Unia Europejska nie narzuci krajom członkowskim, ilu uchodźców mają przyjąć
Podział uchodźców w Unii Europejskiej będzie dobrowolny. To ustalenia pierwszego dnia szczytu z udziałem przywódców 28 krajów. Unijne państwa będą jednak pod presją, by składać deklaracje o przyjmowaniu imigrantów.
2015-06-26, 13:00
Posłuchaj
Podział uchodźców dobrowolny. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Dodaj do playlisty
Chodzi o 40 tysięcy uchodźców, którzy dotarli na stary kontynent przez Morze Śródziemne. A także o 20 tysięcy osób z obozów przy granicy z Syrią.
Dyskusja o podziale imigrantów była długa, bo przywódcy spierali się w jaki sposób należy rozmieścić uchodźców. Komisja Europejska, wspierana głównie przez Włochy i Grecję zaproponowała obowiązkowy podział, ale sprzeciwiły się kraje Europy Środkowej i Wschodniej, w tym Polska.
CNN Newsource/x-news
Szef Komisji Jean-Claude Juncker pytany, czy jest rozczarowany odpowiedział, że nie traci złudzeń, bo ich nie ma. Podkreślał, że dla niego kluczowe jest to, że łącznie 60 tysięcy migrantów zostanie przyjętych, a nie to w jaki sposób. - Wolałbym, żeby wszyscy zaakceptowali spontanicznie system obowiązkowy, ale jeśli efekt będzie taki sam, czemu miałbym wchodzić w konflikt z tymi, którzy myślą, że powinno się wprowadzić dobrowolność - powiedział przewodniczący Komisji.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk jest przekonany, że żaden kraj nie złamie zasady solidarności. - Deklaracje wszystkich bez wyjątku były dość optymistyczne. Wszystkie państwa bez wyjątku wykazały pełną solidarność z tym celem - powiedział Donald Tusk.
REKLAMA
Do końca lipca europejskie rządy powinny przedstawić swoje oferty. Ostateczna decyzja będzie podejmowana jednomyślnie.
Ilu uchodźców przyjmie Polska?
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała w piątek przed rozpoczęciem drugiego dnia szczytu UE, że Polska pod koniec lipca poinformuje, ilu imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu będzie mogła przyjąć. Najpierw konieczne jest rzetelne rozpoznanie MSW.
- Osiągnęliśmy dokładnie to, co chcieliśmy osiągnąć, czyli mamy dobrowolność, jeśli chodzi o przyjmowanie zarówno tych, których będziemy relokować, jak i przesiedleńców (z obozów spoza UE) - powiedziała Kopacz polskim dziennikarzom.
Premier nie chciała podać, jakiego rzędu liczbę uchodźców Polska mogłaby przyjąć. Zaznaczyła, że będzie mogła o tym poinformować po szczegółowej analizie MSW. Zostało niewiele czasu, "bo mamy do końca lipca przygotować potężne i rzetelne rozpoznanie, na ile my możemy w tej chwili pomóc, w jakich warunkach możemy przyjmować tych ludzi" - powiedziała.
Kopacz przyznała, że podczas pierwszego dnia szczytu UE toczył się "ostry bój" o to, aby przyjmowanie imigrantów przez państwa UE odbywało się na zasadzie dobrowolności. - Staramy się, żeby w tej dobrowolności i solidarności występował bardzo szczególny element odpowiedzialności za tych ludzi. Z końcem lipca przyjedziemy i powiemy, na ilu imigrantów jesteśmy gotowi - zapowiedziała szefowa rządu.
Spięcie Tuska i Junckera?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że na unijnym szczycie doszło do spięcia między Jean-Claudem Junckerem i Donaldem Tuskiem. Powodem była kwestia podziału imigrantów. I to nie był jedyny spór na szczycie.
Szef Komisji Europejskiej był zwolennikiem obowiązkowego podziału uchodźców między kraje członkowskie, szef Rady Europejskiej uważał, że to powinno być dobrowolne. I żaden nie chciał ustąpić. Obaj politycy pytani o to na konferencji prasowej, zaprzeczyli.
Szef Komisji Europejskiej apelował, by nie wierzyć przeciekom i nieoficjalnym informacjom. - Żadnego konfliktu między Donaldem a mną nie było - powiedział Jean-Claude Juncker. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk mówił, że konflikt to abstrakcja. - Nie jesteśmy samobójcami - dodał.
REKLAMA
TVN24/x-news
W kolejne awanturze na szczycie uczestniczył premier Włoch Matteo Renzi, który apelował o obowiązkowy podział uchodźców, a kiedy okazało się, że nie ma na to zgody, podobno zareagował emocjonalnie. - Nie macie prawa nazywać się Europą - tak, według relacji dyplomatów, wykrzykiwał włoski premier. - Nie obchodzą mnie Twoje problemy - odpowiedziała prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, dolewając oliwy do ognia. Zainterweniowała niemiecka kanclerz Angela Merkel, która próbowała mediować.
IAR, bk
REKLAMA