Zostawiła niedołężnego ojca na pewną śmierć i wyjechała na dwutygodniowe wczasy

Przed tarnowskim sądem ruszył proces mieszkanki Bochni, która na dwa tygodnie zostawiła niedołężnego 86-letniego ojca. Mężczyzna nie był w stanie samodzielnie egzystować, zmarł z głodu.

2014-12-23, 16:26

Zostawiła niedołężnego ojca na pewną śmierć i wyjechała na dwutygodniowe wczasy
Słuchaczka skarży się, że fiskus w swoich interpretacjach lekceważy orzeczenia NSA. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Rzecznik tarnowskiego sądu, Tomasz Kozioł: kluczowymi dowodami są dokumentacja medyczna i opinie biegłych (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Elżbieta J. była w tym czasie w Sopocie. Przed sądem przekonywała, że wyjechała tam razem ze znajomym z desperacji, bo nie mogła sobie już poradzić z opieką nad ojcem. Mężczyzna, który jej towarzyszył, pojechał do Sopotu szukać pracy.

Prokuratura początkowo postawiła jej zarzut porzucenia ojca, ale później zmieniła kwalifikację czynu i przed sądem oskarża kobietę o tak zwane zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Prokurator Tomasz Gurdak wyjaśnia, że ojciec oskarżonej nie był w stanie samodzielnie egzystować, a ona sama dobrze znała jego stan zdrowia. Wyjeżdżając więc - zdaniem prokuratora - godziła się, że może dojść do śmierci ojca. Staruszek zmarł na kilka dni przed powrotem córki.

źródło:TVN24/x-news

REKLAMA

Kobiecie grozi dożywocie. Elżbieta J. nie przyznaje się do winy. Przekonuje, że kilkakrotnie próbowała umieścić ojca w szpitalu, a także w Zakładzie Opiekuńczo-Lecznicym. Podkreśla też, że wyjeżdżając do Sopotu zostawiła niedołężnemu ojcu zapas żywności. Zdołał jednak zjeść tylko jej część.

Kobieta jest także oskarżona o wyłudzenie zasiłku z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, przed którym zataiła, że ma pracę.

Bez decyzji o aresztowaniu

Mimo, że grozi jej dożywocie, Elżbieta J. wyszła na wolność. Podczas rozprawy otwierającej proces 59- letnia kobieta odmówiła składania wyjaśnień. Potwierdziła jednak te złożone w czasie wcześniejszych przesłuchań. Sąd postanowił wypuścić kobietę na wolność, o co prosił jej obrońca. W areszcie spędziła 9 miesięcy.
Jak powiedział Radiu Kraków rzecznik tarnowskiego sądu, Tomasz Kozioł, sąd uznał, że nie ma już realnej groźby matactwa. Wziął pod uwagę sytuację życiową, wiek i problemy zdrowotne Elżbiety J. i ocenił, że nie ma obawy, że mogłaby się ukrywać lub zbiec. Tomasz Kozioł dodał, że kluczowe dla sprawy dowody - zeznania i dokumentacja medyczna - są w rękach sądu, a więc oskarżona nie ma możliwości wpływu na ich treść.
Dlatego też sąd nie widział nawet potrzeby odbierania kobiecie paszportu. Musi się jedynie stawiać na policję.

IAR, fc, bk

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej