Protest pracowników służby zdrowia. Mają pretensje do Ewy Kopacz

W Światowym Dniu Zdrowia, 7 kwietnia, pracownicy służby zdrowia demonstrowali w Warszawie, by zwrócić uwagę na złą - ich zdaniem - sytuację w ochronie zdrowia, m.in. niskie pensje i braki kadrowe.

2015-04-07, 17:35

Protest pracowników służby zdrowia. Mają pretensje do Ewy Kopacz
Pracownicy służby zdrowia manifestowali przed kancelaria premiera . Foto: PAP/Radek Pietruszka

Posłuchaj

Przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia Maria Ochman o powodach protestu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Dość kłamstw i pustych obietnic rządu - pod takimi hasłami około półtora tysiąca związkowców służby zdrowia protestowało przed Kancelarią Premiera. Pielęgniarki, położne, pracownicy opieki społecznej i Sanepidu z całej Polski przyjechali do Warszawy, by przypomnieć premier Ewie Kopacz, że nie spełniła swoich obietnic dotyczących poprawy sytuacji w służbie zdrowia.

Uczestnicy protestu mieli transparenty z napisami: "Zdrowie nie jest towarem", "Ewa Kopacz grabarzem polskiej służby zdrowia", "Inspekcja sanitarna - najbiedniejsza zawodowa grupa w Polsce. Żądamy odmrożenia płac". Protestujący skandowali hasła: "Za Platformy obietnice, wychodzimy na ulice", "Procedury i kolejki, pacjent dziś przechodzi męki". Protestujący na trzy godziny zablokowali ruch w Alejach Ujazdowskich. Przed godziną 15. nie było już żadnych utrudnień.

Organizatorzy protestu przekonywali, że obecna premier Ewa Kopacz jako minister zdrowia zrujnowała system opieki zdrowotnej, a dziś próbuje odsunąć od siebie wszelką odpowiedzialność. Ich zdaniem, nie zostały zrealizowane żadne obietnice z tzw. Białego Szczytu, który został zorganizowany przez rząd na początku 2008 roku.

Przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia Maria Ochman tłumaczyła, że związkowcy przyjechali do Warszawy, by rozliczyć rząd z polityki zdrowotnej. Jej zdaniem, bilans rządu obnaża kłamstwa jakimi obecne władze karmiły pracowników służby zdrowia, pacjentów i obywateli. Maria Ochman przypominała, że miała wzrosnąć składka na ubezpieczenie zdrowotne, miały wzrosnąć płace pracowników służby zdrowia i było jeszcze wiele innych obietnic, które okazały się czczymi hasłami. - Jedyna rzecz, której oczekujemy od tego rządu, to żeby odszedł - dodała Ochman.

REKLAMA

Małgorzata Nieznalska z sandomierskiej regionalnej sekcji służby zdrowia podkreślała, że premier Ewa Kopacz nie wywiązała się ze składanych przez siebie obietnic, a cały system pracy wciąż jest zły. Wyjaśniała, że choćby przy wycenie procedur medycznych nie ma wliczanych kosztów pracownika. Uczestniczka protestu mówiła również, że premier Ewa Kopacz, kiedy była ministrem zdrowia obiecywała, że płaca pielęgniarek będzie podniesiona do minimum 3 tysięcy złotych, a płace we wszystkich zawodowych grupach medycznych, niezależnie od regionu Polski będą takie same. Małgorzata Nieznalska, z rozczarowaniem stwierdziła, że żadna z tych obietnic nie została wypełniona.

Stanisław Szkopek z płockiej sekcji pomocy społecznej "NSZZ Solidarność" przyjechał do Warszawy, by zaprotestować między innymi przeciwko niskim wynagrodzeniom, likwidacji domów dziecka, ośrodków opiekuńczo-wychowawczych oraz domów opieki społecznej.

Pikieta zakończyła się przed Belwederem, gdzie jej uczestnicy skrytykowali brak zaangażowania prezydenta Bronisława Komorowskiego w rozwiązywanie problemów służby zdrowia.

- Tak naprawdę prezydent miał w nosie dialog społeczny, podpisywał złe ustawy zdrowotne - oceniła Ochman. - Jesteśmy ważni tylko wtedy, kiedy się wrzuca kartkę do urny. Wtedy jesteśmy ważni i wtedy się składa obietnice. To jest kiełbasa wyborcza - powiedziała Ochman.

REKLAMA

IAR/PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej