Turcja buduje wodociąg na Cypr, inwestycja wzbudza kontrowersje
Niezwykły projekt, dzięki któremu już pod koniec tego roku na Cypr wodociągiem z Turcji ma zostać dostarczona woda - zarówno do konsumpcji, jak i nawadniania terenów rolniczych - budzi kontrowersje po obu stronach podzielonej wyspy.
2015-10-24, 09:00
Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan nazwał wodę, która od końca tego roku ma być dostarczana na północny Cypr z tureckiej prowincji Mersin, "wodą pokoju". Erdogan osobiście - jeszcze jako premier - nadzorował realizację projektu.
75 mln metrów sześciennych rocznie
- Mamy nadzieję, że cały Cypr skorzysta na tym projekcie i że ta woda stworzy na wyspie atmosferę, w której korzenie zapuści jedność – powiedział Erdogan 17 października w czasie inauguracji projektu w małej wiosce Camlibel (grecka nazwa Myrtou), do której przyleciał helikopterem znad tamy Alakopru, skąd do zbiornika wodnego w Gecitkoy (Panagra) ma być rocznie dostarczanych 75 mln metrów sześciennych wody.
Erdogan zapewnił zgromadzony w Camlibel kilkutysięczny tłum o uczciwych zamiarach Ankary w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego. - My naprawdę chcemy tego rozwiązania – powiedział.
Przeciwnicy projektu uważają jednak, że tzw. Projekt Stulecia, w którego ramach pod powierzchnią morza dzielącego Turcję od Cypru został przeciągnięty 80-kilometrowy wodociąg, jeszcze bardziej uzależni cypryjskich Turków od Ankary. Mówią też, że zamiast łagodzić problemy ekologiczne wyspy, która permanentnie cierpi na brak wody, sposób wykorzystania wody z Turcji przez rząd Republiki Tureckiej Cypru Północnego (RTCP) przyczyni się do dalszej degradacji środowiska naturalnego.
Wśród krytyków Projektu Stulecia jest zarówno wielu Greków, jak i Turków cypryjskich
Pierwsi - pomimo licznych publicznych oświadczeń rządu tureckiego, że jest to projekt, z którego mogą w ostatecznym rozrachunku skorzystać obie strony - podejrzewają, że zostanie on strategicznie użyty przez stronę turecką w odbywających się właśnie negocjacjach pokojowych, przez wielu uważanych za ostatnią szansę na zjednoczenie podzielonej od 1974 roku wyspy.
Miałoby się tak stać, ponieważ - według opublikowanych przez niektóre gazety greckiej części Cypru fragmentów tajnego raportu sporządzonego dla rządu RTCP przez znanego eksperta ds. nieruchomości Serdena Hocę z tureckiej części wyspy - w wyniku tego projektu wartość ziemi po tureckiej stronie Cypru znacznie wzrośnie, co osłabiłoby pozycję cypryjskich Greków w negocjacjach.
Na dodatek, jeśli faktycznie prawie połowa wody z Turcji zostanie użyta do nawodnienia pól uprawnych, na północy zwiększy się zapotrzebowanie na robotników rolnych, którzy najprawdopodobniej zostaną sprowadzeni z Turcji. To z kolei wpłynie negatywnie na równowagę etniczną wyspy.
Komentatorzy po stronie greckiej zwracają także uwagę na fakt, że 75 mln metrów sześciennych wody, które rocznie dostanie od Turcji Cypr północny, nie wystarczy nawet na potrzeby tej części wyspy, gdzie zużywa się ok. 100 mln metrów sześciennych wody rocznie. Przypominają też, że Republika Cypryjska potrzebuje co roku co najmniej 200 mln metrów sześciennych zasobów wodnych.
Jeden wodociąg nie wystarczy
- Żeby Republika Cypryjska mogła faktycznie skorzystać z tureckiej oferty, Ankara musiałaby wybudować jeszcze jeden wodociąg – napisał znany dziennikarz Kostas Wenizelos w grecko-cypryjskiej gazecie „Filelefteros”. Jako że koszt takiego przedsięwzięcia wynosi ponad 500 mln euro, jest to mało prawdopodobne.
Przeciwnicy projektu w RTCP, wśród których jest potężny związek nauczycielski, a także małe prozjednoczeniowe lewicowe partie opozycyjne wysuwają podobne argumenty.
W sobotę - kiedy w Camlibel Erdogana witał rozentuzjazmowany tłum zdominowany przez osiadłych w ciągu ostatnich 40 lat na północy Turków - przed parlamentem turecko-cypryjskim i ambasadą Turcji w Nikozji odbyła się demonstracja przeciwko Projektowi Stulecia, której uczestnicy nieśli transparenty z napisami "Erdogan, nie jesteś tu mile widziany" oraz "Nie chcemy twojej wody, chcemy pokoju".
Eksperci ds. ochrony środowiska obawiają się wpływu projektu na system ekologiczny wyspy
Hasan Sarpten z turecko-cypryjskiego Stowarzyszenia Biologów mówi, że projekt zamiast pomóc Cypryjczykom w rozwiązaniu problemów wynikających z braku wystarczającej ilości wody przyczyni się do ich eskalacji, ponieważ jeśli istotnie w jego wyniku w RTCP nastąpi wzrost inwestycji budowlanych i rozwój rolnictwa, zapotrzebowanie na wodę zamiast się zmniejszyć - wzrośnie.
Ponadto, co się stanie, jeśli z jakichś powodów wodociąg ulegnie uszkodzeniu i północny Cypr nagle znajdzie się w sytuacji, gdy zabraknie mu wody? - pyta ekspert. Lepiej byłoby, gdyby rząd turecko-cypryjski skoncentrował się na edukacji społeczeństwa w sprawie konserwacji istniejących zasobów wodnych i ich recyklingu.
Problemem jest także kwestia, kto będzie odpowiedzialny za dystrybucję wody. Wg protokołu podpisanego między północną Nikozją a Ankarą powinna się tym zająć prywatna firma wybrana w ramach publicznego przetargu. Protestują przeciwko temu jednak władze samorządowe 26 okręgów miejskich, dla których do tej pory zarządzanie dystrybucją wody na północy stanowiło jedno z podstawowych źródeł dochodu. Do zakończenia projektu i unowocześnienia przestarzałej infrastruktury dystrybucyjnej, w ramach której obecnie do 40 proc. wody wycieka w czasie transferu, potrzebna jest jednak jeszcze inwestycja w wysokości ok. 200 mln euro. Władze turecko-cypryjskich okręgów miejskich, od lat stojące u progu bankructwa, takiej sumy nie mają.
Jak ta kwestia zostanie rozwiązana, na razie nie wiadomo. Rząd turecko-cypryjski popiera zbuntowanych burmistrzów, ale Ankara też nie chce ustąpić. Stolica RTCP, północna Nikozja, ma otrzymać pierwszą dostawę "wody pokoju" w grudniu.
Ryzyko katastrofy ekologicznej jest znikome
Wodociąg dostarczający wodę z Mersin na Cypr północny zbudowano z wykorzystaniem unikatowej technologii. Jest to jedyny na świecie wodociąg zawieszony na głębokości 280 metrów pod powierzchnią morza. Zastosowano takie rozwiązanie, ponieważ w przeciwieństwie do gazociągów i ropociągów zarówno wodociąg skonstruowany z gęstego polietylenu, jak i płynąca nim woda rzeczna są lżejsze od wody morskiej. Dlatego nie można było przeprowadzić wodociągu po dnie morskim. Zamiast tego przymocowano więc rury wodociągu stalowymi linami do 140 ciężkich bloków przytwierdzonych do morskiego dna. Eksperci mówią, że pomimo możliwości uszkodzenia wodociągu w przypadku trzęsienia ziemi czy tsunami niebezpieczeństwo katastrofy ekologicznej jest niewielkie, ponieważ transportuje się nim wodę.
W wyniku wojny z 1974 r. Cypr został podzielony na stronę południową, zamieszkaną przez Greków cypryjskich i oficjalnie uznawaną przez cały świat za legalną Republikę Cypryjską, oraz turecko-cypryjską stronę północną, na której utrzymanie łoży Ankara. Na wyspie wylądowała wtedy armia turecka, a jako powód swojej interwencji podała sprowokowany przez ateński reżim wojskowy zamach stanu, który kilka dni wcześniej nastąpił w Nikozji. Pomimo szybkiego powrotu do władzy prawowitego rządu armia turecka nigdy już nie opuściła północnej części wyspy. Od lat w sprawie zjednoczenia Cypru toczą się negocjacje pod auspicjami ONZ. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nadzieje na rozwiązanie problemu cypryjskiego wzrosły.
PAP, fko
REKLAMA