"Ekstradycja do Rosji to wyrok śmierci dla Abliazowa"
Muchtar Abliazow, kazachski oligarcha opozycyjny wobec władz, może zostać wydany Rosji. Taką decyzję podjął sąd we Francji. Jego żona Ałma Szałabajewa i adwokat Mark Fejgin ostrzegają, że oznacza to de facto posłanie go na śmierć. Nie mają wątpliwości, że Moskwa przekaże go dyktaturze w Kazachstanie.
2014-04-04, 13:59
Sąd we francuskiej miejscowości Aix-en-Provence na styczniowym posiedzeniu przychylił się do wniosku Rosji o ekstradycję kazachskiego oligarchy Muchtara Abliazowa. Decyzja została zaskarżona i kolejnego orzeczenia można spodziewać się już późną wiosną. Ostateczną instancją jest w tej sprawie francuska Rada Stanu.
Kazachstan nie ma umowy o ekstradycję z Francją. Jednak o Abliazowa, niewątpliwie z inspiracji Astany, upomniały się Rosja i Ukraina (rządzona wówczas przez Wiktora Janukowycza). Podstawą wniosku jest sprawa dotycząca kazachskiego banku BTA, którego Muchtar Abliazow był współwłaścicielem, władze Kazachstanu oskarżają go o pranie pieniędzy, podrabianie dokumentów i oszustwa.
Łowy na Abliazowa trwają już wiele lat
Żona Abliazowa, Ałma Szałabajewa, podkreśla w rozmowie z portalem Polskiego Radia, że władzom kazachskim nie chodzi o bank BTA, bo ten już dawno zabrały jej mężowi, a o to, że od 10 lat wspiera i finansuje opozycję oraz niezależne media w Kazachstanie. - Ekstradycja to dla niego wyrok śmierci. Jest im potrzebny nie po to, aby badać sprawę, ale by móc go zabić. To wiem na pewno. Jeśli chcą badać sprawę banku, mogą to robić i bez niego, w dowolnym kraju – powiedziała żona opozycyjnego oligarchy. Nie ma wątpliwości, co czeka męża po przekazaniu go do Rosji – zostanie odesłany do Kazachstanu.
Szałabajewa zaznaczyła, że sąd we Francji nie wziął pod uwagę m.in. faktu, że Abliazow ma status uchodźcy politycznego w Wielkiej Brytanii. Wyjaśniła, że rodzina niestety musiała opuścić ten kraj, po tym gdy londyńska policja ostrzegła ją, że nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Zaznacza, że krewni Abliazowa właściwie nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie. Przykładowo: w maju zeszłego roku Ałma Szałabajewa, razem z sześcioletnią córką, została w trybie ekspresowym deportowana z Włoch. Grupa, która ją zatrzymywała, szukała jej męża osób z nim związanych. Media ustaliły, że to ambasador Kazachstanu w Rzymie naciskał na włoską policję w tej sprawie. Ostatecznie rząd we Włoszech nakazał wszczęcie postępowania, by wyjaśnić, kto wyraził zgodę na wydalenie z kraju żony przeciwnika dyktatora Nursułtana Nazarbajewa.
REKLAMA
Ałma Szałabajewa opowiada, że represjonowanie i nękanie jej rodziny zaczęło się kilkanaście lat temu, gdy mąż stworzył z gronem współpracowników ruch społeczny, ”Demokratyczny wybór Kazachstanu”. – Przyłączyło się wielu działaczy społecznych i kulturalnych, członkowie rządu, parlamentu, ważni biznesmeni. Domagali się demokratycznych reform, wolnych wyborów, walki z korupcją. To było olbrzymie wyzwanie dla kazachskiego reżimu – powiedziała żona Abliazowa.
Przypomniała, że Abliazow już raz był w więzieniu. - Tam go bito, torturowano, trzymano w klatce. Nie mógł się ruszać, był cały siny. Amnesty International, Human Rights Watch, departement stanu USA, Parlament Europejski uznały Abliazowa za więźnia politycznego, a proces przeciwko niemu oceniono jako niesprawiedliwy – zaznaczyła. Podkreśliła, że były i próby zabicia jej męża, a w 2006 roku w pobliżu Ałmaty zabito współpracownika Abliazowa, Ałtynbeka Sarsenbajewa i jego dwóch ochroniarzy. Okoliczności tego zabójstwa do tej pory nie są wyjaśnione.
REKLAMA
Adwokat: sprawą oligarchy z Kazachstanu zajęła się grupa od sprawy Magnickiego
Adwokat Abliazowa Mark Fejgin powiedział w rozmowie z portalem Polskiego Radia, że sprawa karna, wszczęta przeciw kazachskiemu oligarsze w Moskwie, nie ma podstaw prawnych i jest to polityczne zamówienie. Śledztwo prowadzi w Rosji departament śledczy MSW. – Zajmuje się nim grupa osób, osławiona sprawą Siergieja Magnickiego i Heritage Capital. To m.in. Nikołaj Budziło czy sędzia z twerskiego sądu Moskwy Aleksiej Kriworuczko. To sąd twerski podejmował wszystkie decyzje w kwestii Magnickiego. I ta właśnie grupa zajmuje się sprawami politycznymi, jeśli mają jakiś związek z biznesem – podkreślił prawnik. Zaznacza, że formalnie stroną jest bank BTA, osoba prawna, a nie Abliazow. W sprawie chodzi m.in. o wydawanie kredytów firmom, które są zarejestrowane w rajach podatkowych – co, jak zaznacza, jest normalną praktyką wielu banków w Rosji.
Jak dodał Mark Fejgin, śledczym nie przeszkadza, że z prawnego punktu widzenia w Rosji nie ma podstaw, by wszcząć sprawę karną: bank BTA jest w Kazachstanie, a pieniądze, które się w nim znajdowały, nie mają żadnego związku z Rosją, obywatele rosyjscy nie są poszkodowani.
Fejgin zaznacza, że w Rosji sprawy tego rodzaju nie mają wiele wspólnego z zasadami prawa i dochodzeniem sprawiedliwości. - W Rosji działania organów śledczych nie bazują na prawie. Tak jest szczególnie w przypadku procesów z politycznego zlecenia. Obecnie pretekstem dla takich politycznych spraw mogą być różne rzeczy. Od kwestii gospodarczych po udział w mityngach, te kryminalizuje się jako chuligaństwo, jest i paragraf ekstremizmu – zauważył Mark Fejgin.
REKLAMA
Dodał, że tego rodzaju sprawy są prowadzone w Rosji nie tylko przeciwko Abliazowowi, ale i przeciw licznym biznesmenom, którzy jednak nie są tak znani i nie zajmują się polityką. - Tymczasem Abliazow zajmował się polityką i był w opozycji. I dlatego władze kazachskie chcą go dopaść – podsumowował Mark Fejgin.
Adwokat pytany, skąd taka decyzja sądu pierwszej instancji, ocenił, że Francja chce się odgrodzić od tej sprawy. Niepokoi go pośpiech sądu. Nie wzięto pod uwagę, że Abliazowa uznano w Wielkiej Brytanii za uchodźcę politycznego – i to też jest zły znak. Zignorowano zagrożenie, jakie niesie za sobą wydanie Abliazowa Moskwie. Na związki polityczne Kazachstanu z Rosją wskazywali francuscy prawnicy, ale, jak zaznacza Mark Fejgin, sąd w ogóle się do tego nie odniósł.
Jak podkreślił Mark Fejgin, sąd francuski zgadzając się na ekstradycję nie wziął pod uwagę, że związki polityczne Rosji z Kazachstanem przesądzają w istocie o późniejszym przekazaniu Muchtara Abliazowa do Kazachstanu. Sędziowie uznali, że skoro Abliazow nie prowadził działalności politycznej w Rosji, to z pewnością czeka go tam uczciwy proces.
Stąd adwokat ocenił, że jedyna rzecz, jaka może wpłynąć na francuskie sądownictwo, to opinia publiczna. - Jest szansa, że sąd nie wyda Abliazowa. Trzeba sprawić, by sąd francuski nie ignorował politycznej strony tej sprawy. Mamy do czynienia z autorytarnymi reżimami, w Rosji, w Kazachstanie. Nie można nie zwracać na to uwagi – podkreślił.
REKLAMA
Mark Fejgin zaznaczył, że europejskie państwo, takie jak Francja ma obowiązek przestrzegania pewnych standardów. Trzeba np. przestrzegać konwencji o prawach człowieka. - Jeśli Francja zamknie oczy, to będzie odpowiedzialna za to, co się stanie. Jednak nie będzie mogła powiedzieć, że o niczym nie wiedziała i jej o niczym nie mówiono – podkreślił.
Fejginowi początkow odmówiono reprezentowania klienta w sądzie w Moskwie. Skutkowało to tym, że nie miał dostępu do dokumentów. Sprawa wzburzyła opinię publiczną w Rosji. Adwokat odwołał się od tej decyzji i w końcu kilka tygodni później, przyznano mu takie prawo.
PolskieRadio.pl/Agnieszka Kamińska
REKLAMA