Prokurator generalny: są dwie wersje nowych stenogramów z kokpitu Tu-154M
- Są dwie wersje nowych stenogramów z kokpitu Tu-154M - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Dodał, że wersje te różnią się stopniem kategoryczności przypisania poszczególnych wypowiedzi określonym osobom.
2015-04-08, 23:59
Posłuchaj
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej >>>
- Są dwie wersje opinii fonoskopijnej sporządzonej na użytek zespołu biegłych, których powołała prokuratura - powiedział Seremet w TVN24.
"Wiadomościom" TVP szef Prokuratury Generalnej przekazał, że jeden fonoskop rozpoznał te wypowiedzi, które ukazały się ostatnio w sferze publicznej, a inny biegły przedstawił tę opinię w nieco zmniejszonym zakresie.
Seremet poinformował, że jedną z opinii opracował biegły Andrzej Artymowicz, drugą - prof. Grażyna Demenko z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Te dwie opinie nieco się różnią. Przede wszystkim stopniem kategoryczności przypisania określonych wypowiedzi określonym osobom - mówił w TVN24.
REKLAMA
Dodał, że w pierwszej z nich "pewne wypowiedzi są przypisane ze stopniem kategoryczności", w drugiej zaś "tej kategoryczności nie ma, są pewne przypuszczenia". - Jest to wypowiedź z pewnym stopniem prawdopodobieństwa - zaznaczył.
- Dlatego też prokuratorzy, oznajmiając 28 marca o tym, że udało się odczytać w poszerzony sposób wypowiedzi ze stenogramów, nie przedstawiali szczegółowo tych wypowiedzi. Chcieli dokonać weryfikacji tych obu opinii, zestawienia ich ze sobą, usłyszenia od biegłych, dlaczego w jednym przypadku te opinie zostały uznane za kategoryczne i w taki sposób przypisane rozmówcy, a w innym nie - powiedział Seremet.
- Po dokonaniu takiej analizy przypuszczam, że prokuratorzy podaliby do publicznej wiadomości także te stenogramy - dodał.
Wątpliwości między ekspertyzami
Pytany przez dziennikarza, czy opinia publiczna poznała wersję Artymowicza, Seremet odparł: "Trafnie pan to ujął". - Prokuratorzy z kolei zwrócili uwagę na to, że ta wersja, opublikowana przez jedną z rozgłośni, zawierała także pewne opuszczenia z tej właśnie opinii - powiedział szef PG.
REKLAMA
Pytany natomiast, czy z tych dwóch opinii powstanie jedna obowiązująca wersja, Seremet odparł, że tutaj prokuratura ma szereg możliwości. Dysponując opiniami, które "nie są idealnie zbieżne", może m.in. jedną z nich przyjąć a drugą odrzucić.
Podał, że wątpliwości pomiędzy dwiema ekspertyzami dotyczą głównie wypowiedzi przypisywanych dowódcy Sił Powietrznych, gen. Andrzejowi Błasikowi i chodzi o wypowiedzi dotyczące wielkości - 300 metrów, 100 metrów, - 230 metrów. - To są te wypowiedzi, co do których powstaje między tymi opiniami rozbieżność - powiedział Seremet pytany, czy różnica dotyczy słów gen. Błasika "zmieścisz się śmiało". Zaznaczył, że nie chce wchodzić w szczegóły - jest to teraz materiał, który analizuje prokuratura.
Zaznaczył, że istnieje możliwość wysłania nowego nagrania do ponownej analizy w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie i Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji, jednak decyzja w tej sprawie należy do prokuratury.
Kto zajmie się śledztwem?
Tłumaczył też, że prokuratura powszechna, a nie wojskowa, będzie się zajmowała śledztwem w sprawie wycieku materiałów ze śledztwa - ujawnionego przez RMF FM stenogramu. Dodał, że prokuratorzy wojskowi "są wręcz wściekli na to, co się stało".
REKLAMA
- Prokuratura jest najdalsza od jakiejkolwiek gry politycznej, jak najdalsza od tego, żeby w jakikolwiek kalendarz polityczny tu się wpisywać, a już najmniej żeby dokonywać w istocie przestępstw - zapewnił.
Podkreślił, że dostęp do tego typu materiałów ma wiele osób, np. biegli. - Ja tu nie wskazuję na jednego biegłego, albo na kogokolwiek z tego zespołu, ale uświadamiam, że nie jest tak, że tylko wyłącznie jedna osoba miała do tego dostęp - że był to wyłącznie prokurator, dlatego też możliwości ujawnienia, możliwości przecieku były znacznie większe - wyjaśnił.
- Nie widzę najmniejszego racjonalnego powodu, dla którego prokuratorzy mieliby w ten sposób postępować. Dotąd dawali mi dowody bezwzględnej lojalności i bezwzględnej uczciwości - dodał.
Seremet zapewnił, że prokuratura nie manipuluje terminami czynności procesowych.
REKLAMA
W kokpicie Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, do końca był dowódca sił powietrznych - wynika ze stenogramu ujawnionego we wtorek przez RMF FM. Według rozgłośni, ze stenogramu wynika, iż osoba ta nie opuszczała kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia miejsc, wydawała polecenia członkom załogi i zachęcała do lądowania. W publikacji jest szereg nieścisłości - oceniła Naczelna Prokuratura Wojskowa i zapowiedziała śledztwo ws. wycieku. Według NPW obecnie nie ma możliwości opublikowania stenogramu, dopóki drobiazgowo nie przeanalizują go prowadzący śledztwo i nie zdecydują, czy opinia wymaga uzupełnienia.
Źródło: TVN24/x-news
10 kwietnia 2010 roku o godz. 8.41 pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja leciała do Katynia na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Wraz z parą prezydencką śmierć ponieśli również ministrowie, parlamentarzyści, szefowie centralnych urzędów państwowych, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także oficerowie Biura Ochrony Rządu i członkowie załogi tupolewa.
REKLAMA
mr, PAP
REKLAMA