Zrób wszystko, by bank nie sprzedał twojego długu
Branża windykacyjna szacuje, że to będzie rekordowy rok, bo wartość wystawionych na sprzedaż długów może przekroczyć 20 mld zł. To efekt przede wszystkim rosnącej bazy kredytowej, ale też pozbywania się przez banki nieściągalnych kredytów. Do firm windykacyjnych trafiają jednak te najbardziej zagrożone.
2015-09-03, 15:50
Posłuchaj
Likwidacja bankowego tytułu egzekucyjnego ujednolici postępowanie dla banków i innych wierzycieli, ale mogą na tym stracić dłużnicy, którzy za postępowanie sądowe zapłacą nawet do 5 proc. wierzytelności. Zdaniem części ekspertów, więcej długów będzie też trafiać na sprzedaż. Co dla kredytobiorcy oznacza sprzedanie przez bank jego kredytu firmie windykacyjnej?
Bank na tym traci
Banki nie robią tego masowo – podkreśla mecenas Tadeusz Białek ze Związku Banków Polskich.
– Przede wszystkim bank bardzo dużo traci na takiej sprzedaży wierzytelności. One są skupowane po bardzo niskich kwotach. Dotyczy to więc faktycznie tylko bardzo przeterminowanych wierzytelności, które są nieściągalne – mówi przedstawiciel ZBP.
Przybywać takich długów też nie powinno, bo jak się okazuje, Polacy coraz lepiej spłacają swoje zobowiązania kredytowe.
REKLAMA
– Z tych informacji, które posiadamy wynika, że kredyty udzielane po 2011 r spłacane są bardzo dobrze. To znaczy, że po 12 miesiącach od daty udzielenia takiego kredytu, tylko niecałe 3 proc. osiąga przeterminowanie powyżej 90 dni, a przy kredytach mieszkaniowych jeszcze mniej. Ogólnie można powiedzieć, że Polacy bardzo dobrze spłacają kredyty – podkreśla prof. SGH Waldemar Rogowski, ekspert Biura Informacji Kredytowej.
Co zrobić, by się z bankiem porozumieć
I choć niewielki odsetek stanowią nieściągalne wierzytelności, to jednak warto zrobić wszystko by bank nie sprzedał naszego długu firmie windykacyjnej. To najgorsze z możliwych rozwiązań dla dłużnika.
– W tym wypadku firma windykacyjna jest tzw. wtórnym wierzycielem, bo pierwotnym wcześniej był bank. I najlepiej dla kredytobiorcy jest, by w miarę wcześniej, gdy widzi jakieś problemy, które mogą wystąpić w spłacacie kredytu, zaczął negocjować z bankiem. Bo ostatecznym rozwiązaniem jest sprzedanie wierzytelności firmie windykacyjnej – mówi ekspert.
I przypomina, ze lepiej jest negocjować z bankiem niż z firmą windykacyjną, która jest zdecydowanie mniej elastyczna.
REKLAMA
– Mamy mniej możliwości negocjacji, ale one zawsze istnieją – twierdzi.
Wiele zależy tez od samej firmy
Wszystko jednak zależy od tego, z jaką firmą windykacyjną mamy do czynienia podkreśla Jarosław Sadowski z Expandera.
– Są takie firmy, którym zależy na tym wizerunku, a są takie, którym przede wszystkim zależy na tym, żeby osiągnąć, jak największą ściągalność długów. Mogą więc działać na granicy prawa i próbować straszyć, albo np. informować naszych sąsiadów o długach albo próbować poinformować pracodawcę – może nie wprost informować, bo też starają się nie łamać prawa, a mimo wszystko osoby, które nie powinny się dowiedzieć o naszych długach dowiadują się – mówi.
Nie warto unikać kontaktu z bankiem
Często jednak to wina samych dłużników, którzy unikają kontaktu z bankiem.
REKLAMA
A to podstawowy błąd. Bo możliwości rozwiązania naszych problemów jeszcze na poziomie banku jest kilka, jak np. wakacje kredytowe
– Czy np. bank zgadza się, byśmy dwie raty mogli przesunąć na kolejne miesiące. Jeśli widzimy, że mamy kilka kredytów, z którymi możemy mieć problemu, możemy pójść do banku i spróbować zaproponować konsolidację. Czyli kilka kredytów zamieniamy w jeden i możemy negocjować inny termin spłaty, inne oprocentowanie. Ale jeśli widzimy, że to długotrwały problem ze spłacalnością, to w grę może wchodzić restrukturyzacja kredytów. W porozumieniu z bankiem dochodzi do wydłużenia okresu kredytowania, a to przejawia się niższymi ratami. I bank udziela też wakacji kredytowych na kilka miesięcy – podkreśla Waldemar Rogowski
Rada jest więc taka, jeśli tylko widzimy jakieś problemy – idziemy do banku, który jest partnerem w kłopotach.
– Bankowi zależy tak samo na spłatach, jak i nam. A podstawą jest rozmowa – dodaje Waldemar Rogowski.
REKLAMA
Elżbieta Szczerbak, gra
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA