Fernando Santos - przeciętny piłkarz, trener wyjątkowy. Czego możemy się spodziewać po nowym selekcjonerze?
Fernando Santos objął stery w reprezentacji Polski i, choć jest mistrzem Europy z 2016 roku, jego nominacja nie wzbudziła euforii wśród polskich kibiców i dziennikarzy. Były selekcjoner portugalskiej kadry ma wprawdzie ogromne doświadczenie, jednak przez swoich przeciwników jest nazywany futbolowym dinozaurem, odpornym na nowe trendy i skupionym głównie na defensywie.
2023-01-23, 19:33
68-letni Santos w świat zawodowego futbolu wkroczył na początku lat 70. ubiegłego wieku jako obrońca. Portugalczyk, choć był wychowankiem wielkiej Benfiki Lizbona, nigdy nie zagrał w dorosłym zespole "Orłów", a trwającą 17 lat karierę piłkarską podzielił między przeciętne Estoril Praia oraz Maritimo, gdzie nie zdołał sięgnąć po żadne trofeum ani przebić się do reprezentacji kraju.
W 1988 roku 34-letni Santos zawiesił buty na kołku i z marszu został włączony do sztabu szkoleniowego Estoril. Tam, gdy objął już samodzielne rządy, zrobił prawdziwą furorę, awansując z klubem o dwa poziomy rozgrywkowe. Co ciekawe, Santos do 1998 roku łączył pracę trenerską z pracą szefa działu technicznego w Hotelu Palacio w Estoril, ponieważ miał wykształcenie inżynierskie.
Prawdziwym przełomem dla Santosa było jednak objęcie FC Porto w 1998 roku. Jako trener "Smoków" nowy selekcjoner polskiej kadry miał do dyspozycji kilku klasowych, doświadczonych piłkarzy jak Mario Jardel, Vitor Baia czy Dorival Doriva oraz dopiero wchodzących do wielkiego futbolu Ricardo Carvalho i Deco. Ta mieszanka zaowocowała mistrzostwem Portugalii i dwoma krajowymi pucharami.
Grecka przygoda Santosa
Po trzech latach na stanowisku trenera "Smoków" Santos przeniósł się do Grecji, gdzie prowadził AEK Ateny, z którym zdobył krajowy puchar oraz Panathinaikos, gdzie "zabawił" zaledwie kilka miesięcy, prowadząc ekipę "Koniczynek" w dziewięciu spotkaniach. Należy jednak podkreślić, że podobne sytuacje miały wówczas miejsce w ateńskim klubie regularnie, bo podczas aż 17 z 35 poprzedzających tamte rozgrywki sezonów.
REKLAMA
Santos nie narzekał jednak na brak zainteresowania ze strony czołowych klubów i w kolejnym sezonie objął Sporting Lizbona z Liedsonem, Sa Pinto i Paulo Bento w składzie. Trzecie miejsce w lidze i kompromitująca porażka z tureckim Genclerbirligi w Pucharze UEFA pozbawiły trenera posady.
Szkoleniowiec postanowił więc powrócić do Grecji, gdzie przez kolejny rok pracował w AEK-u Ateny. Santos nie był w stanie rozbić duopolu Olympiakosu i Panathinaikosu, ale dwukrotnie skończył ligową rywalizację na 3. miejscu. To wystarczyło, by po nieudanym epizodzie w Benfice Lizbona (sezon 2006/07) odezwał się do niego PAOK Saloniki.
Ekipę Biało-Czarnych Santos Santos trenował przez trzy lata. Po pierwszym, nieudanym sezonie, który PAOK zakończył na 9. lokacie w tabeli, dwa kolejne przyniosły podium (2. i 3. miejsce). Co wydarzyłoby się w czwartym? Tego nie wiemy, ponieważ po Santosa zgłosiła się reprezentacja Grecji.
Prawie jak Rehhagel
W 2010 roku, kiedy Santos przejął ekipę Hellady, Grecy mieli świeżo w pamięci triumf sprzed 6 lat, kiedy pod wodzą Otto Rehhagela sensacyjnie sięgnęli po mistrzostwo Europy. Portugalczyk postanowił nie zmieniać defensywnej strategii słynnego Niemca. Efekt? 17 meczów bez porażki na początek przygody z grecką kadrą, z których tylko w jednym padły więcej niż trzy gole (3:1 z Maltą).
REKLAMA
Santos sukcesu Rehhagela wprawdzie nie powtórzył, ale doprowadził Greków do ćwierćfinału ME 2012, wychodząc z grupy z Polską, Rosją i Czechami. Portugalski szkoleniowiec wprowadził Helladę z grupy również na MŚ 2014, gdzie Grecy ulegli w 1/8 finału po serii rzutów karnych czarnemu koniowi turnieju, Kostaryce.
Domek musiał poczekać
Santosowi podziękowano jeszcze przed brazylijskim mundialem, a latem 2014 roku Portugalczyk nie miał pojęcia, że jego dni chwały dopiero nadchodzą. - Teraz chcę dać radość wszystkim Grekom. Potem zdecyduję co dalej - może będę pracował w Chinach, może w Portugalii, a może zaszyję się w moim domku - mówił przed turniejem.
Od wizji emerytury lub odcinania kuponów szybko odwiodła go jednak propozycja z portugalskiej federacji. Santos objął rozbitą po klęsce na MŚ 2014 kadrę i pewnie w najśmielszych snach nie przypuszczał, że dwa lata później będzie świętował z nią mistrzostwo Europy.
Portugalczykom szło jak po grudzie - przed Euro 2016 przegrali z Wyspami Zielonego Przylądka (0:2) i Bułgarią (0:1), a nawet gdy wygrywali, musieli mierzyć się z zarzutami o brak stylu. Również mistrzowski turniej rozpoczęli fatalnie - od trzech remisów z przeciętnymi Islandią (1:1), Austrią (0:0) i Węgrami (3:3), a awans do fazy pucharowej zawdzięczali jedynie bilansowi bramkowemu. Tam również nie zachwycili - jedynie w półfinale z Walią zdołali wygrać w regulaminowym czasie, ale ostatecznie dzięki "strzałowi życia" Edera w finale sięgnęli po puchar.
REKLAMA
Brzydka twarz mistrzów
Po zwycięskim Euro kadrę Portugalii dopadła stagnacja - zarówno na MŚ 2018, jak i Euro 2020 podopieczni Santosa żegnali się z turniejem już na etapie 1/8 finału. W Katarze poradzili sobie nieco lepiej, ponieważ doszli do ćwierćfinału, gdzie jednak musieli uznać wyższość niedocenianego przed mundialem Maroka.
Jednym z winowajców porażki okrzyknięto właśnie Santosa. Media i kibice zarzucali mu zbyt defensywną taktykę i niechęć do zmian. Santos bardzo chętnie stawiał na swoich ulubieńców - niespełna 40-letniego Pepe czy mocno statycznego Williama Carvalho. Podstawowym oskarżeniem pod adresem 68-latka było jednak to o marnowanie potencjału najlepszego od lat pokolenia portugalskich piłkarzy.
Jak doskonale pamiętamy, z podobnymi zarzutami musiał niedawno mierzyć się Czesław Michniewicz. Czy Santos wyciągnął wnioski i ma nowy pomysł na grę Biało-Czerwonych? Przekonamy się pod koniec marca, kiedy Polacy rozpoczną rywalizację w el. ME 2024.
Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl
REKLAMA
- Prezes PZPN zna nazwisko nowego selekcjonera. Cezary Kulesza: rozmowy dobiegły końca
- Jerzy Brzęczek szuka problemów wokół kadry. "Robert nie jest sam na boisku"
- Paulo Bento selekcjonerem reprezentacji Polski? "Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia"
REKLAMA