Polska armia po szczycie NATO
Podczas szczytu Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego podjęto decyzję o utworzeniu tak zwanej szpicy, czyli sił szybkiego reagowania. Do krajów wschodniej flanki, w tym do Polski, wysłanych zostanie 2,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy.
2014-09-07, 13:56
Posłuchaj
Jednostki szpicy mają być rozmieszczone w czterech państwach Sojuszu. Siły te będą zdolne do zareagowania w przeciągu kilku godzin od ewentualnego zagrożenia. Jak poinformował premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, dowództwo tych wojsk ma się znajdować w Szczecinie.
Potrzeby zbrojeniowe Ukriany
Poszczególne kraje NATO uzyskały zgodę na przekazywanie broni Ukrainie. Ten kraj był jednym z największych eksporterów uzbrojenia, jednak trwający konflikt ujawnił, że brakuje sprzętu do walki z separatystami.
– Dużo rzeczy zostało wyeksportowanych, a teraz w momencie pilnej potrzeby przemysł nie może na raz wyprodukować dodatkowego sprzętu. Dlatego trzeba go zakupić. Jest duży potencjał, ale potrzeba czasu. Stal na precyzyjne armaty krystalizuje się przez dwa lata. Może da się to zrobić szybciej, ale wtedy będzie odbiegało jakością – stwierdził Marek Borejko, dyrektor programu Tarcza Polski.
Polski przemysł
Jednym z najważniejszych elementów rozwoju armii jest modernizacja uzbrojenia. Polska kupuje część nowego sprzętu od zagranicznych przedsiębiorstw, jednak polski przemysł również spełnia najwyższe wymagania. Przykładem może być system Tarcza Polska, który jest stosowany w ramach NATO.
– Przemysł jest elementem systemu obronnego państwa. Tylko bardzo bogate państwa, takie jak Emiraty Arabskie, Kuwejt, mogą kupować gotową broń. Natomiast wszyscy starają się brać udzial w procesie projektowania i produkcji uzbrojenia, żeby mieć suwerenność eksploatacji i wiedzę na temat systemu. Optymalnym rozwiązaniem jest kooperacja międzynarodowa. Wtedy makroekonomicznie ta broń jest najtańsza – powiedział Tomasz Zawada, główny konstruktor Tarczy Polskiej.
AM