Jakub Błaszczykowski zakończył sportową karierę. Piłkarz z krwi i kości

Jakub Błaszczykowski ogłosił zakończenie bogatej piłkarskiej kariery. Po raz ostatni wybiegł na boisko w meczu przeciwko reprezentacji Niemiec. Skrzydłowy zapisał swoją kartę w drużynie narodowej złotymi zgłoskami, jednak szpeci ją kilka "kleksów", których autorem nie zawsze był sam piłkarz.

2023-07-20, 18:50

Jakub Błaszczykowski zakończył sportową karierę. Piłkarz z krwi i kości
Jakub Błaszczykowski to przykład kariery pełnej wzlotów, ale i bolesnych upadków. . Foto: PAP/Piotr Nowak

37-letni dziś zawodnik zadebiutował w kadrze w marcu 2005 roku meczem z Arabią Saudyjską (2:1). Wchodzący dopiero w świat wielkiej piłki Błaszczykowski został doceniony przez Pawła Janasa za dobrą formę w Wiśle Kraków, jednak nie na tyle, by otrzymać powołanie na mundial 2006. 

W drużynie Leo Benhakkera, która pojechała na Euro 2008 był już jedną z wiodących postaci. To właśnie pod wodzą Holendra strzelił debiutanckiego gola w spotkaniu towarzyskim z Rosją (2:2). Podczas europejskiego czempionatu świeżo upieczony gracz Borussii Dortmund musiał jednak przełknąć pierwszą gorzką pigułkę w karierze reprezentacyjnej - Euro obejrzał jedynie w telewizji, ponieważ z gry wyłączyła go kontuzja uda.

Idol kryzysowy

Przewrotnie rzecz ujmując, absencja na austriacko-szwajcarskim turnieju paradoksalnie wyszła mu na dobre. Kibice nie kojarzyli go z koszmarną w wykonaniu kadry imprezą i upatrywali w nim lidera nowego pokolenia piłkarzy, które miało odkupić klęski Biało-Czerwonych z początku XXI wieku. 

Pozycja Błaszczykowskiego zarówno w kadrze, jak i w Borussii Dortmund stawała się coraz mocniejsza. Kuba był jednym z niewielu polskich piłkarzy, którzy nie tylko regularnie grali w mocnym zagranicznym klubie, ale również stanowili o jego sile. Na mundial w RPA Polacy wprawdzie nie awansowali, ale w związku z nadchodzącym Euro 2012, którego Biało-Czerwoni byli współgospodarzami, nastroje wokół drużyny narodowej były pełne optymizmu.

REKLAMA

Smuda i trójka z Dortmundu

Stery reprezentacji po krótkim epizodzie Stefana Majewskiego przejął wybrany na stanowisko selekcjonera "głosem ludu" Franciszek Smuda. Popularny "Franz" uczynił Błaszczykowskiego liderem i kapitanem zespołu, który miał z łatwością wyjść z grupy i powalczyć o historyczny wynik na Euro.

Oprócz będącego w szczytowej formie skrzydłowego o sile drużyny mieli stanowić pozostali dwaj członkowie tria z Dortmundu: Łukasz Piszczek i dopiero rozpoczynający międzynarodową karierę Robert Lewandowski. I rzeczywiście tak było - "Lewy" i Kuba byli autorami jedynych trafień dla Polski na tamtym turnieju, ale 2 punkty w 3 meczach nie wystarczyły, by Biało-Czerwoni mogli myśleć o fazie pucharowej.

Po Euro Smuda został odsądzony od czci i wiary i wskazany jako główny winowajca klęski. - Czy byłem prawą ręką szkoleniowca? To prawda, a poza tym miałem z naszym selekcjonerem świetny kontakt, dlatego też jestem bardzo nieszczęśliwy, że musiał odejść. Wiem, że to moja wina. Nie zagrałem wystarczająco dobrze na Euro. Najłatwiej jest wskazać palcem na innych i obciążyć ich odpowiedzialnością, ale ja tak nie robię. Jesteśmy drużyną i wszyscy razem nie osiągamy naszych celów - powiedział po turnieju Błaszczykowski, zachowując właściwą sobie skromność.

Rysy na wizerunku

Solidnie oberwało się jednak również kapitanowi kadry, który stał się bohaterem tzw. afery biletowej. Kuba został oskarżony o chciwość i po raz pierwszy poddany druzgocącej krytyce przez opinię publiczną. Piłkarz obarczał winą za całą sprawę PZPN, na czele którego stał wówczas Grzegorz Lato.

REKLAMA

Nawet w dniu spotkania zawracaliśmy sobie głowę tym, czy nasi bliscy mogą przyjechać na mecz czy nie. Dla mnie, dla was pewnie też, rodzina jest najważniejsza. W swoim życiu trochę widziałem i na to co nas spotkało, po prostu się nie zgadzam. Bzdurna sprawa wejściówek zajmowała mnie niekiedy do północy - argumentował na łamach "Przeglądu Sportowego".

W końcu afera ucichła, ale kadrze nie wiodło się najlepiej - Biało-Czerwoni z kretesem przegrali eliminacje MŚ 2014. Nawet gdyby nasza kadra awansowała, Błaszczykowskiego zabrakłoby na tym turnieju, bowiem doznał zerwania więzadeł krzyżowych. Po powrocie do zdrowia nie był już tym samym zawodnikiem, a jego kariera wyraźnie wyhamowała.

Kadrę objął Adam Nawałka, który odebrał skrzydłowemu opaskę kapitana, przekazując ją Lewandowskiemu. Media żyły rzekomym konfliktem Błaszczykowskiego z "Lewym", któremu nadawały nawet... podłoże polityczne!

Zabolało mnie to. Troszkę był przy tym problem z komunikacją. Jednak nie będziemy swoich indywidualnych celów przedkładać nad dobro reprezentacji. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, więc nie widzę powodu, żebyśmy się mieli nie dogadać. Nie mamy ze sobą jakiegoś super kontaktu i to nie jest tajemnica. Ale to nie przeszkadza w tym, żebyśmy dobrze wykonywali swoją pracę na boisku - mówił Błaszczykowski na antenie TVP Sport.

REKLAMA

Słodko-gorzkie Euro 2016

Słowa ówczesnego gracza Fiorentiny okazały się prawdą. Błaszczykowski, Lewandowski i pozostali reprezentanci stworzyli podczas francuskiego Euro znakomity kolektyw, który przy odrobinie szczęścia mógł nawet powalczyć o medale. Skończyło się na ćwierćfinale, gdzie Polaków po rzutach karnych pokonał późniejszy triumfator imprezy, Portugalia. 

Po latach Kuba mógłby zaliczyć ten turniej do udanych, gdyby nie jeden istotny fakt - to niewykorzystany przez niego rzut karny sprawił, że Biało-Czerwoni odpadli. Wcześniej jednak skrzydłowy zaliczył dwa gole i asystę, będąc jednym z kluczowych graczy kadry, mimo że na turniej nie przyjechał w pełni sił po jednej z wielu trapiących go wówczas kontuzji.

Ofiara "niskiego pressingu"

W kolejnych latach kariera reprezentacyjna Błaszczykowskiego była doskonałym przykładem walki ducha z materią. Skrzydłowy starał się z całych sił, ale osłabiony urazami organizm powoli mówił pas. Sympatia kibiców do Kuby jednak nie słabła - zamiast pretensji o niewykorzystaną jedenastkę pojawiło się współczucie i słowa otuchy. Na wizerunek gracza spory wpływ miała również wydana w 2015 roku biografia, gdzie opowiedział nie tylko o futbolowej karierze, ale również o traumach z dzieciństwa.

Ostatni wielki turniej Błaszczykowskiego przypadł na MŚ 2018 - tam rozegrał tylko 45 minut w meczu otwarcia z Senegalem. W pamięci kibiców pozostanie jednak spotkanie z Japonią, w końcówce którego Nawałka zaordynował "niski pressing", mający na celu utrzymanie nie dającego nic Biało-Czerwonym prowadzenia 1:0 za wszelką cenę. Obraz czekającego na wejście Błaszczykowskiego, który ostatecznie nie wkroczył na boisko, stał się symbolem tamtego haniebnego widowiska.

REKLAMA

Bolesne rozstanie

Kuba rozegrał jeszcze kilka spotkań za kadencji Jerzego Brzęczka. Wuj piłkarza powoływał go mimo oskarżeń o nepotyzm i bronił piłkarza jak niepodległości. Po raz ostatni Błaszczykowskiego w biało-czerwonych barwach oglądaliśmy w 2019 roku podczas bezbarwnego 0:0 z Austrią na Stadionie Narodowym.

37-latek wrócił na warszawski obiekt, by pożegnać się z kibicami, podczas spotkania z Niemcami. Przed tym spotkaniem, występowi Kuby znów towarzyszyły spore kontrowersje. Przeciwnicy występu Błaszczykowskiego skądinąd słusznie podkreślali, że zawodnik, który w całym sezonie 1. ligi rozegrał zaledwie 16 minut, nie powinien grać na poziomie reprezentacji.

Z drugiej strony, był to mecz towarzyski, a Błaszczykowski to legenda polskiej kadry. Niezależnie od stanowiska w tej sprawie należy zauważyć jedno - pożegnanie Kuby z reprezentacją było takie jak jego kariera w drużynie narodowej - nieoczywiste i budzące spore emocje.

Oficjalne pożegnanie

Czerwcowy mecz towarzyski z Niemcami na PGE Narodowym w Warszawie był pożegnaniem 37-latka z reprezentacją Polski. Selekcjoner Fernando Santos potwierdził przed meczem, że doświadczony piłkarz pojawi się na boisku w meczu kadry po raz ostatni. Błaszczykowski rozpoczął mecz jako kapitan. 

REKLAMA

Piłkarze wybiegli na murawę w specjalnych koszulkach z napisem "#Kuba16".

Owacja na stojąco zgotowana przez 50 tysięcy kibiców - Jakub Błaszczykowski zgodnie z planem, zszedł z boiska w 16. minucie. Zastąpił go 15 lat młodszy Michał Skóraś.

20 lipca, piłkarz poinformował o oficjalnym zakończeniu piłkarskiej kariery.

"Każda droga ma swój koniec" - napisał piłkarz. "Dziękuję bardzo za wielkie wsparcie, które otrzymywałem na każdym kroku. Warto było grać, poświęcać się dla Was' - zwrócił się do kibiców we wpisie, który umieścił w dwóch językach: polskim i niemieckim.

REKLAMA

Zakończenie kariery przez wybitnego zawodnika potwierdził też jego klub. Wisła Kraków poinformowała na swojej stronie klubowej, że Jakub Błaszczykowski zostanie specjalnie uhonorowany przy okazji domowego meczu wiślaków ze Stalą Rzeszów, który zaplanowano na 5 sierpnia.


Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl

Czytaj też:

PolskieRadio24.pl

REKLAMA

>>> Więcej o reprezentacji Polski <<<

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej