Barack Obama: Stany Zjednoczone są gotowe do podjęcia akcji militarnej w Iraku
Według dziennika "New York Times", premier Iraku Nuri al-Maliki zwrócił się do władz w Waszyngtonie z prośbą o przeprowadzenie nalotów na pozycje dżihadystów.
2014-06-12, 23:59
Posłuchaj
Bojówki islamskie przejęły we wtorek kontrolę nad Mosulem, a następnie opanowały Tikrit. Rzecznik organizacji dżihadystów Islamskie Państwo Iraku i Lewantu, Abu Mohammed al-Adnani, zapowiedział marsz na Bagdad i dalej na południe do Karbali - świętego miejsca muzułmanów.
Bojownicy oskarżają władze w Iraku o narzucanie krajowi "dyktatury szyitów". Sunnici uważają, że zdominowany przez szyitów rząd dąży do ich marginalizacji.
"Nie wykluczam niczego"
Prezydent USA Barack Obama zadeklarował, że Stany Zjednoczone są gotowe do podjęcia akcji militarnej w Iraku jeżeli amerykańskie interesy zostaną zagrożone.
Amerykański przywódca poinfomował, że specjalny zespół pracuje 24 godziny na dobę, analizując, w jaki sposób najbardziej efektywnie można pomóc. - Nie wykluczam niczego, bo w naszym interesie jest aby dżihadyści nie zajęli na stałe terenów w Iraku albo Syrii - dodał.
Zapowiadając pomoc dla Iraku, Obama pośrednio skrytykował kierowany przez szyitów rząd tego kraju za brak skłonności do kompromisu z umiarkowanymi sunnitami. - To powinien być dzwonek alarmowy dla rządu. Szyici i sunnici powinni wspólnie budować funkcjonujące państwo, które zapewni bezpieczeństwo i powodzenie całemu narodowi - oświadczył.
Wkrótce po wystąpieniu prezydenta rzecznik Białego Domu Jay Carney sprecyzował, że Waszyngton nie zamierza wysyłać do Iraku kontyngentu wojskowego, a Obama miał na myśli to, że nie wyklucza operacji sił powietrznych.
Wiceprezydent USA John Biden w rozmowie telefonicznej z premierem Iraku potwierdził, że Waszyngton jest gotowy do zwiększenia i przyspieszenia wsparcia na rzecz irackiego bezpieczeństwa w obliczu ofensywy sunnickich islamistów.
Ostatni amerykańscy żołnierze opuścili Irak trzy lata temu.
Nie będzie ani interwencji NATO, ani ONZ
Do sytuacji w Iraku odniósł się także sekretarz generalny NATO. Anders Fogh Rasmussen stwierdził, że nie widzi potrzeby zaangażowania Sojuszu w tym kraju. - Nie widzę roli dla NATO w Iraku, lecz bacznie obserwujemy sytuację i apelujemy do wszystkich stron konfliktu, aby położyć kres przemocy - oznajmił. Ostro potępił akty przemocy.
Ataki terrorystyczne napiętnowała również Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Również brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague zapowiedział w czwartek, że mimo postępującej ofensywy dżihadystów Wielka Brytania nie zaangażuje się wojskowo w tym kraju.
- Nie będziemy się angażować wojskowo w ten konflikt. Wesprzemy Stany Zjednoczone w ich działaniach, jakiekolwiek by były. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że odpowiedź wojskowa jest przede wszystkim rolą irackiego przywództwa - powiedział.
- Bardzo przejmujemy się losem kilkuset tysięcy cywilów, którzy w wyniku działań wojskowych zostali zmuszeni do opuszczenia domów. Liczymy, że będziemy mogli ich wesprzeć naszym dużym budżetem na pomoc humanitarną, i czekamy, by stało się to możliwe - dodał.
Brytyjczycy zaatakowali Irak we współdziałaniu z Amerykanami w marcu 2003 roku i byli tam wojskowo zaangażowani do 30 kwietnia 2009 roku. Koszty udziału Wielkiej Brytanii w operacji oszacowano na 6,5 mld funtów. Zginęło 179 brytyjskich żołnierzy.
Dżihadyści z ugrupowania Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) świętują na ulicach Mosulu:
x-news.pl, Chian News Agency
Według ONZ w ubiegłym roku w starciach i zamachach w Iraku zginęło blisko 9 tys. ludzi. Narastająca fala przemocy jest najpoważniejsza od czasu krwawego konfliktu wewnętrznego z lat 2006-2007.
Zobacza galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk
REKLAMA