Zadłużony jak Polak

Bankom zależy na klientach, którzy nie będą mieli problemu ze spłacaniem kredytów. Niestety często udzielają kredytu tym, którzy już są zadłużeni. W rejestrach dłużników jest 2,3 mln Polaków. Zazwyczaj kończy się tak, że spłacamy tani kredyt drogim.

2014-05-07, 09:00

Zadłużony jak Polak
. Foto: flickr/ DG EMPL

Posłuchaj

09.04.14 Jarosław Sadowski „Bank to jest instytucja, która musi zarabiać (…)”
+
Dodaj do playlisty

Wśród zadłużonych są tacy, którzy nie potrafili poradzić sobie z małym zadłużeniem, dlatego teraz borykają się z kolosalnymi odsetkami. Inni zlekceważyli nakręcającą się spiralę zadłużenia i wpadli w pułapkę lichwiarskich pożyczek.

Oszczędzanie się opłaca

Kredyt to zobowiązanie na długi czas. Nie zawsze potrafimy ocenić, jak będzie wyglądać nasza sytuacja finansowa za kilka czy kilkanaście lat. W takich jak utrata pracy nie jesteśmy w stanie uregulować naszych zobowiązań.
- Nie przewidujemy, nie oszczędzamy dodatkowo i mimo długów wydajemy pieniądze. Spłacamy kredyty i często nawet nie myślimy o zabezpieczeniach i oszczędnościach. W przypadku długoletnich kredytów hipotecznych często nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego,  jak bardzo może się zmienić nasze życie w ciągu 30 lat - powiedział Jarosław Sadowski, ekonomista.

- Zanim pomyślimy o kolejnych zadłużeniach warto pomyśleć o oszczędności na czarną godzinę. Wypada mieć podstawowy bufor bezpieczeństwa. Czasy są bardzo dynamiczne i myślenie o tym, że będą one stabilne są pułapką – dodał Tomasz Jaroszek, dziennikarz ekonomiczny.

Podwyższone ryzyko

Z badań wynika, że powiększyła się liczba klientów podwyższonego ryzyka. Wzrosła też średnia kwota zaległego zadłużenia. Z część osób, które nie radziły sobie z uregulowaniem długów wpadają w spiralę zobowiązania niespłaconego.

REKLAMA

- Badania pokazują, że osoby, które zadłużają się najczęściej to w większości młodzi ludzie po 30 roku życia. To wiek, który najbardziej sprzyja zaciąganiu kredytów. Dotyczy to głównie mężczyzn, którzy założyli rodziny i mają małe dzieci. To wszystko przyczynia się do zwiększenia wydatków – wyjaśnił w PR24 Jarosław Sadowski.

PR24/Paulina Olak

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej