Na froncie wojny ukraińsko-rosyjskiej

– Nie znalazłem nic, co nie nosiłoby śladów wojny – mówił w PR24 Paweł Reszka. Publicysta Polskiego Radia spędził dwa tygodnie na linii frontu ukraińsko-rosyjskiej, gdzie nie ma mowy o wielkiej polityce. Są tylko ludzkie dramaty i cierpienia.

2014-12-15, 14:16

Na froncie wojny ukraińsko-rosyjskiej
. Foto: flickr/Israel Defense Forces

Posłuchaj

15.12.14 Paweł Reszka: „Nie znalazłem nic, co nie nosiłoby śladów wojny (…)”
+
Dodaj do playlisty

Wojna na wschodzie Ukrainy trwa, a kolejne rozmowy o zawieszeniu broni czy pokoju kończą się niepowodzeniem. Nie cichnie kanonada artylerii, nie milkną karabiny. Mieszkańcy uciekają przed koszmarem wojny, ale okoliczne miasta ledwo mieszczą przybyłych uchodźców.

Publicysta Polskiego Radia, Paweł Reszka znalazł się na samej linii frontu wojny Ukrainy i Rosji, ok. 690 metrów od pozycji separatystów.

Paweł
Paweł Reszka, foto: PR24/PJ

– Nie słychać tam pojedynczych strzałów. W powietrzu latają tony żelastwa. Trwa ciągła kanonada: GRAD-ów, spadających szrapneli, artylerii, Kałasznikowów. Wyszedłem z samochodu lekko oszołomiony tym dźwiękiem i chciałem znaleźć punkt zaczepienia, który będzie trzymał mnie blisko rzeczywistości. Ogarnąłem wzrokiem całą okolice i chciałem znaleźć coś, co nie uległo zniszczeniu np. drzewo, transformator, dom, cokolwiek. Nie znalazłem nic, co nie nosiłoby śladów wojny – opowiadał Gość PR24.

Publicysta porównał sytuację na froncie w Donbasie do filmu wojennego. Jednak sytuacja na wschodzie Ukrainy nie jest fikcją, a walki są bardzo brutalne.

– Nawet z dala od linii frontu bardzo często spadają pociski moździerzowe. Odbywa się to tak, że jedzie ciężarówka typu TIR. Ma ze sobą kontener pozbawiony dachu, a w środku znajdują się moździerze. Albo ktoś podjeżdża i pod nogi wypada nam granat. Od półtora miesiąca żołnierze żyją w ziemiankach, które znamy choćby z filmu „Kierunek Berlin”. Tylko nie jest to kino. Wojna stała się naprawdę brutalna – mówił Paweł Reszka.

Gość PR24 zwrócił uwagę, że przeciw ukraińskim żołnierzom są nie tylko warunki na froncie i oddziały separatystów, ale także miejscowa ludność.

– Większość miejscowej ludności nienawidzi ukraińskich żołnierzy. Miejscowi mówią: przez was jest ta wojna, wyście tu weszli i wyście strzelali po naszych domach – opisywał Paweł Reszka.

PR24/gm

Polecane

Wróć do strony głównej