Klub PSL będzie bronić Sienkiewicza. Obowiązuje dyscyplina
Ludowcy zagłosują przeciwko wnioskowi PiS w sprawie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu oraz przeciwko odwołaniu szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. W klubie będzie obowiązywać dyscyplina głosowania.
2014-07-08, 21:11
Posłuchaj
Informując o decyzjach klubu, jego przewodniczący Jan Bury oświadczył, że ludowcy są lojalnymi partnerami koalicji. - Przy próbach destabilizacji państwa polskiego zachowamy się odpowiedzialnie. To jest nasz rząd. Będziemy głosować w sprawie ministra Sienkiewicza jednoznacznie przeciwko wnioskowi PiS - dodał.
Jeszcze przed posiedzeniem klubu posłowie PSL rozrywali szaty. Mówili, że stoją przed bardzo trudnym wyborem. - Jeśli zagłosujemy za odwołaniem Sienkiewicza, to będzie nielojalność koalicyjna, a jeśli będziemy bronić ministra razem z Platformą, zaczną się spekulacje, co za to dostaliśmy - tak sytuację, w jakiej znajdują się posłowie PSL opisywał jeden z liderów Stronnictwa.
Eugeniusz Kłopotek z PSL kilkakrotnie powtarzał, że w jego opinii Sienkiewicz powinien odejść z rządu. Dopytywany przez IAR czy dyscyplina w kwestii głosowania nie wiąże mu rąk odpowiedział, że on oraz kilku innych posłów (nie powiedział dokładnie ilu) będą chcieli spotkać się z szefem resortu spraw wewnętrznych jeszcze przed piątkowym głosowaniem i odbyć z nim rozmowę. Kłopotek zadecyduje wtedy, czy będzie przestrzegał dyscypliny.
Decyzja klubu PSL oznacza, że Sienkiewicz zachowa swoje stanowisko. Tym bardziej, że zajmująca się wnioskiem PiS sejmowa komisja spraw wewnętrznych także opowiedziała się za odrzuceniem wniosku PiS. Za takim rozstrzygnięciem było 19 posłów, 15 było przeciw. Sejm zajmie się tym wnioskiem we środę.
REKLAMA
Rząd na podsłuchu. Serwis specjalny portalu Polskiego Radia >>>
Sienkiewicz spotkał się z Belką latem ubiegłego roku w jednej z warszawskich restauracji. Wśród poruszanych tematów była sytuacja polskich banków, w tym rozważana w chwili zarejestrowania rozmowy, sprzedaż banku BGŻ przez holenderski Rabobank. Marek Belka ubolewa, że polskie państwo nie wydaje w podobnych wypadkach jednoznacznego komunikatu: - Polska nie może sobie pozwolić, żeby kawał polskiego państwa, bo BGŻ to nie jest kawał polskiego systemu bankowego, to jest kawał polskiego państwa, żeby poszedł w ręce jakiegoś, znów nie wiadomo jakiego inwestora - mówił szef NBP.
Jego zdaniem, premier lub minister finansów, powinni byli wypowiedzieć się, że każda taka zmiana musi być zaakceptowana przez państwo. - Albo Donald nie wie jak to jest ważne, albo się też boi - dodaje Belka.
Rozmowa dotyczy też hipotetycznego wsparcia przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Prezes banku centralnego w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
REKLAMA
PAP/asop
REKLAMA