Liga Mistrzów: Juventus dołączył do elity. Może rzucić wyzwanie wielkiej trójce?
W środę poznaliśmy komplet półfinalistów Ligi Mistrzów. Galaktyczny Real Madryt, rozpędzona Barcelona, mający za nic presję Bayern Monachium oraz wracający po 12 latach do ścisłej europejskiej czołówki Juventus - każda z tych drużyn marzy o grze w wielkim finale.
2015-04-23, 10:00
Posłuchaj
Ćwierćfinałowy bój o Madryt pomiędzy Realem i Atletico był rewanżem za ubiegłoroczny finał Ligi Mistrzów. Real pokonał w nim Atletico 4:1 po dogrywce, ale w obecnym sezonie lokalny rywal zdążył już pokrzyżować plany "Królewskim". Nie raz i nie dwa, ale siedem - tyle razy drużyny stawały naprzeciwko siebie w tym sezonie do środy.
Real nie ma problemów, ma tylko rozwiązania
Real Madryt nie wygrał w tych pojedynkach ani razu. Podopieczni Diego Simeone m.in. dwukrotnie pokonali ich w Primera Division (2:1, 4:0) i wyeliminowali ten zespół z rozgrywek o Puchar Hiszpanii (2:0, 2:2). O przypadku nie mogło być więc mowy, Atletico ewidentnie odkryło patent na to, jak grać z faworyzowanym rywalem zza miedzy.
Przed meczem kibice "Królewskich" mieli powody do zmartwienia. Nie miał ich za to Carlo Ancelotti, który mówił, że Real nie ma problemów, ma jedynie rozwiązania. Szkoleniowiec nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Luki Modricia, Garetha Bale'a i Karima Benzemy, a za kartki pauzował Marcelo. Strata tylu ważnych dla Realu piłkarzy była widoczna, ale to Real dominował w środę na Santiago Bernabeu, długo nie mógł jednak trafić do siatki, świetnie spisywał się bramkarz Jan Oblak.
>>>Liga Mistrzów: Real Madryt awansował po galaktycznej akcji<<<
REKLAMA
Gospodarze marnowali nieliczne sytuacje i mogło się wydawać, że muszą przygotowywać się do dogrywki. Od 76. minuty Atletico grało w dziesiątkę po tym, jak Arda Turan osłabił swój zespół oglądając drugą żółtą kartkę.
W samej końcówce do akcji wkroczył jednak Cristiano Ronaldo, który genialnym podaniem obsłużył Javiera Hernandeza, a żelazny rezerwowy tego sezonu dał gospodarzom upragnioną bramkę. Łzy Meksykanina błyskawicznie obiegły świat i pokazały, jak duża odpowiedzialność spoczywała na jego barkach.
Sytuacja gości stała się trudna w 76. minucie, gdy za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić pomocnik Arda Turan. Od tej pory Real ruszył jeszcze bardziej do ataku i w 88. minucie dopiął swego. Po wymianie podań między Ronaldo i Javierem Rodriguezem piłka trafiła do Hernandeza, który nie zmarnował świetnej okazji. Gol Meksykanina zdecydował, jak się okazało, o awansie obrońców trofeum do kolejnej rundy.
Kontuzje są bardzo dużym osłabieniem, ale dają Ancelottiemu okazję do tego, by wziąć szukać rozwiązań. Bez tego nawet Cristiano Ronaldo może nie wystarczyć do tego, by obronić tytuł najlepszej drużyny w Europie. Ta sztuka nie udała się jeszcze nikomu w historii rozgrywek
REKLAMA
Barca i Bayern w niesamowitej formie
Rozpędzona jest FC Barcelona, w której z każdym meczem coraz lepiej wygląda współpraca Leo Messiego i Neymara z Luisem Suarezem. Urugwajczyk nie miał łatwego wejścia do zespołu, ale świetnie odnajduje się w Katalonii i stał się bardzo ważnym zawodnikiem trenera Luisa Enrique.
To trio będzie decydować o tym, co "Duma Katalonii" pokaże w kolejnych meczach. Wystarczy napisać, że w sumie gracze z Ameryki Południowej strzelili dla zespołu w tym sezonie już 95 goli. Można w ciemno zakładać, że dobiją do do setki.
Szkoleniowiec Barcy był krytykowany na początku swojej pracy na stanowisku, teraz jednak zamknął usta krytykom. Barcelona rozbiła PSG w dwumeczu 5:1, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, komu należy się miejsce w najlepszej czwórce rozgrywek.
REKLAMA
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Podopieczni Enrique na pewno są w stanie sięgnąć po puchar, ale na pewno będą musieli wznieść się na wyżyny swoich ogromnych możliwości.
Tak jak na przykład Andres Iniesta:
We wtorek Bayern pokazał, że nie boi się presji. Musiał odrabiać stratę z pierwszego spotkania z FC Porto i ze swojego zadania wywiązał się koncertowo, demolując portugalską drużynę już w pierwszej połowie i demonstrując pełnię swojego potencjału. A jeśli jednak nie było to wszystko, czym dysponują piłkarze Pepa Guardioli, to rywale mogą się tylko obawiać.
REKLAMA
>>>Liga Mistrzów: Guardiola sprostał wyzwaniu. Bayern faworytem rozgrywek?<<<
Bawarczycy z zespołu, który przyjął dużo krytyki za pierwszy mecz ćwierćfinałowy, zmienili się w maszynę, która zachwyciła całą piłkarską Europę. Guardiola nie musi kalkulować i obawiać się tego, na kogo trafi w kolejnej rundzie.
Od podszewki zna Barcelonę i Real Madryt, a siła ofensywna jego zespołu jest w stanie rozmontować też ostatni zespół, który pozostał w grze oprócz hegemonów ligi hiszpańskiej.
Juventus rzucony na pożarcie?
Outsiderem z grona półfinalistów wydaje się Juventus Turyn. Włoski zespół czekał na awans do półfinału Ligi Mistrzów aż 12 lat, w ostatnim czasie zbudował jednak drużynę, która zdominowała Serie A i teraz będzie bić się o to, by udowodnić swoją wartość w Europie. Wykonała już dużą część planu, jednak na pewno trudno uważać ją za faworyta do ostatecznego zwycięstwa.
REKLAMA
Z drugiej strony, Liga Mistrzów pisała już bardziej zaskakujące historie. Wiecznie młody Andrea Pirlo, niezmordowani Paul Pogba, Arturo Vidal i Claudio Marchisio oraz Carlos Tevez w ataku - "Stara Dama" ma atuty, których lekceważenie może okazać się zgubne.
Do tego dochodzi słynna włoska defensywa, która nie dopuściła piłkarzy z Monaco do strzelenia choćby jednego gola w ćwierćfinałowym dwumeczu. To jednak nie był koncert i spektakularny występ doświadczonego i zasłużonego zespołu, który marzy o powrocie do niedawnej chwały.
Na pewno żaden z pozostałej trójki drużyn nie pogniewa się, jeśli podczas losowania par półfinałowych wylosuje właśnie mistrza Włoch.
Losowanie par półfinałowych Ligi Mistrzów odbędzie się w piątek o godzinie 12.
Paweł Słojkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA