To turyści najwięcej tracą na braku funduszu gwarancyjnego

Bankructwa biur podróży powodują, że turyści mają zmarnowane wakacje, a na zwrot pieniędzy muszą czekać nawet kilka miesięcy. Rozwiązaniem problemu byłoby powołanie specjalnego funduszu gwarancyjnego, który chroniłby wyjeżdzających przed przymusowym, szybszym powrotem z urlopu. Na razie turystów ratują z opresji urzędy marszałkowskie.

2015-09-01, 22:15

To turyści najwięcej tracą na braku funduszu gwarancyjnego
Turyści potrzebują gwarancji, że ich urlop nie będzie przymusowo skrócony przez bankructwo biura podróży. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Posłuchaj

Powołanie fundusz gwarancyjny, na który złożyliby się klienci biur podróży jest sposobem na to, by turyści nie musieli odczuwać upadku touroperatorów – mówiła na antenie Radiowej Jedynki Monika Hiszpańska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Na swoich stronach internetowych Polska Izba Turystyki w komentarzu do upadku Biura Alfa Star podaje, że branża turystyczna już od 2009 roku dopomina się o stworzenie w Polsce tego typu turystycznego funduszu gwarancyjnego. Pytanie jednak, kto miałby się na ten fundusz złożyć: klienci biur podróży, czy same firmy turystyczne?

Zdania są podzielne, ale na pewno na nowo potrzebna jest dyskusja na ten temat.

 Kolejna firma nie ma pieniędzy

Sprawa jest zdecydowanie pilna, bo właśnie zbankrutowało kolejne biuro podróży. O braku środków na działalność poinformowała we wtorek (1.09) działająca w Opolu Agencja Turystyczna Zawadzkie. Turyści, którzy poprzez tę agencje wyjechali, przebywają w Grecji, Włoszech, Chorwacji, Bułgarii i Hiszpanii. I czekają na rozwój sytuacji.

REKLAMA

A co można zrobić aby nasze wyjazdy na wakacje nie były zagrożone upadłością firm turystycznych?

– Bankructwa firm zdarzają się. W Polsce nie są tak spektakularne jak za granicą, bo bankrutują biura w Niemczech, w Rosji czy w Wielkiej Brytanii i jest to bardzo medialne – mówi Monika Hiszpańska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych, która była gościem na antenie radiowej Jedynki.

Przypomina, że ostatnio duże upadki touroperatorów miały miejsce kilka lat temu.

Nowa ustawa o usługach turystycznych działa. Turyści bez większych problemów wracają do kraju, a po kilku tygodniach, czy miesiącach, odzyskują swoje pieniądze, ale wakacji nikt im nie zwróci.

REKLAMA

Działający legalnie   organizator imprez turystycznych powinien być zarejestrowany w Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych. I tam należy sprawdzać biuro, z którym wybieramy się na wakacje.

– Dla całej branży upadek jakiegokolwiek biura jest niekorzystny i rzutuje na wszystkich – podaje Monika Hiszpańska.

Przyczyn kłopotów, które dotykają organizatorów wyjazdów, ale przede wszystkim w konsekwencji – turystów, może być wiele. Jednym z najważniejszych mogą okazać się wydarzenia polityczne.

Tak mogło być w przypadku biura Alfa Star.

REKLAMA

– Wydarzenia polityczne np. w Tunezji miały wpływ na zahamowanie wykupywania tego właśnie kierunku – mówi gość Jedynki.

 Polskie prawo nie zabezpiecza wystarczająco turystów

Ale być może problemem jest polskie prawo, które nie gwarantuje tego, że ten, kto wyjedzie za granicę będzie miał świadomość, że nawet, jak jego biuro upadnie, to i tak będzie mógł do końca zostać na swoich wakacjach. I będzie miał zapewniony powrót do kraju.

Marzena Zarzycka, rzecznik Polskiej Izby Turystyki uważa, że w Polsce powinien działać sprawny fundusz gwarancyjny - taki jak np. w Holandii.

REKLAMA

 – W Holandii działa bardzo sprawnie system oparty na funduszu gwarancyjnym, na który składa się branża turystyczna i ona ma też udział w zarządzaniu tym funduszem, więc w interesie branży leży to, żeby tych upadłości było, jak najmniej. Żeby do funduszu należeli organizatorzy, którzy mają dobrą kondycję finansową, żeby tych wypłat musiałoby być jak najmniej i, aby były one realizowane sprawnie oraz bez żadnych uciążliwych, długotrwałych procedur – mówi rzecznik PIT.

Nie tylko w Holandii, także w innych krajach gdy upada biuro podróży, dla klientów jest to niemalże niezauważalne. Systemy zabezpieczeń finansowane przez biura podróży działają na tyle sprawnie, że nie ma potrzeby sprowadzania do kraju turystów przebywających za granicą, a tym, którzy mieli wyjechać, natychmiast zwracane są pieniądze, a nawet oferowane analogiczne imprezy z innymi organizatorami.

W Polsce takiego funduszu nie ma i na razie turysta, który jest za granicą, może się martwić tym, czy biuro, któremu zaufał upadnie. Fundusz na pewno pozwalałby na bezproblemowy wypoczynek.

 – Nad takim funduszem w Polsce również trwają prace – mówi Monika Hiszpańska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych.

REKLAMA

 Klienci gotowi byliby dodatkowo dopłacić

 W środowisku zainteresowanym stworzeniem takiego funduszu prowadzone są na ten temat konsultacje.

– My jako organizacja zrzeszająca agentów turystycznych przeprowadziliśmy sondę wśród naszych klientów, czyli osób fizycznych kupujących wycieczki, czy byliby zainteresowani zapłaceniem jakiejś kwoty na rzecz funduszu, który byłby zarządzany przez touroperatorów i agentów – mówi Monika Hiszpańska.

I podaje, że odzew był bardzo pozytywny.

REKLAMA

– Wszyscy byliby skłonni dopłacić do danej imprezy turystycznej, tak jak płacą obowiązkowe ubezpieczenia od kosztów leczenia i następstw nieszczęśliwych wypadków podczas podróży zagranicznej. Tak samo chcieliby wpłacić dodatkową kwotę, aby w przyszłości być pewnym swoich wakacji – mówi Monika Hiszpańska.

I nie musiałaby to być kwota wygórowana.

 Fundusz byłby uzupełnieniem

Fundusz ten byłby uzupełnieniem innych, już obowiązujących zabezpieczeń interesów klientów biur turystycznych.

REKLAMA

– Byłby to fundusz uzupełniający do polisy, którą każdy touroperator jest zobowiązany wykupić w danym sezonie – mówi gość Jedynki.

Wielka konkurencja wśród polskich biur podróży

Nie więcej niż sto biur podróży należy do Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, ale aktywnych podmiotów gospodarczych, które zajmują się wyjazdami krajowymi czy zagranicznymi, w tym również pośrednictwem w sprzedaży wakacyjnych ofert, jest w Polsce kilka tysięcy. To bardzo konkurencyjny rynek.

– W okresie, w którym funkcjonuje centralny rejestr organizatorów imprez turystycznych i pośredników turystyki wpisało się do tego oficjalnego rejestru blisko 10 tysięcy podmiotów. Obecny stan podmiotów, które aktywnie działają, mają aktywne zezwolenia na prowadzoną działalność organizatora turystyki jest pomiędzy 3,5-3,8 tysiąca – mówi Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, który był gościem PR 24. Są tam zarówno duże firmy, jak i te jednoosobowe.

Liczba zarejestrowanych podmiotów, znacząco też różni się od tej, która faktycznie ma największy udział w całym rynku.

REKLAMA

 – Konkurencja jest wszechobecna i ogromna, co widać po liczbie organizatorów działających na polskim rynku, czyli blisko 4 tysiące aktywnych przedsiębiorców. Czołówkę stanowi kilkanaście firm, które skupiają ponad 90 proc. obrotów na naszym rynku. Pomimo więc, że tych podmiotów w rejestrze jest tak wiele, to faktycznie kilkadziesiąt firm mocno ze sobą rywalizuje – mówi gość PR 24.

Przyznaje to również Monika Hiszpańska.

– Wiodących touroperatorów nie ma wielu, a w tej liczbie biur są też takie, które świadczą usługi np. przejazdów autokarowych czy też sprzedają wakacje z dojazdem własnym czy też mają w swej ofercie kolonie letnie czy obozy.

– Są to mali przedsiębiorcy. Natomiast jeśli chodzi o biura podróży, które czarterują samoloty, to jest ich niewiele – przypomina.

REKLAMA

Jest też zdania, że polskie firmy są w dobrej kondycji i cieszą się zaufaniem klientów. Również duże koncerny obecne na naszym rynku mają stabilną sytuację.

To już nie jedno biuro

W poniedziałek, 31 sierpnia, biuro podróży Digitur złożyło do Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach oświadczenie o niewypłacalności. Oznacza to, że firma nie jest w stanie wywiązać się z umów o świadczenie usług turystycznych zawartych z klientami. Niebawem ruszy zwrot pieniędzy dla poszkodowanych.

To już trzecie polskie biuro podróży, które upadło w tym sezonie wakacyjnym. Na początku sierpnia niewypłacalność ogłosiło biuro Intertour. Za granicami zostało wtedy ok. 180 klientów.

Wystarczające gwarancje finansowe

 Z kolei w miniony piątek (28.08) upadło biuro Alfa Star. Za granicami pozostało 1,6 tys. osób wypoczywających w 16 krajach. Kolejni turyści są sprowadzani do Polski.

REKLAMA

– Jak widać na przykładzie Alfa Star i ostatnio poczynionych szacunków kosztów związanych ze sprowadzeniem klientów tej firmy do Polski i ze zwrotem zaliczek imprez, które nie zostaną zrealizowane, te szacunki wskazują, że będzie to koszt około 7 mln zł, podczas, gdy gwarancja, która dysponował Alfa Star wynosi 20 mln – mówi prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.

Te dane świadczą, jego zdaniem, że polscy turyści mogą spać spokojnie.

Czy to jakiś wyjątkowy rok?

– Patrząc na rynek biur turystycznych i obsługi wyjazdów, widzimy, że ten rok wygląda dobrze. Nie ma jakiś problemów w stosunku do lat poprzednich, gdzie były fale upadłości np. w 2012 roku. Ten rok nie jest rokiem złym, i widać, że poprzednie wydarzenia nauczyły biura turystyczne, by odpowiednio się zabezpieczać. Widzimy też, że z punktu widzenia wymiany informacji gospodarczej w ramach bazy Biura Informacji Gospodarczej, nie przybywa podmiotów, które miałyby problemy z finasowaniem działalności wyjazdów osób fizycznych, co oznacza, ze ten rynek wygląda nieźle. Natomiast zawsze trzeba spojrzeć na firmę, z którą wyjeżdżamy – podkreśla Mariusz Hildebrand, wiceprezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.

REKLAMA

W bazach mogą być informacje np. o tym, że firma w terminie nie płaci swoich zobowiązań.

Robert Lidke, Grażyna Raszkowska, Elżbieta Szczerbak

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej