Prof. Andrzej Paczkowski: pewna część dokumentów z czasów PRL trafiła w prywatne ręce
- Dokumenty, których sprzedaż IPN zaproponowała wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku, mogą mieć bardzo różny charakter, ich wartość trudno ocenić - powiedział historyk.
2016-02-16, 22:55
Posłuchaj
Szef IPN Łukasz Kamiński poinformował, że wdowa po generale Czesławie Kiszczaku oferowała odsprzedanie dokumentów twierdząc, że dotyczą one tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Bolek" (IAR)
Dodaj do playlisty
- To mogą być zarówno dokumenty szczebla ogólnego, jakieś protokoły, analizy, notatki, stenogramy, ale to mogą być też dokumenty operacyjne dotyczące konkretnych osób. To może być bardzo różny materiał - stwierdził prof. Andrzej Paczkowski.
- Każdy dokument jest interesujący, tak dużo osób zajmuje się tą historią współczesną, że jak nie jednemu, to drugiemu coś będzie potrzebne, a czasami mogą się trafić jakieś perełki, trudno powiedzieć - stwierdził historyk.
- Jeżeli chodzi o wiarygodność tych dokumentów, to wszystko jest do sprawdzenia, są specjaliści, przede wszystkim archiwiści, którzy tym się zajmują - dodał.
- Nie podejrzewam, że Czesław Kiszczak chował dokumenty, które sam fałszował, ale oczywiście nie znaczy to, że każdy z tych dokumentów, który miał, jest prawdziwy, mógł dostać też fałszywy dokument, a ponadto dokument może być prawdziwy, a informacje w nim zawarte są nieprawdziwe - zaznaczył.
Zapytany, czy takie przetrzymywane dokumenty mogły mieć jakiś wpływ na scenę polityczną w latach 90. powiedział, że do tej pory nie ma "jednoznacznego przykładu rzeczywistego szantażu" przy pomocy dokumentów operacyjnych służb bezpieczeństwa czy wywiadu.
- Toczy się od kilkunastu lat cała procedura lustracyjna, większość dokumentów operacyjnych jest już od dawna dostępna, ukazały się już setki artykułów, opracowań, książek opartych o materiały operacyjne dotyczące tajnych współpracowników - wskazał.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że pewna część dokumentów z czasów PRL trafiła w prywatne ręce, kiedy aparat bezpieczeństwa był rozwiązywany.
- Pewna część braków w dokumentacji, którą przekazywano do IPN, właśnie z tego wynikała, że nie było na jakieś dokumenty ani protokołu ich zniszczenia, ani nie było dokumentów, czyli gdzieś wyparowały - oznajmił.
Dodał, że - jak rozumie - dokument, który przedstawiła we wtorek wdowa po Kiszczaku, to notatka z jednego ze spotkań TW "Bolek" z oficerem prowadzącym. - I o ile znam materiały dotyczące TW "Bolka" do tej pory opublikowane, czy będące w obiegu naukowym, to nie jest to nowina, że takie spotkanie miało miejsce - oświadczył Paczkowski.
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>
Interwencja IPN
Szef Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński poinformował we wtorek, że wdowa po Czesławie Kiszczaku przedstawiła IPN zapisaną obustronnie kartkę papieru zatytułowaną "Informacja opracowana ze słów TW Bolek z odbytego spotkania w dniu 16 listopada 1974 roku".
TVN24/x-news
Oświadczyła, że takich dokumentów posiada więcej i zaoferowała ich odsprzedanie.
Instytut Pamięci Narodowej o sprawie poinformował Naczelnika Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie.
We wtorek wieczorem prokurator Instytutu, w asyście funkcjonariuszy policji, "podjął w miejscu zamieszkania wdowy po Kiszczaku czynności mające na celu zabezpieczenie dokumentów".
Zgodnie z art. 28 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej "każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania Instytutu Pamięci, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi IPN".
W ubiegłym roku pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej podjął działania zmierzające do weryfikacji, czy Kiszczak przechowuje dokumenty podlegające przekazaniu do Archiwum IPN. Czynności te przerwała śmierć generała w listopadzie 2015 roku.
IAR, PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA