Roland Garros 2024. Wspaniała Osaka znów wraca na szczyt? "Jestem z Ciebie dumna"
Piękny tenis, ogromne zaangażowanie, skuteczność, pomysł na grę - to Naomi Osaka w meczu z Igą Świątek. Japonka pokazała, że wciąż stać ją na to, by namieszać w czołówce, a do tego dołożyła jeszcze wielką klasę po bolesnej porażce.
2024-05-30, 12:50
Roland Garros. Świątek - Osaka jak finał
Czy Naomi Osaka powinna wygrać środowy mecz z Igą Świątek? Patrząc na statystyki z tego spotkania i mając świeżo w pamięci to, jak przebiegało to starcie, z pewnością można się z tym zgodzić. Japonka miała triumf na wyciągnięcie ręki. Przez cały mecz nie zawodziła, nie odkładała ręki, była niezwykle pewna siebie i tego, na co ją stać. Wiele tenisistek, nawet tych uznanych, wychodzi na mecze z Igą Świątek zdeprymowanych, jakby już znając ostateczne rozstrzygnięcie, nie wierząc w wygraną. Osaka wyszła jednak na kort, wierząc we własne możliwości, z konkretnym nastawieniem - by wygrać ten pojedynek, nawet pomimo faktu, że nie była faworytką, a na mączce nie spisuje się tak dobrze jak na trawie.
- Choć nie zakładałam niczego przed meczem, nawet gdy Naomi mówiła, że na mączce nie gra najlepszego tenisa, to przyznaję, że mnie zaskoczyła. Jej uderzenia były bardzo czyste, mocne. Z kortów ziemnych te w Paryżu są najbardziej zbliżone do twardych i umiała to wykorzystać. Na pewno poprawiła swoją grę. Czułam też, że gra bez presji, bez oczekiwań. Myślę, że to jej dawało pozytywnego kopa. Cieszę się, że Naomi wróciła do gry, bo jest wspaniałą tenisistką - powiedziała Świątek.
To, jak Polka wygrała ten mecz, przejdzie do historii. Ale choć w świat idzie wynik i to Świątek gra dalej, nie można zapominać o tym, co zrobiła Osaka. Przegrywać też można w różny sposób. Widzieliśmy wiele zawodniczek i zawodników, którzy nie wytrzymują ciśnienia, kiedy górę biorą emocje. Krzyki, przekleństwa, niszczenie rakiet, agresywne zachowania wobec sędziów czy nawet rywali. Psychika to niezmiernie istotna część każdego sportu.
Osaka powiedziała do samej siebie: jestem z Ciebie dumna
Ten aspekt u Osaki był czymś, co trzeba wyróżnić. Była już na zakręcie swojej kariery, mówiła głośno o swojej walce z depresją, zrobiła sobie przerwę w występach, by wyjść na prostą. Została też matką. Widać, że wykorzystała cały ten czas na to, by przepracować pewne rzeczy.
REKLAMA
"Te kilka miesięcy z dala od sportu, naprawdę dało mi nową miłość i uznanie dla gry, na którą zdecydowałem się w życiu. Zdaję sobie sprawę, że życie jest krótkie i że każdy dzień to nowe błogosławieństwo i przygoda. Wiem, że mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Nie mogę się doczekać, kiedy moje dziecko będzie mogło obejrzeć mój mecz i powiedzieć komuś: 'To moja mama'" - czytaliśmy w jednym z dawnych wpisów na Instagramie Osaki. Można tylko domyślać się, że po takim spotkaniu jak to środowe, szacunek w oczach dziecka Japonki będzie tylko większy.
Momentem, który powinien zostać w głowie, była pomeczowa rozmowa z dziennikarzami. Osaka została zapytana o to, czy udało jej się osiągnąć to, o czym mówiła już po powrocie - chodzi o bycie bardziej wyrozumiałą dla siebie. Ten mecz był właśnie tym. Potwierdzeniem, że czasem, bez względu na to, ile zrobimy, ile wysiłku włożymy w to, by odnieść sukces, może to po prostu nie wystarczyć. I należy się z tym pogodzić. Bez wyrzutów sumienia, obwiniania innych, szukania wymówek. Z podniesioną głową spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie jasno, że więcej zrobić się nie dało. Bo taka właśnie jest prawda - gdyby Osaka trafiała na jakąkolwiek inną tenisistkę, wygrałaby ten mecz w cuglach. Sęk w tym, że Świątek w kluczowym momencie zdołała wrócić z zaświatów.
Łez nie zabrakło, po jednej i drugiej stronie. Płakała Iga Świątek i to także jej łzy mówią jasno o tym, z jakimi emocjami wiąże się tenis na tym poziomie. Z jednej strony jest ulga, radość, z drugiej rozczarowanie i gorycz porażki, która nie była zasłużona.
REKLAMA
Na konferencji prasowej Osaka podsumowała to krótko, mówią, że "bywało gorzej". Zdradziła, że prowadzi dziennik. Po meczu ze Świątek wpisała w nim jedno zdanie do samej siebie, które mówi wszystko jeśli chodzi o podejście do swoich sukcesów i porażek, wyrozumiałość dla tego, co uda się osiągnąć. To zdanie to "jestem z Ciebie dumna".
W Paryżu Japonka nigdy nie radziła sobie zbyt dobrze i nie udało jej się ani razu przejść do trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju. Tym razem także się nie udało, ale po tym występie widać jeszcze wyraźnie, że stać ją jeszcze na wielkie rzeczy. W wieku 26 lat osiągnęła już bardzo wiele, a jej podejście do tenisa jest już inne. Czy to będzie kluczowe w powrocie na sam szczyt? Oby, bo kogoś, kto jest w stanie zapewnić tak wspaniałe emocje jak te, które widzieliśmy w środę, zawsze będziemy chcieli oglądać.
Posłuchaj
REKLAMA
- Roland Garros 2024. Pogoda pokrzyżowała plany Hurkacza. Polak musi poczekać na powrót
- Roland Garros. Miała być sensacja Osaki. Zamiast tego był "Cud Świątek"
- Roland Garros 2024. Mistrz zaczął od wygranej. Novak Djoković zwyciężył w trzech setach
ps
REKLAMA