Liga Mistrzów. FC Barcelona - Bayern Monachium. Raphinha skradł show, "Lewy" potwierdził skuteczność

FC Barcelona rozegrała kapitalne spotkanie i pewnie pokonała Bayern Monachium 4:1 w środowym hicie Ligi Mistrzów. W "Dumie Katalonii" zaimponował zwłaszcza autor hat-tricka Raphinha, jednak Robert Lewandowski także dołożył swoją cegiełkę do tej świetnej wygranej.

2024-10-23, 23:00

Liga Mistrzów. FC Barcelona - Bayern Monachium. Raphinha skradł show, "Lewy" potwierdził skuteczność
Robert Lewandowski potwierdził świetną formę, tym razem w meczu przeciwko Bayernowi Monachium w Lidze Mistrzów. Foto: EPA/Alberto Estevez

W pierwszych dwóch środowych meczach kibice nie narzekali na nadmiar emocji - Atalanta bezbramkowo zremisowała z Celtikiem, a Bayer Leverkusen zremisował na wyjeździe 1:1 z Brest w starciu drużyn, które we wcześniejszych meczach wywalczyły komplet punktów. Na gola Floriana Wirtza dla gości (24.) odpowiedział jeszcze przed końcem pierwszej połowy Pierre Lees-Melou (39.).

FC Barcelona nie dała szans Bayernowi

Jeśli ktoś jednak czuł niedosyt, szybko mógł o tym zapomnieć przy okazji hitu, w którym Barcelona mierzyła się z Bayernem. "Duma Katalonii" trafiła do siatki już w pierwszej minucie spotkania, kiedy na listę strzelców spisał się Raphinha, wykorzystując piękne podanie Lopeza i moment zagapienia defensywy Bawarczyków. 

Bayern odpowiedział w 10. minucie za sprawą Kane'a, jednak po interwencji VAR gol został anulowany z powodu spalonego. Co się odwlecze, to nie uciecze? Najwyraźniej w tym powiedzeniu jest sporo prawdy, ponieważ Anglik dopiął swego 8 minut później, wykańczając dośrodkowanie Gnabry'ego z lewej strony.

Piłkarze Vincenta Kompany'ego mieli przewagę w posiadaniu piłki i sprawiali wrażenie zespołu, który prowadzi grę i chce mieć wszystko pod kontrolą. To było jednak tylko złudzenie - Barcelona potrafiła błyskawicznie wykorzystywać błędy gości, przerywać ich akcje i wyprowadzać szybkie ataki, przyjezdni zaś mieli momenty świetnej gry, ale nie potrafili przełożyć ich na klarowne sytuacje i bramki.

REKLAMA

W 37. minucie obrońcy Bayernu znów się nie popisali, Kim Min-jae został dyskretnie popchnięty przez Lopeza w momencie, w którym wyskakiwał do główki, a piłkarz Barcelony pognał sam na sam z Neuerem, podbił nad nim piłkę, która czekała w polu karnym na kogoś, kto wbija ją do siatki. Formalności dopełnił oczywiście Lewandowski, który w podobnych sytuacjach zawsze jest we właściwym miejscu.

Polak miał swojego gola w starciu z byłym klubem, jednak nie był to koniec emocji w pierwszej połowie. Tuż przed gwizdkiem, który wysłał piłkarzy do szatni, swojego drugiego gola zdobył Raphinha, po indywidualnej akcji pakując piłkę w długi róg bramki bezradnego Neuera.

W drugiej połowie Bayern ruszył do odważniejszych ataków i widać było wyraźnie chęci do odrabiania strat. Wciąż jednak mocno niepewnie wyglądała obrona i Neuer, który na początku drugiej połowy sprezentował Barcelonie niezłą okazję do strzelenia bramki.

REKLAMA

Bayern grał, Barcelona strzelała - tak można by w skrócie opisać ten mecz. W 56. minucie hat-tricka skompletował Raphinha, wykorzystując kolejny błyskawiczny kontratak. Niemcy robili, co mogli, ale trafili na rywala wyjątkowo skutecznego potrafiącego zrobić kapitalny użytek ze swoich największych atutów, a do tego grającego na całkowitym luzie - Lamine Yamal czy Raphinha momentami bawili się z obrońcami ku radości kibiców.

4:1 to wręcz deklasacja i Vincent Kompany już drugi raz w Lidze Mistrzów dostał jasny znak, że czeka go jeszcze wiele pracy, zanim zdoła z tym zespołem powalczyć o najważniejsze trofea. Barcelona zaś opromieniona tak okazałym zwycięstwem może czekać na sobotnie El Clasico, w którym zmierzy się z Realem Madryt.

City w formie, Lille zaskakuje

Niespodzianki nie było w spotkaniu jednego z faworytów do końcowego triumfu, czyli Manchesteru City. Sparta Praga początkowo broniła się dzielnie, ale kiedy worek z bramkami się rozwiązał, Czesi nie mogli zatrzymać rozpędzonych piłkarzy Guardioli i ostatecznie przegrali na Etihad aż 0:5. Bramki dla mistrzów Anglii zdobyli Phil Foden (3.), Erling Haaland (58. i 68.), John Stones (64.) oraz Matheus Nunes (88. z karnego).

REKLAMA

Walczący z Manchesterem City o tytuł mistrza Anglii Liverpool musiał namęczyć się w Lipsku, ostatecznie jednak zdołał zwyciężyć 1:0 po golu Darwina Nuneza. Arne Slot może być zadowolony z wygranej, jednak na pewno będzie miał zastrzeżenia do skuteczności swoich piłkarzy.

Świetnie spisali się też gracze Dinama Zagrzeb, którzy wygrali na wyjeździe 2:0 z faworyzowanym RB Salzburg, w którego obronie przez całe spotkanie grał Kamil Piątkowski. Jedną z bramek dla zwycięzców zdobył były napastnik Legii Warszawa Sandro Kulenović.

W samej końcówce, za sprawą Marcusa Thurama, gola na wagę zwycięstwa zdobył Inter, który męczył się na wyjeździe z Young Boys Berno, nie mogąc sforsować defensywy rywali. Marko Arnautović nie wykorzystał nawet rzutu karnego.

Pomocnik "Nerazzurrich" Piotr Zieliński wszedł na ostatnie pół godziny spotkania. W wyjściowym składzie gospodarzy znalazł się natomiast Łukasz Łakomy, który grał do 77. minuty.

REKLAMA

Nie popisali się gracze Atletico, którzy przegrali 1:3 z Lille. Francuski zespół dołożył drugi skalp na drużynie z Madrytu - w poprzedniej kolejce zaskoczył Real Madryt i w elitarnych rozgrywkach radzi sobie jak dotąd znakomicie.

Benfica, która miała komplet punktów po dwóch kolejkach, niespodziewanie przegrała natomiast w Lizbonie z Feyenoordem Rotterdam 1:3.

Terminarz i wyniki spotkań 3. kolejki Ligi Mistrzów:

REKLAMA

*

Czytaj także:

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej