Prywatny lot w kosmos
Prywatny statek kosmiczny „Cygnus” dotarł na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Przywiózł między innymi zapasy, sprzęt do spacerów kosmicznych, a także ładunek specjalny, znany jako „młodzieżowy” sprzęt naukowy.
2014-07-17, 16:53
Posłuchaj
Za całą misję Orbital-2 i sam statek „Cygnus” kosmiczny odpowiedzialna jest firma Orbital Science. Dokowanie „Cygnusa” na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie jest jednak pierwszym prywatnym lotem kosmicznym. Po wycofaniu wahadłowców, które dostarczały zapasy i sprzęt na MSK, NASA zdecydowała się na współpracę z prywatnymi firmami.
– Lot „Cygnusa” jest sporym sukcesem partnerstwa państwowej firmy jaką jest NASA i firmy prywatnej. Ciężar odpowiedzialności za loty kosmiczne przesunął się z NASA w kierunku mniejszych, prywatnych podwykonawców – mówił w PR24 Rafał Motriuk, korespondent naukowy Polskiego Radia.
Młodzieżowe badania orbitalne
W kontekście misji „Cygnusa” i jego specjalnego ładunku pojawia się termin „młodzieżowych badań orbitalnych”. Zgłoszono 15 projektów autorstwa młodych ludzi. Chodzi przede wszystkim o to, aby zainteresować nauką także młodych ludzi.
– Bardzo spodobał mi się projekt harcerek z Hawajów. Przygotowały one prosty system do hodowli roślin w kosmosie. Trik polega na tym, że rośliny mają być hodowane w wodzie z solami mineralnymi bez udziału gleby. Eksperymentalną rośliną została rukola. Drugi projekt dotyczy produkcji antybiotyków i penicyliny na orbicie – wskazywał Rafał Motriuk.
Przyszłość prywatnych lotów
Współpraca NASA i prywatnych podwykonawców układa się bardzo dobrze i wszystko wskazuje na to, że prywatne loty kosmiczne staną sie powszechną praktyką. Misja „Cygnusa” nie jest może wyjątkowa, ale przeciera szlak kolejnym, podobnym przedsięwzięciom.
– Z niecierpliwością oczekuję przyszłego roku, gdy wyruszy załogowy lot „Dragon V-2”, który zabierze kilkoro astronautów w przestrzeń kosmiczną. Statek ma zabierać do 7 kosmonautów, wyposażony jest w nowoczesny sprzęt i posiada nawet skórzane fotele – powiedział korespondent naukowy Polskiego Radia.
PR24/Grzegorz Maj