US Open: pierwszy półfinał Simony Halep w Nowym Jorku

Rozstawiona z "dwójką" Simona Halep pokonała Białorusinkę Wiktorię Azarenkę (20.) 6:3, 4:6, 6:4 w ćwierćfinale wielkoszlemowego US Open. Rumuńska tenisistka po raz pierwszy w karierze znalazła się w najlepszej "czwórce" nowojorskiej imprezy.

2015-09-10, 08:30

US Open: pierwszy półfinał Simony Halep w Nowym Jorku
Tak Simona Halep cieszyła się ze zwycięstwa z Azarenką . Foto: PAP/EPA/JOHN G. MABANGLO

Kolejną rywalką wiceliderki światowego rankingu będzie rozstawiona z "26" Włoszka Flavia Pennetta.

Spotkanie z Azarenką zostało przerwane z powodu deszczu w czwartym gemie trzeciego seta przy stanie 2:1 dla niżej notowanej tenisistki. Toczyło się ono na korcie centralnym - Arthur Ashe Stadium, który dopiero od przyszłego roku będzie zadaszony. Zawodniczki musiały więc czekać na ustanie opadów i wróciły do rywalizacji godzinę i 25 minut później.

Powiązany Artykuł

Roger federer 1200.jpg
US Open: "Szwajcarski" pojedynek Federer - Wawrinka w pólfinale

Grająca z zabandażowanym mocno lewym udem Halep zanotowała w tym pojedynku 40 uderzeń wygrywających i 19 niewymuszonych błędów, u jej rywalki statystyka wynosiła odpowiednio - 38 i 42. Białorusinka przez większość czasu lepiej radziła sobie w ważnych momentach i wykorzystała wszystkie pięć okazji na przełamanie. Rumunce szło pod tym względem znacznie gorzej - wykorzystała tylko sześć z 19 "break pointów". Udało jej się to jednak w kluczowym momencie - w siódmym gemie decydującej odsłony.

- To był niesamowity mecz. W pierwszej partii grałam najlepiej, jak potrafię i czułam, że mogę wygrać, ale wiedziałam też, że Wiktoria jest bardzo silna i nigdy się nie poddaje. W drugim secie ustawiłam się za daleko za linią i pozwoliłam się zdominować rywalce. Brakowało mi siły, by uderzać piłkę wystarczająco mocno, stojąc tak daleko. Po tej odsłonie byłam trochę zmęczona i ta przymusowa przerwa pomogła mi. Dzięki Bogu za deszcz. Znalazłam w sobie potem siłę, by dać z siebie wszystko i wygrać - zaznaczyła zawodniczka z Konstancy. Z trybun tego dnia wspierała ją słynna rodaczka - pięciokrotna mistrzyni olimpijska w gimnastyce Nadia Comaneci.

W dwóch poprzednich meczach tych tenisistek lepsza była 20. rakieta świata. Ostatni z nich miał jednak miejsce trzy lata temu, czyli jeszcze przed tym, jak Halep zaczęła odnosić sukcesy.

Ostatnie sezony to świetna passa Rumunki, która w ubiegłym roku dotarła do finału French Open i półfinału Wimbledonu. W tym co prawda latem zaliczyła drobny kryzys, ale tuż przed US Open zasygnalizowała rosnącą formę - wystąpiła w finale imprez WTA w Cincinnati i Toronto.

Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Nowym Jorku była 1/8 finału z 2013 roku. Wcześniej była już w ćwierćfinale wszystkich pozostałych turniejów wielkoszlemowych.

Azarenka z kolei nie najlepiej wspomina poprzedni sezon, w którym głównie walczyła z kontuzjami. Efektem tego był znaczny spadek w rankingu. Na Flushing Meadows radzi sobie jednak od kilku lat dobrze - jest finalistką z lat 2012-13. W ćwierćfinale znalazła się zaś po raz czwarty z rzędu.

Halep czeka w czwartek pojedynek z Pennettą, której awans do półfinału to spora niespodzianka. Włoszka wygrała trzy z czterech dotychczasowych spotkań z wiceliderką rankingu, ale ostatnie z tych zwycięstw miało miejsce dwa lata temu.

Drugą parę półfinałową utworzą broniąca tytułu i rozstawiona z "jedynką" Serena Williams oraz druga z zawodniczek z Italii Roberta Vinci. Po raz pierwszy od 1982 roku wszystkie mecze ćwierćfinałowe kobiet rozstrzygnęły się w trzech setach.

ah

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej