Dyplom magistra bez studiów?
Znowelizowana ostatnio ustawa o szkolnictwie wyższym zakłada, że uczelnie będą mogły wydawać tytuł magistra po sprawdzeniu umiejętności zawodowych kandydata. Z tego rozwiązania będą mogły skorzystać osoby z minimum pięcioletnim doświadczeniem zawodowym po maturze lub z trzyletnim doświadczeniem po ukończeniu studiów pierwszego studiów pierwszego stopnia. Czy jest to dobre rozwiązanie?
2014-07-21, 18:20
Posłuchaj
Projekt MNiSW zakłada, że osoby, które zdobyły wiedzę poza uniwersytetem będą mogły ją potwierdzić przed komisją uczelnianą i tym samym „skoczyć” na wyższy rok studiów, bez konieczności uczestnictwa w zajęciach i wykładach. Czy będzie to sprawiedliwe, że ktoś w przeciągu 2-3 lat zdobędzie tytuł magistra, gdy tymczasem inni poświęcają na to aż 5 lat?
Łatwiej o studia dla doświadczonych
Ustawa ma mobilizować ludzi do tego, by podejmowali studia w każdym wieku. Ułatwienie polega na tym, że dostanie się na wybranym kierunek będzie łatwiejsze dla tych, którzy już posiadają odpowiednie kompetencje w danym zakresie.
– Projekt polega na tym, by ci, którzy sami uczyli się w domu, byli wolontariuszami czy w pracy zdobyli pewne umiejętności, mogli potwierdzić wcześniej, że posiadają odpowiednią wiedzę w danej dziedzinie. Tym samym, czas ich studiów będzie mógł się skrócić, a intensywność studiów będzie mogła ulec zmianie, co umożliwi łączenie studiów z pracą– tłumaczył Wojciech Augustowski z Departamentu Innowacji i Rozwoju Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Sprzeciw środowisk akademickich
Projekt spotyka się jednak z krytyką środowisk akademickich. Według akademików, o ile uznanie części kompetencji zawodowych wśród artystów czy rzemieślników jest możliwe, o tyle trudno sobie wyobrazić to w przypadku zawodów zaufania publicznego. Należy również odróżnić funkcję uniwersytetu od szkoły zawodowej.
REKLAMA
– Mnie nie przekonuje ten pomysł. Wolność uniwersytecka ma polegać na pielęgnowaniu pewnego etosu, a nie tylko umożliwieniu absolwentom kariery zawodowej – komentowała prof. Renata Nowakowska-Siuta, ekspert ds. edukacji wyższej z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Intencje Ministerstwa są dobre. Chodzi o uelastycznienie całego systemu. Problem polega jednak na tym, jak te przepisy będą stosowane. Trzeba będzie powoływać komisje, które będą dokonywały atestacji konkretnego studenta i będą wydawały decyzje, na jakim poziomie się on znajduje – dodał prof. Tadeusz Zieliński, Dziekan Wydziału Pedagogiki Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.
PR24/Dominika Dziurosz-Serafinowicz
REKLAMA
REKLAMA