La Liga: nie ma Mbappe? Nie ma problemu! Niespodziewany bohater odmienił oblicze Realu Madryt
Na początku tego sezonu wśród kibiców Realu Madryt panowały raczej minorowe nastroje. Utrata Sergio Ramosa oraz Raphaele'a Varane'a, a także odejście Zinedine'a Zidane'a na papierze mocno osłabiły zespół. Szybko okazało się jednak, że przewietrzenie szatni dobrze zrobiło "Królewskim". Carlo Ancelotti, który wrócił na Santiago Bernabeu po 6 latach, z marszu odmienił oblicze zespołu i odbudował kilku graczy, już dawno spisanych przez wielu ekspertów na straty.
2021-09-23, 16:25
Włoski szkoleniowiec niedawno skończył 62 lata i gdy "Los Blancos" ogłosili, że ponownie zostanie trenerem Realu, nie brakowało sceptyków, twierdzących iż trzykrotny zwycięzca Ligi Mistrzów jest już po drugiej stronie trenerskiej rzeki, a Florentino Perez zatrudnił go jedynie "z braku laku", w oczekiwaniu aż "zwolni się" głośniejsze nazwisko.
Nie były to opinie pozbawione podstaw - o ile Ancelotti jeszcze niedawno był fachowcem ze ścisłego europejskiego topu, o tyle ostatnie lata nie były w jego wykonaniu zbyt udane. Jako trener Napoli nie zdołał osiągnąć niczego spektakularnego, a z mierzącym w europejskie puchary Evertonem zajął dopiero 10. lokatę mimo kilku kosztownych transferów.
Ancelotti szybko jednak udowodnił, że daleko mu do wypalonego szkoleniowca, jedynie odcinającego kupony od dawnej sławy. Włoch od początku miał pomysł na wcale nie najmocniejszy kadrowo zespół, borykający się z masą problemów. Największym wyzwaniem, które stanęło przed trenerem "Królewskich", było zestawienie bloku defensywnego w taki sposób, by "zamaskować" brak Ramosa i Varane'a.
Najlepszą obroną jest atak
Liderem obrony wicemistrzów Hiszpanii Ancelotii mianował jednak nie Edera Militao i Nacho Fernandeza, a Davida Alabę, który dołączył do zespołu latem. Real traci wprawdzie mnóstwo goli, a postawa bloku defensywnego nieraz woła o pomstę do nieba, ale "Królewscy" mimo utraty aż 8 goli w 6 meczach La Liga pozostają niepokonani i są liderami hiszpańskiej ekstraklasy.
REKLAMA
Świadomy ubytków w defensywie Ancelotti wiedział, że w przypadku jego nowego-starego klubu najlepszą obroną będzie atak. Stąd, w przeciwieństwie do Zinedine'a Zidane'a, zaordynował grę wysokim pressingiem, by odsunąć zagrożenie jak najdalej od własnej bramki. Alaba i Militao, którzy wprawdzie nie są wytrawnymi stoperami, doskonale odnajdują się w tym systemie dzięki swojej szybkości, a przechwyty w okolicach pola karnego rywali zapewniają Realowi mnóstwo sytuacji bramkowych. Jest to jednak broń obosieczna - ryzykanckie nastawienie "Los Blancos" zaowocowało również kilkoma bramkami sprezentowanymi rywalom.
Statystyki Realu w ataku są wręcz nieprawdopodobne - 21 bramek przy 103 strzałach w 6 meczach to bilans, którego nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści w obozie "Królewskich". Dla porównania - drugie najskuteczniejsze Rayo Vallecano strzeliło 10 goli, a wicelider pod względem liczby strzałów (Atletico Madryt) oddał ich 83.
Wróciła radość z gry
Ofensywna taktyka, połączona ze świetnym przygotowaniem fizycznym, które pozwoliło "Królewskim" w końcówce przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść m.in. w meczach z Valencią (2:1) i Interem (1:0) sprawia, że na grę ekipy z Madrytu patrzy się z prawdziwą przyjemnością. Oprócz Ancelottiego chwalony jest również odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne drużyny Antonio Pintus, który razem z Włochem wrócił na Santiago Bernabeu.
REKLAMA
Ancelotti stawia na dynamiczny futbol i szuka nowych rozwiązań. Fundamentalnym piłkarzem dla jego ekipy stał się Fede Valverde, który w poprzednim sezonie jedynie balansował na granicy pierwszego składu. Niezmordowany Urugwajczyk zapewnia "Królewskim" przewagę w środku pola i dodatkowe wsparcie w polu karnym rywali.
Niewykluczone również, że Ancelotti zdoła "odkurzyć" Marco Asensio - gracza, którego świetnie zapowiadającą się karierę mocno wyhamowały kontuzje. "Carletto" zastosował w jego przypadku podobny manewr, co kiedyś z Angelem Di Marią, cofając Hiszpana ze skrzydła do środka pola. Efekt? 3 gole z Mallorcą. Pozbawiony dawnej dynamiki i przebojowości Asensio wciąż dysponuje świetnym przeglądem pola i strzałem z dystansu, dlatego nowa rola na boisku może zapewnić mu drugie piłkarskie życie.
Najbardziej imponuje jednak przemiana Viniciusa Juniora - w ubiegłym sezonie gracza rażącego nieskutecznością i irytującego złymi wyborami, a obecnie autora 5 goli i 3 asyst w 7 występach. W poprzednich 81 meczach w La Liga Brazylijczyk zanotował 7 goli i 9 ostatnich podań. Czarna magia? Hipnoza? Ancelotti zarzeka się, że tylko kazał swojemu podopiecznemu zaliczać mniej kontaktów z piłką...
Stara gwardia trzyma poziom, młodzi naciskają
Galaktycznego początku Realu nie byłoby bez wysokiej formy liderów zespołu. Morderczą skutecznością popisuje się Karim Benzema, Luka Modrić nie spuszcza z tonu mimo 36 lat na karku, a Thibaut Courtois regularnie ratuje skórę obrońcom.
REKLAMA
Ancelotti rozsądnie rotuje składem, dając szansę również młodszym graczom jak Miguel Gutierrez czy Antonio Blanco. Kapitalne wejście do zespołu zaliczył Eduardo Camavinga, kupiony "na otarcie łez" po fiasku transferu Mbappe. Po kilku występach młodego Francuza wydaje się, że niespodziewany ruch w końcówce okienka okaże się strzałem w dziesiątkę.
Efektowny początek Realu nie oznacza oczywiście, że "Królewscy" wrócili do grona faworytów Ligi Mistrzów i czołowych zespołów Europy. Chimeryczny i mocno ograniczony kadrowo zespół w konfrontacji z wytrawnym rywalem może zostać szybko sprowadzony na ziemię, ale na razie miesiąc miodowy Ancelottiego i Realu trwa w najlepsze. Jedno jest pewne - na puste do niedawna Santiago Bernabeu powrócił piękny futbol i emocje, dla których kibice przychodzą na stadion i włączają transmisje z meczów "Los Blancos".
Bartosz Goluch/Polskieradio24.pl
REKLAMA