Polscy projektanci mody w natarciu
- Coraz lepiej sprzedają się ubrania polskich projektantów w Polsce. Mimo że nie są one najtańsze. Szczególnie jeśli porównamy je do cen ubiorów z sieciówek - mówią Patrick Deba i Konrad Ozdowy z moustache.pl.
2015-05-08, 17:07
Posłuchaj
Ubrania made in Poland sprzedają się coraz lepiej. Kupujemy nie tylko ubrania z polskich sieciówek, ale też te polskich niezależnych projektantów. Sprzyja temu moda na oryginalność, a wyższa cena jest coraz mniejszą przeszkodą.
Jak mówi Patrick Deba, współtwórca targów mody niezależnej Mustache Yard Sale i sklepu internetowego mustache.pl, z wyższą ceną wiąże się to, że ubrania niezależnych projektantów są produkowane w Polsce, z lepszych materiałów i w małych ilościach.
- Maksymalnie, jeśli projektant robi sto sztuk danego modelu, to jest już dużo, a pamiętajmy - jest to sto sztuk na świecie. Mamy polskie szwalnie, polskich producentów tkanin, polskie drukarnie, które drukują materiały i metki, więc kupując ubrania od polskich niezależnych projektantów wspieramy też naszą gospodarkę - mówi Deba.
Konrad Ozdowy z moustache.pl dodaje, że im więcej ludzi kupuje, tym projektanci mogą więcej produkować i obniżać ceny. Nasze ubrania są też doceniane za granicą. I tu niezależni projektanci mają pole do popisu, bo zagranica jest bardziej gotowa i otwarta na niezależną modę - podkreśla Konrad Ozdowy. - Oni są już bardzo zmęczeni sieciówkami, bo mają je dłużej niż my. Tam niezależna moda powstała dużo wcześniej i teraz poszukiwani są jeszcze bardziej niezależni, ciekawi i wyróżniający się projektanci. Widzimy to po sprzedaży internetowej do państw europejskich, a nawet azjatyckich.
REKLAMA
- A Azjaci lubią wszelkie nowinki, więc tam się to przyjmuje - dodaje Deba. Zdaniem twórców mustache.pl, polska moda niezależna ma szansę zaznaczyć się na światowym rynku mody streetwear. Już możemy pochwalić się sporymi sukcesami. - Paru projektantów z naszej platformy i targów sprzedaje swoje kolekcje na pół Azji, do Stanów Zjednoczonych, mają pop-up store w czasie największych fashion week – paryskim i mediolańskim - wylicza Patrick Deba. - Przykładowo, jeden z protoplastów polskiego streetwearu, marka Turbokolor, jeździ na targi typowo biznesowe do Niemiec i Stanów Zjednocznych, sprzedaje w krajach azjatyckich. Druga marka to Misbehave, dostrzeżona m.in. przez Rihannę.
Z kolei Risk Made In Warsaw zostali ostatnio docenieni w Południowej Afryce. Ogromną siłą jest sprzedaż ubrań online. A projektantów nie brakuje. - Tygodniowo mamy po kilkanaście zgłoszeń od projektantów. Obecnie w bazie mamy ich ponad 600. Podczas targów jest 400 wystawców, bo więcej nie mieści się w Pałacu Kultury i Nauki - mówi Ozdowy i dodaje, że to rynek weryfikuje, czy projektanci się na nim utrzymują. 16 i 17 maja w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie po raz kolejny odbędą się targi mody niezależnej Mustache Yard Sale.
Plany na przyszłość to dotarcie z ofertą moustache.pl do coraz szerszej grupy odbiorców zagranicznych. Latem w Berlinie ma się pojawić Moustache Pop- Up Store.
Karolina Mózgowiec/mp
REKLAMA
REKLAMA