Liga Mistrzów. Marciniak stał się wrogiem publicznym? "Nie przyjeżdżaj do Niemiec. Dla własnego bezpieczeństwa"

2024-05-09, 13:23

Liga Mistrzów. Marciniak stał się wrogiem publicznym? "Nie przyjeżdżaj do Niemiec. Dla własnego bezpieczeństwa"
Szymon Marciniak znalazł się pod ostrzałem niemieckich kibiców. Foto: DAISUKE Nakashima/Aflo Images/East News

Szymon Marciniak musi zmierzyć się z falą krytyki po kontrowersyjnej sytuacji z końcówki półfinału Real Madryt - Bayern Monachium. Niektóre komentarze pod adresem polskiego arbitra ze strony niemieckich kibiców są bezlitosne.

Liga Mistrzów. Real - Bayern. Krytyka Marciniaka trwa

Środowy półfinał Real Madryt - Bayern Monachium był świetnym widowiskiem, niestety jednak jedna decyzja polskich sędziów sprawiła, że temat wydarzeń z doliczonego czasu gry wyszedł na pierwszy plan i jest szeroko komentowany.

Real Madryt, choć przegrywał do 88. minuty 0:1, zwyciężył 2:1 i awansował do finału Ligi Mistrzów. O 15. Puchar Europy w historii klubu zagra 1 czerwca na londyńskim Wembley z Borussią Dortmund, ale zwłaszcza niemieccy kibice i ludzie związani z ustępującym mistrzem Niemiec próbują zrzucić winę za porażkę na Szymona Marciniaka i polski skład sędziowski.

Do spornej sytuacji doszło w doliczonym czasie gry - po długim podaniu Bayernu do siatki piłkę wbił Matthijs de Ligt, ale wcześniej zabrzmiał gwizdek Marciniaka, który orzekł o spalonym przy pierwszym zagraniu. Remis oznaczałby dogrywkę, a niedokończenie akcji sprawiło, że w takiej sytuacji niemożliwe było odwołanie się do analizy VAR. 

Arbitrzy zgodzili się, że zbyt wcześnie przerwali akcję, jednak powtórki pokazały, że decyzja dotycząca ofsajdu była słuszna. Niemcy zostali przeproszeni po zakończeniu spotkania, ale słuchając komentarzy, można odnieść wrażenie, że odebrali przeprosiny jako przyznanie się do błędu w kwestii spalonego, a nie zbyt wczesnego przerwania akcji, co było ewidentnym błędem, ale nie zmieniłoby wyniku.

- To nie jest moment na taką pomyłkę, na coś rażącego. Każdy postępuje na granicy, każdy cierpi na boisku, każdy ma emocje, ale takie błędy na tym poziomie nie mają prawa się zdarzyć. Powiedzenie później "przepraszam" nic nie zmienia, nie pomaga. Musisz na boisku dać z siebie to, co najlepsze. Jeśli ktoś zabiera twój trud, marnuje go, to później nic nie jest w stanie człowieka pocieszyć - grzmiał po spotkaniu trener Bayernu Thomas Tuchel.

Dyrektor sportowy Bayernu poszedł jeszcze dalej.

- Wszyscy byliśmy za niemieckim finałem. Wszyscy oprócz polskich sędziów - powiedział Eberl, cytowany przez "Bild", co trudno zrozumieć, biorąc pod uwagę fakt, że poza tą sytuacją nie da się mieć do Marciniaka i jego ekipy żadnych pretensji jeśli chodzi o poziom sędziowania w całym spotkaniu. Jeszcze trudniej zrozumieć, co rozumiał przez stwierdzenie "wszyscy". Sam "Bild" też zresztą zrzucił odpowiedzialność za wynik na polskich sędziów, pisząc o skandalu.

Marciniak ma nie wybierać się do Niemiec? Może być trudno

"Nie przyjeżdżaj do Niemiec. Dla własnego bezpieczeństwa", "Dlaczego nie założyłeś koszulki Realu podczas meczu?", "Jesteś najgorszym sędzią, jakiego kiedykolwiek widziałem. Po co masz VAR???" - to kilka komentarzy, które padły pod adresem Marciniaka pod zdjęciami na jego Instagramie. Z zastosowaniem się do pierwszej sugestii jest jeden zasadniczy problem, ponieważ Marciniak niedawno znalazł się wśród sędziów wybranych przez UEFA do prowadzenia meczów Euro 2024 właśnie w Niemczech. Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że całe zamieszanie odbije się na tym, które spotkania dostanie Polak (prawdopodobnie nie te rozgrywane przez Niemców.

Marciniak uchodzi za jednego z najlepszych sędziów na świecie. Prowadził finał ostatniego mundialu w Katarze między Argentyną a Francją i decydujące starcie poprzedniej edycji Ligi Mistrzów Manchester City - Inter Mediolan. W środę - co podkreśliła m.in. agencja prasowa DPA.

Jeśli sprowadzimy całą emocjonalną dyskusję do faktów, możemy zostać przy tym, że jedyny błąd dotyczył przedwczesnego przerwania akcji. Marciniak kontrolował boiskowe wydarzenia i gdyby chciał oszukać Bawarczyków, mógł po prostu uznać gola, którego anulował Realowi (to już oczywiście dla fanów teorii spiskowych).

Wszystko, co wywołało kontrowersje, rozegrało się w momencie, w którym Bayern (po błędzie Neuera, jednego z najgłośniej krytykujących Polaka) przegrywał 1:2, tracąc dwa gole w niecałe trzy minuty. Będąc zespołem, który w całym meczu stworzył mniej sytuacji, oddał mniej strzałów i w końcówce ani razu poważnie nie zagroził Łuninowi. Jeśli chcemy coś dodać, możemy dorzucić to, że spotkanie było przedłużone o 9 minut, a z racji na opóźnianie gry przez graczy Realu Marciniak jasno pokazywał, że doda jeszcze dwie minuty. Ostatecznie zakończył po blisko 15 dodatkowych - to chyba wystarczający czas, by można było wyszarpać dogrywkę na boisku, a nie zrzucać całą winę za odpadnięcie na sędziów.

Finał Ligi Mistrzów Real Madryt - Borussia Dortmund zostanie rozegrany 1 czerwca 2024 o godzinie 21.

Czytaj także:

red 

Polecane

Wróć do strony głównej