Robin Williams nie żyje
Legendarny amerykański aktor i komik Robin Williams nie żyje. Wszystko wskazuje na to, że popełnił samobójstwo. Miał 63 lata. Popularność zdobył dzięki takim filmom jak "Buntownik z wyboru", "Stowarzyszenie umarłych poetów", "Przebudzenia" czy "Good Morning, Vietnam".
2014-08-12, 08:39
Posłuchaj
Robin Williams został wczoraj znaleziony nieprzytomny w swoim domu w Marin w Kalifornii. Medycy, którzy przyjechali kilka minut później na miejsce stwierdzili, że aktor nie żyje. Biuro szeryfa Marin zakomunikowało, że przyczyną śmierci była asfiksja, czyli nagły niedobór tlenu i że podejrzewa samobójstwo.
Menedżerka Williamsa Mara Buxbaum poinformowała, że słynny aktor zmagał się z głęboką depresją. Jego żona Susan Schneider wydała oświadczenie, w którym napisała, że straciła męża i najlepszego przyjaciela, a świat stracił jednego z najukochańszych artystów i wspaniałego człowieka.
Na wieść o śmierci Robina Williamsa Barack Obama podkreślił, że słynny aktor oferował swój nieprzeciętny talent za darmo tym, którzy go najbardziej potrzebowali - od żołnierzy służących za granicą po ludzi marginalizowanych, mieszkających na ulicach. Prezydent USA przekazał kondolencje rodzinie zmarłego artysty.
Robin Williams zyskał ogromną popularność rolami w takich filmach jak: "Stowarzyszenie umarłych poetów", "Przebudzenia" czy "Good Morning, Vietnam". Otrzymał za nie nominacje do Oscara w kategorii "najlepszy aktor". Statuetkę dostał jednak za rolę drugoplanową - w filmie "Buntownik z wyboru".
REKLAMA
Williams kojarzony jest także jako aktor grający w komediach i filmach przygodowych - wśród blisko 60 ról w pamięć zapadły między innymi jego kreacje z filmów "Pani Doubtfire", "Jakub kłamca", "Jumanji", "Fisher king" czy "Hook". Próbował sił także jako reżyser i producent. Ważnym etapem jego życia zawodowego był stand-up, czyli występy w charakterze komika przed publicznością. W 1997 roku magazyn Entertainment Weekly wybrał go najzabawniejszym człowiekiem na Ziemi.
– Był człowiekiem, którego rozpierała energia, który dla zawodu oddawał całego siebie. Był olbrzymią radością dla kinomanów i bywalców teatru, wielkim aktorem i wspaniałym człowiekiem. Przyświecały mu pewne wartości. Być może ta wrażliwość spowodowała, że z pewnymi rzeczami nie dawał sobie rady – powiedział w PR24 Artur Cichmiński, krytyk filmowy.
PR24/AM
REKLAMA