- On ma zaplanowany każdy dzień i godzinę do emerytury – powiedział ostatnio trener Legii Czesław Michniewicz po nieudanej próbie sprowadzenia swojego dawnego podopiecznego z Zagłębia Lubin.

REKLAMA

Sytuację krótko kwituje menedżer piłkarza – Bartłomiej Bolek. - Bez szans – i odnosi się to tak do zakusów Borussii, Legii, jak i każdego innego klubu.

Po rozegraniu przeszło 300 meczów w Bundeslidze, ośmiu sezonach w Lidze Mistrzów, członek klubu Wybitnego Reprezentanta Polski przechodzi do zespołu, w którym startował do wielkiej kariery – LKS Goczałkowice-Zdrój.

"Legendo, gratulujemy! BVB zdobywcą Pucharu Niemiec! PS. Cierpliwie czekamy" – napisał na swoim Twitterze klub występujący na czwartym poziomie rozgrywkowym.

REKLAMA

To jeszcze nie koniec

Chociaż kolejnego trofeum już w Dortmundzie nie zdobędzie, „Piszczu” nie powiedział tam jeszcze ostatniego słowa.

Do końca sezonu Bundesligi pozostały dwie kolejki, w czołówce panuje tłok. Mistrzostwo tradycyjnie zapewnił sobie już Bayern Monachium, a tylko kataklizm mógłby odebrać RB Lipsk drugie miejsce, wciąż jednak trzy drużyny walczą o dwa bilety do Ligi Mistrzów. Wolfsburg ma 60 punktów i wyprzedza Borussię o dwa, a Eintracht Frankfurt o trzy.

REKLAMA

Przed legendą ostatnie zadanie – wprowadzić swój klub do elitarnych rozgrywek, by w przyszłym sezonie móc patrzeć na kolegów z zupełnie innej perspektywy.

Czytaj także:

MK

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej