PŚ w skokach: skoczkowie naciągają kombinezony i przepisy? "Praktycznie wszyscy oszukują"

"Praktycznie wszyscy oszukują" - to wyznanie anonimowego skoczka biorącego udział w zawodach Pucharu Świata wywołało prawdziwą burzę w świecie skoków. Sportowiec, w ekskluzywnej rozmowie ze szwajcarskim portalem "Blick", opowiada, jak rzekomo bezproblemowo przeszedł kontrolę sprzętu na Kulm, choć - według niego - startował w niedozwolonym kombinezonie. "Jego objętość była zbyt duża" - wyjaśnia tajemniczy skoczek.

Skoczek  dokładnie opisuje, w jaki sposób udało mu się uniknąć dyskwalifikacji. Okazuje się, że ma pewien sprawdzony sposób. Podczas spotkania z kontrolerami FIS przed konkursem "podciąga kostium tak, że przez chwilę ma go więcej w okolicach ramion", co podczas pomiarów ma niebagatelne znaczenie i sprawia, że strój jest dopuszczany. Jest jednak ryzyko. Sprawa może wyjść na jaw podczas kontroli po skoku. Ale te przeprowadzane są wyrywkowo, więc jego zdaniem gra jest warta świeczki. Twierdzi, że organizatorzy zawodów nie mogą nic z tym zrobić.

Inny zawodnik swoją opinię na temat sprawdzania sprzętu wyraził już otwarcie. Niemiec Markus Eisenbichler nie widzi żadnego powodu do krytyki kontroli sprzętu. Jego zdaniem Christian Kathol wykonuje swoją pracę bardzo dobrze.

- Jeśli strój rzeczywiście jest za duży, to on to zmierzy i zdyskwalifikuje cię. Nie zawsze robi to od razu. Jest sprawiedliwy. Tutaj chodzi o sport - wyjaśnia, ale dodaje także. - Szwajcarski kolega, który to zrobił (nagłośnił sprawę - przyp. red.), powinien skoncentrować się na tym, co naprawdę ważne.

Dyskusje na temat nieprzepisowego sprzętu trwają od lat. Dyskwalifikacje za nieprawidłowy kombinezon potrafią wywrócić do góry nogami całą klasyfikację. Kontrowersje budzą sposoby przeprowadzania kontroli sprzętu, a także słuszność dyskwalifikacji. 

Kontrowersji nie brakuje 

Kilka dni temu Austriak Stefan Horngacher, który w latach 2016-2019 z dużymi sukcesami prowadził polskich skoczków krytykował Polaków. Przed czterema laty trener zdecydował się odejść do reprezentacji Niemiec. Od tamtej pory kilkukrotnie wchodził w spory z Biało-Czerwonymi, które dotyczyły ich sprzętu.

Sporne buty Polaków

Kulminacja konfliktu miała miejsce przed rokiem podczas zawodów w Willingen. Horngacher oprotestował buty, które podczas niemieckich konkursów testowali reprezentanci Polski. Problemem był fakt, że obuwie wyprodukowane przez polską firmę Nagaba było bardziej asymetryczne niż buty skoczków z innych drużyn.

Wówczas Piotr Żyła i Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani, a Polacy do końca sezonu nie używali spornych butów. Otrzymali jednak zgodę komisji sprzętowej światowej federacji (FIS), by startować w butach Nagaba w sezonie 2022/2023.

Horngacher nie odpuszcza

Według portalu sport.pl, nie oznacza to końca kontrowersji. Stefan Horngacher miał być bowiem zirytowany faktem, że homologacji od FIS nie otrzymały nowe buty, w których startować mieli jego podopieczni. Trener niemieckiej kadry postanowił więc wrócić do sprawy obuwia Polaków.

Hornacher miał przekonywać, że obecne buty Biało-Czerwonych różnią się od tych, które w ubiegłym roku zostały zaakceptowane przez FIS. Producentka butów Ewa Nagaba w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty zapewniła jednak, iż buty są takie same, jak przed rokiem. 

FIS planuje zwołanie kolejnej komisji sprzętowej, na której może zająć się także tematem obuwia. W skrajnie niekorzystnym wypadku światowa federacja może zakazać Biało-Czerwonym korzystania z dotychczasowych butów...

Paweł Majewski z PolskieRadio24.pl odwiedził "Kamiland" - centrum mistrza Kamila Stocha:

Czytaj także:

• PŚ w skokach: z Wisły do Planicy. Terminarz sezonu PŚ 2022/2023
• [TYLKO U NAS] 45 lat tradycji SMS Zakopane. Tu kariery zaczynają gwiazdy sportów zimowych
• PŚ w skokach: odwiedziliśmy królestwo mistrza. Tak wygląda Kamiland - Kamil Stoch bez tajemnic [WIDEO]

/red