Izraelczycy wybierają parlament
Izraelczycy głosują w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Po raz pierwszy od wielu lat nie ma pewności, kto zostanie nowym premierem. Okazuje się, że możliwy jest także rząd z udziałem partii arabskich.
2015-03-17, 14:10
Posłuchaj
W ostatnich dniach sondaże wyborcze pokazywały wyraźny spadek poparcia dla prawicowego bloku premiera Benjamina Netanjahu. Według tego samego badania Centrolewicowy Blok Syjonistyczny Issaka Herzoga i Cipi Livni utrzymywał przewagę. Natomiast rządzącej partii Likud i koalicyjnemu ugrupowaniu Żydowski Dom z Naftali Bennettem na czele nie przybędzie mandatów w przyszłym Knesecie.
Były ambasador RP w Izraelu dr Maciej Kozłowski ocenił w Polskim Radiu 24, że w Izraelu najważniejsza jest zdolność koalicyjna ugrupowania, a nie sam fakt jego zwycięstwa.
– W tej chwili w Knesecie zasiada 12 ugrupowań, a w wyborach stratuje 20 partii. Bardzo często formalnie przegrany w głosowaniu tworzy koalicję – mówił ekspert Collegium Civitas.
Specjalny wysłannik do Izraela Jarosław Kociszewski stwierdził, że niewykluczone jest wejście do Knesetu ugrupowań arabskich.
– Arabscy ministrowie mogą zasilić izraelski rząd. Nie będzie problemu, jeśli zajmą się oni gospodarką, ponieważ jest ona ważniejsza dla Izraelczyków niż sprawa bezpieczeństwa i Państwa Islamskiego. Izraelczycy głosują ze względu na wysokie ceny mieszkań, a nie strach przed islamskimi ekstremistami. W takiej debacie partie arabskie mogą uczestniczyć i nikt im niczego nie zarzuci – wskazywał korespondent.
Natomiast dr Maciej Kozłowski jest sceptyczny wobec udziału arabskich posłów w tworzeniu izraelskiego parlamentu.
– Trzeba pamiętać o trzech wojnach w Gazie i trwających zamachach terrorystycznych. Wejście arabskich partii do Knesetu jest bardzo trudne z psychologicznego punktu widzenia. Niemniej jest to możliwe, ale w przyszłości – powiedział gość Polskiego Radia 24.
Polskie Radio 24/gm