Liga Mistrzów: piękny sen Liverpoolu zamienił się w koszmar

Po świetnym ubiegłym sezonie Liverpool zalicza właśnie upadek z wysokiego konia. Remis z FC Basel i odpadnięcie z Ligi Mistrzów to bolesne przebudzenie z pięknego snu. Czy Brendan Rodgers znajdzie sposób, jak wydobyć klub z dołka?

2014-12-10, 18:35

Liga Mistrzów: piękny sen Liverpoolu zamienił się w koszmar
Steven Gerrard po meczu z Bazyleą. Foto: PAP/EPA/PETER POWELL

Posłuchaj

Dla ekipy Brendana Rodgersa trwa sezon pełen zawodów. O szczegółach z Anglii Adam Dąbrowski (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Koszmarna passa Liverpoolu trwa w najlepsze. Wymarzona Liga Mistrzów kazała na siebie czekać aż 5 lat. Przez ten czas Liverpool grał poniżej oczekiwań, nie mogąc nawiązać równorzędnej walki z czołowymi drużynami z Premier League. Przełom nastąpił latem 2012 roku, w momencie, w którym w klubie zjawił się Brendan Rodgers.

Spotkanie z Bazyleą, zremisowane 1:1, było jednak gorzką pigułką dla wszystkich kibiców Liverpoolu.

Cierpliwość się opłaciła

Pierwszy sezon menedżera z Irlandii Północnej nie przywrócił jeszcze "The Reds" miejsca w czubie ligowej tabeli. Liverpool zajął 7. miejsce, jednak właściciele klubu byli cierpliwi. Wierzyli w plan rozwoju, który przedstawił im młody szkoleniowiec i wiara ta szybko się opłaciła. W ubiegłym sezonie Liverpool do samego końca rozgrywek walczył z Manchesterem City o mistrzostwo Anglii, batalię przegrał jednak w wyjątkowo pechowy sposób na ostatniej prostej.

Przed sezonem jednak nikt nie dawał zespołowi Rodgersa szans na to, by powalczyć z dużo bogatszymi zespołami. Świetna postawa Luisa Suareza, bardzo dobre występy Daniela Sturridge'a, błyskotliwa gra młodziutkiego Raheema Sterlinga złożyły się na to, że "The Reds" odnotowali świetny sezon.

REKLAMA

Problemy pojawiły się wraz z decyzją Suareza o przejściu do Barcelony. Choć Rodgers otrzymał za niego wielkie pieniądze, to niemal natychmiast pojawiły się głosy, że nie będzie w stanie załatać dziury po wybitnym snajperze, który miał wielki wpływ na wyniki osiągane przez drużynę. 100 milionów euro, które miał do wydania szkoleniowiec z Irlandii Północnej, nie zapewniły wyników. Co gorsza, nie można tu też mówić o pechu, przypadkowości, złym kalendarzu. Liverpool gra w ostatnich tygodniach fatalnie, letnie transfery zawodzą na całego. 

Cierpliwość właścicieli Liverpoolu i wiara w Rodgersa już raz przyniosły skutek. Teraz nadszedł dla nich prawdziwy test. Pojawia się coraz więcej komentarzy, że trener nie ma pomysłu na to, jak poprawić grę drużyny. Progresu nie widać.

Źródło: Press Focus/x-news

REKLAMA

100 milionów, czyli jak pieniądze szczęścia nie dają

21 punktów w 15 meczach - to dorobek zespołu w trwającym sezonie. O 9 punktów mniej niż w ubiegłym sezonie. Suma bramek strzelonych równa bramkom straconym.

Rickie Lambert, Dejan Lovren, Adam Lallana, Mario Balotelli - o grze tych piłkarzy trudno napisać cokolwiek dobrego. Do tego dochodzi słabsza forma Stevena Gerrarda. Anglik, który w zeszłym sezonie przeżywał drugą młodość, momentami wydaje się być zagubiony na boisku.

Rodgers w spotkaniu z Bazyleą próbował ustawić go bliżej linii ataku, jednak ten zabiegł nie przyniósł oczekiwanych efektów. Prostopadłych podań w wykonaniu Liverpoolu było jak na lekarstwo. Ogólnie o grze ofensywnej nie da się napisać dużo dobrego.

- Trener musi dobrze przyjrzeć się swojej kadrze. Czy jego letnie nabytki są w stanie przejąć odpowiedzialność za grę zespołu od Stevena Gerrarda? Na chwilę obecną z pewnością nie. Rodgers w najbliższym okienku musi postawić na jakość, a nie na sprowadzanie kolejnego ładunku graczy. Być może należy sięgnąć po kogoś z najwyższej półki. - powiedział Phil Thompson, były kapitan zespołu.

REKLAMA

Co gorsza, kibice mają w niektórych przypadkach świetną pamięć. Przypomnieli wypowiedź Rodgersa dotyczącą Tottenhamu, kiedy ten sprzedał do Realu Madryt Garetha Bale'a. Menedżer powiedział wtedy, że klub wydający na transfery 100 milionów powinien walczyć o mistrzostwo Anglii. Sytuacja "The Reds" pokazuje, że czasami po prostu należy wstrzymać się z podobnymi komentarzami.

Jaki jest plan naprawy?

W wypowiedziach Rodgersa pojawia się dużo stwierdzeń, które można uznać za bardzo ogólne, co może być uznane za niepokojące.

- Nasze występy były analizowane i obserwowane przez wszystkich. Wiemy, że musimy być lepsi w naszej grze. Wszyscy, od menedżera do zawodników. Musimy sobie uświadomić jak tu się znaleźliśmy. Oczekiwania przed tym sezonem były bardzo wysokie. To inna grupa piłkarzy i inny skład. Z nimi musimy pracować - mówił po meczu Rodgers.

Trener na pewno jest świadomy tego, w jakim kryzysie znajduje się zespół. Musi jednak bardzo szybko sprawić, że jego maszyna znów zacznie działać na pełnych obrotach.

REKLAMA

- Jesteśmy rozczarowani, ale nie możemy w żaden sposób usprawiedliwiać braku awansu. Nie graliśmy przecież tylko jednego meczu. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy, żeby uzyskać kwalifikację do kolejnego etapu. Musimy przyjąć to z pokorą i skoncentrować się na kolejnym wyzwaniu. Mamy nadzieję, że będziemy lepsi - powiedział menedżer na pomeczowej konferencji.

Splendor spływa na Bazyleę, która po raz kolejny sprawiła dużą sensację - po tym, jak 4 lata temu wygrała rywalizację z Manchesterem United, tym razem odprawiła z kwitkiem kolejnego utytułowanego rywala.

>>>Liga Mistrzów: szwajcarski Kopciuszek rewelacją rozgrywek<<<

Przed Liverpoolem nagroda pocieszenia - Liga Europy. Doświadczenia z tej edycji Ligi Mistrzów trzeba przekuć na siłę, rozpamiętywanie porażki i niekończące się analizy na pewno nie sprawią, że zespół pójdzie do przodu.

REKLAMA

A to właśnie główne zadanie Brendana Rodgersa na najbliższe tygodnie. Wygląda na to, że dla szkoleniowca nadszedł czas, który zadecyduje o jego przyszłości w Liverpoolu.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej