Liverpool - Borussia Dortmund meczem dekady? Niekoniecznie. Lista szalonych spotkań, za które kochamy futbol

Nie milkną echa szalonego ćwierćfinału Ligi Europy pomiędzy Liverpoolem FC a Borussią Dortmund (4:3). Widowisko na Anfield określane jest przez niektórych "meczem dekady". Czy rzeczywiście triumf "The Reds" zasługuje na takie miano? Postanowiliśmy sprawdzić.

2016-04-15, 20:09

Liverpool - Borussia Dortmund meczem dekady? Niekoniecznie. Lista szalonych spotkań, za które kochamy futbol

Posłuchaj

Ewa Wysocka podsumowuje mecze ćwierćfinałowe Ligi Europy (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

Liga Europy 1200.jpg
Liga Europy

Aby nie cofać się do czasów antycznych Greków, czy wdawać w przeglądanie spotkań reprezentacji, czy rozgrywek ligowych, gdzie przecież cuda zdarzały się niebywałe (wystarczy polskim kibicom wspomnieć o meczach Legii Warszawa z Widzewem Łódź i wszystko jest jasne) - zdecydowaliśmy się ograniczyć nasze poszukiwania. Postanowiliśmy przyjrzeć się jedynie rozgrywkom w europejskich pucharach - Lidze Mistrzów i Lidze Europy (wcześniej Pucharze UEFA) począwszy od XXI wieku, konkretnie sezonu 2000/01.

Dodatkowym obostrzeniem było skupienie się na meczach od ćwierćfinałów w górę. Stwierdziliśmy, że interesują nas jedynie pojedynki o najwyższą stawkę, jakim z pewnością był czwartkowy mecz na Anfield.

Po mozolnym przejrzeniu wszystkich spotkań i łapaniu się za głowę ze słowami - "Jak mogliśmy o tym nie pamiętać, przecież oglądaliśmy to na żywo i rwaliśmy sobie włosy" - wyszła nam lista szalonych meczów, które z pewnością nie odbiegają od dramaturgii i poziomu widowiska na Anfield. Niektóre z nich owszem - były jednostronne, gdy jedna z drużyn w rewanżu odrabiała niemożliwą, jak mogłoby się wydawać, stratę z pierwszego spotkania. Jednak było też wiele takich, które w ciągu 90. (lub nawet 120.) minut raz przechylały szalę zwycięstwa to na jedną, to na drugą stronę, wprawiając kibiców w osłupienie.

No bo jak można było zapomnieć niebywałą drogę Middlesborough do finału Pucharu UEFA w sezonie, gdy najpierw odrobili stratę aż czterech goli w starciu ćwierćfinałowym z FC Basel, a potem w półfinale powtórzyli ten wyczyn w starciu ze Steauą Bukareszt, gdy na własnym boisku przegrywali już 0:2, ale w drugiej połowie zdołali wygrać w niemal ostatniej minucie? Przypominamy też mecz Bayernu Monachium z Getafe (3:3), gdy w ostatnich pięciu minutach dogrywki Bawarczycy strzelili dwa gole, by uratować awans do półfinału Ligi Europy. Zapraszamy do zapoznania się z 12. meczami, które mogą kandydować do najbardziej emocjonujących rywalizacji w europejskich pucharach tego wieku obok czwartkowego meczu "The Reds" z Borussią Dortmund.

REKLAMA

Serwis specjalny
Atletico Madryt 1200.jpg
Liga Mistrzów

Szalone mecze w europejskich pucharach (lista od najstarszych - od sezonu 2000/01):

Sezon 2000/01, finał Pucharu UEFA: Liverpool FC - Alaves 5:4 (po dogrywce)

Znów "The Reds" w pierwszoplanowej roli. Zaczęło się od trzęsienia ziemi już w 3. minucie spotkania, gdy dla Liverpoolu gola strzelił Markus Babbel. Do przerwy było już 3:1 dla angielskiego zespołu, ale hiszpański "czarny koń" tych rozgrywek nie poddawał się do samego końca. Na początku drugiej połowy w przeciągu dwóch minut mieliśmy już remis po dwóch trafieniach Javiera Moreno Vareli (47. i 49. min). W 72. minucie znów "The Reds" na prowadzenie wyprowadził Robbie Fowler, ale na dwie minuty przed końcem wyrównał jeszcze Jordi Cruyff. W dogrywce czerwona kartka dla Alaves nie podłamała Hiszpanów, którzy umiejętnie się bronili. Do czasu. W 116. minucie finału dramat przeżył Delfin Geli , który skierował piłkę do własnej bramki. Wówczas jeszcze funkcjonowała reguła "złotego gola", więc spotkanie zostało zakończone po tym niebywałym rollercoasterze.

Sezon 2003/04, ćwierćfinał Ligi Mistrzów: AS Monaco - Real Madryt 3:1 (w pierwszym meczu 2:4)

"Królewscy" jechali do Monako z dwu bramkową przewagą, a na dodatek od 36. minuty prowadzili 1:0 po strzale Raula Gonzaleza. Jednak klub z Ligue 1 zdążył odrobić stratę trzech goli i dzięki dwóm bramkom strzelonym na wyjeździe awansował do półfinału. Galaktyczny Real Madryt (z Raulem, Zidanem, Ronaldo, Figo, Casillasem, czy Beckhamem) pogrążył wypożyczony wtedy do AS Monaco piłkarz "Królewskich" - Fernando Morientes. Najpierw strzelił gola w stolicy Hiszpanii, a potem na Stadionie Ludwika II. Piękna historia "piłkarskiego kopciuszka" zakończyła się wówczas dopiero w finale, przegranym z FC Porto. FC Porto prowadził wówczas Jose Mourinho. Portugalczyk po raz pierwszy sięgał wtedy po tak cenne trofeum.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

atletico 1200.jpg
Znamy półfinałowe pary Ligi Mistrzów i Ligi Europy

Sezon 2003/04, ćwierćfinał Ligi Mistrzów: Deportivo La Coruna - AC Milan 4:0 (w pierwszym meczu 1:4)

Hiszpański klub na mecz rewanżowy podchodził z trzy-bramkową stratą . Wydawało się niemożliwością, by zespół prowadzony przez Javiera Iruretagoyena Amiano był w stanie odrobić straty z San Siro. A jednak - cud stał się faktem i Deportivo w 76. minut zaaplikowało zespołowi Carlo Ancelottiego aż cztery bramki. Nie pomogły takie gwiazdy, jak Andrij Szewczenko, czy Kaka. Posypała się kompletnie obrona Milanu z Alessandro Nestą i Paulo Maldinim.

Sezon 2004/05, finał Ligi Mistrzów: AC Milan - Liverpool FC 3:3, rzuty karne 2:3

Finał, który przeszedł do historii futbolu w równym stopniu, co legendarny powrót Manchesteru United z Bayerernem Monachium (1:2), gdy w finale z 1999 roku "Czerwone Diabły" strzeliły dwa gole w doliczonym czasie gry. Tu potrzeba było aż rzutów karnych do rozstrzygnięcia, choć wydawało się, że po pierwszej połowie wynik jest już rozstrzygnięty. Milan schodził na przerwę z prowadzeniem 3:0. Jednak Liverpool z Jerzym Dudkiem w bramce na drugą część gry wyszedł kompletnie odmieniony i zdołał odrobić straty w zaledwie 6. minut (!) pomiędzy 54. a 60. min spotkania. Potem w serii "jedenastek" mieliśmy słynny "Dudek dance" i szał radości fanów "The Reds" po tym, jak Polak obronił dwa rzuty karne (Pirlo i Szewczenki). Niezapomniane widowisko na AtatürkOlimpiyat Stadium w Stambule. To właśnie do tego meczu najczęściej porównuje się mecz Liverpoolu z Borussią Dortmund z tego sezonu.

YouTube/Samuel Silitonga JR - II

REKLAMA

Sezon 2005/06, ćwierćfinał Pucharu UEFA: Middlesbrough - FC Basel 4:1 (w pierwszym meczu 0:2)

Niewiarygodna historia skromnego angielskiego klubu, który dopiero drugi raz w historii awansował do europejskich pucharów. Zacznijmy od tego, że awansował po horrorze. W ostatnim meczu sezonu Premier League z Manchesterem City w ostatniej minucie rzut karny obronił Mark Schwarzer. To uratowało 7. miejsce w lidze i awans do Pucharu UEFA dla "Boro". Gdyby Robbie Fowler wykorzystał wtedy "jedenastkę" awansowaliby "The Citizens" i nie mielibyśmy tej pięknej historii w następnym sezonie. A zaczęło się od awansu do ćwierćfinału i porażki 0:2 w Bazylei. W rewanżu w 23. minucie Eduardo wyprowadził Basel na prowadzenie i Middlesbrough potrzebowało aż czterech bramek do awansu. Udało się, gdy na 4:1 w 90. minucie spotkania trafił Massimo Maccarone, który pojawił się na boisku 20 minut wcześniej. Angielscy fani oszaleli z radości

Sezon 2005/06, półfinał Pucharu UEFA: Middlesbrough - Steaua Bukareszt 4:2 (w pierwszym meczu 0:1)

Podopieczni Steve'a McClarena po dreszczowcu z Basel nie zamierzali oszczędzać swoich fanów również w półfinale. Pierwszy mecz w stolicy Rumunii przegrali jedną bramką i wydawało się, że straty można spokojnie odrobić na własnym boisku. Jednak początek spotkania na Riverside Stadium ostudził te oczekiwania. Po golach Dicy i Goiana w 24. minucie było już 0:2 i znów angielska drużyna potrzebowała aż 4 goli do awansu do finału. Historia lubi się powtarzać i tak też miało miejsce w tym przypadku. Festiwal strzelecki rozpoczął bohater meczu z Basel -Massimo Maccarone w 33. minucie. On też go zakończył, gdy w 89. minucie zdobył gola na wagę finału Pucharu UEFA.

Middlesbrough finał przegrało z kretesem (0:4 z Sevillą), ale ich determinacja, wola walki i charakter na długo pozostały w pamięci kibiców. SteveMcClaren po rozgrywkach został nawet mianowany selekcjonerem reprezentacji Anglii. W tej roli cudów jednak nie dokonał. Wręcz przeciwnie. Pod wodzą McClarena reprezentacja Anglii nie awansowała na turniej Euro 2008. Po raz pierwszy od 14 lat "Synowie Albionu" nie zakwalifikowali się do tego typu imprezy, a po raz pierwszy od 24 lat nie wystąpili na mistrzostwach Starego Kontynentu. Niedługo później skończyła się też historia Middlesbrough. Zespół spadł do Championship po sezonie 2008/09 i do dziś walczy o powrót do Premier League. Przykry epilog - niesamowitej historii.

YouTube/sp1873

REKLAMA

Sezon 2007/08, ćwierćfinał Pucharu UEFA: Getafe - Bayern Monachium 3:3 po dogrywce (w pierwszym meczu 1:1)

Nikt nie spodziewał się przed tym dwumeczem, że średniak z Hiszpanii będzie w stanie zagrozić w jakikolwiek sposób wielkiemu Bayernowi Monachium. Jednak ekipa prowadzona wtedy przez legendarnego Duńczyka - Michaela Laudrupa dokonywała cudów nie tylko w Primera Division, ale i w Pucharze UEFA. Najpierw szokiem był jedynie remis Bawarczyków na własnym stadionie (1:1), po którym zapowiedzieli oni srogi rewanż na pod madryckim klubie. Zanosiło się na srogie lanie, gdy już w 6. minucie spotkania czerwoną kartkę otrzymał piłkarz gospodarzy - Rubén de la Red. Jednak to Getafe w osłabieniu pierwsze strzeliło bramkę, gdy w 44. minucie Cosmin Contra pokonał Olivera Kahna. Ten wynik dawał awans do półfinału. Bayern dwoił się i troił, ale nie potrafił przez długi czas pokonać bramkarza rywali. Dopiero w 89. minucie Franck Ribery doprowadził do remisu, a co za tym idzie - do dogrywki.

Wydawało się, że Getafe w końcu skapituluje - w ciągu następnych 30 minut, grając w "10". Nic z tych rzeczy. Najpierw w 91. minucie w osłupienie fanów z Niemiec wprawił Javier Casquero, a dwie minuty później już w totalny szok - Braulio. Getafe prowadziło 3:1 do przerwy w dogrywce i wydawało się, że nic nie odbierze im awansu. Tu jednak nastąpił kolejny nieprawdopodobny zwrot. Luca Toni najpierw w 115. minucie dał sygnał do ataku, zdobywając bramkę kontaktową. W ostatniej akcji dogrywki znów Włoch wspiął się na wyżyny i doprowadził do wyrównania na 3:3. Bayern awansował dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe, choć Getafe pokazało się z bardzo dobrej strony.

Sezon 2009/10, ćwierćfinał Ligi Mistrzów: Manchester United - Bayern Monachium 3:2 (w pierwszym meczu 1:2)

Tu znów porównania nasuwały się same. Finał Ligi Mistrzów z 1999 roku, gdy Bayern w doliczonym czasie gry przegrał trofeum po golach - Teddy'ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera. Jednak tym razem szczęście uśmiechnęło się do Bawarczyków. Najpierw odwrócili oni losy spotkania na Allianz Arena, gdzie przegrywali od pierwszej minuty po golu Wayne'a Rooneya, a w 92. minucie spotkania zwycięstwo zapewnił im Ivica Olić. Potem "Czerwone Diabły" prowadziły na Old Trafford już 3:0 i były niemal pewne awansu, ale znów trafił najpierw - Ivica Olić, a w 74. minucie dla Bayernu gola zdobył Arjen Robben.

Sezon 2012/13, ćwierćfinał Ligi Mistrzów: Borussia Dortmund - Malaga 3:2 (w pierwszym meczu 0:0)

Zdecydowanym faworytem tego meczu była ekipa prowadzona wówczas przez Juergena Kloppa. Jednak to Malaga niespodziewanie zdobyła pierwszego gola za sprawą Joaquina. W tym momencie niemiecki zespół z Łukaszem Piszczkiem i Robertem Lewandowskim w składzie musiał wygrać, by awansować do półfinału.

REKLAMA

Napastnik reprezentacji Polski doprowadził do wyrównania już w 40. minucie meczu i wydawało się, że kwestią czasu jest zdecydowane zwycięstwo gospodarzy. Ale znów zaskoczyli piłkarze Malagi, którzy wyszli na prowadzenie ponownie w 82. minucie meczu po strzale Eliseu. Borussia potrzebowała dwóch goli, ale do końca regulaminowego czasu gry nie potrafiła znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Willy Caballero. Dopiero w 91. minucie na 2:2 trafił Marco Reus.

Wydawało się, że zabraknie czasu zawodnikom z Dortmundu, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale wówczas zdarzyła się nieprawdopodobna sytuacja. W 93. minucie gola na 3:2 dla Borussii zdobył Felipe Santana. Jak jednak pokazały powtórki - był to gol zdobyty z ewidentnego spalonego. Ku rozpaczy Malagi - sędzia uznał bramkę i to Borussia awansowała do półfinału, gdzie później błysnął Robert Lewandowski, wbijając Realowi Madryt aż cztery bramki. Borussia dopiero w finale musiała uznać wyższość Bayernu Monachium. Jednak całej tej rywalizacji nie byłoby, gdyby nie błąd szkockiego arbitra Craiga Thomsona. "Skandaliczny ofsajd", "los bywa okrutny" - grzmiała prasa po tym meczu.

YouTube/luki2580111

Sezon 2013/14, ćwierćfinał Ligi Europy: Valencia CF - FC Basel 5:0 (pierwszy mecz 0:3)

Szwajcarski klub nie ma szczęścia do spotkań rewanżowych. Piłkarze z Bazylei pewnie wygrali na własnym stadionie aż 3:0, ale po przyjeździe do Hiszpanii natrafili na zupełnie inny zespół. Valencia błyskawicznie odrobiła straty. A w dogrywce dobiła rywala dwoma kolejnymi bramkami. Bohaterem meczu był Paco Alcacer, zdobywca hat-tricka.

REKLAMA

Sezon 2013/14, półfinał Ligi Europy: Valencia CF - Sevilla FC 3:1 (pierwszy mecz 0:2)

Wydawało się, że podopieczni Juana Antonio Pizziego znów dokonają niesamowitego powrotu w kolejnym meczu Ligi Europy, ale tym razem zabrakło dosłownie kilku sekund. Valencia przegrała 0:2 w Andaluzji z Sevillą, ale już w 69. minucie rewanżowego meczu prowadziła 3:0. Gdy wydawało się, że finał jest już pewny - w 94. minucie gola na wagę awansu dla gości zdobył jednak Stéphane Mbia.

Sezon 2014/15, finał Ligi Europy: Dnipro Dniepropetrowsk - Sevilla FC 2:3

Do tego spotkania mamy sentyment - w końcu finał rozgrywany był na Stadionie Narodowym w Warszawie. Z pewnością nie zawiódł nawet najwybredniejszych wielbicieli futbolu. Skazywane na porażkę Dnipro wyszło na prowadzenie już w 7. minucie meczu po golu Nikoli Kalinicia. Sevilla FC odpowiedziała jednak dwoma trafieniami - w tym bramką Grzegorza Krychowiaka. Ukraińcy zwarli ponownie szyki i jeszcze przed przerwą doprowadzili do wyrównania. O losach finału zdecydował gol Carlosa Bacci w 73. minucie meczu, choć obie drużyny miały pod koniec wiele okazji do strzelenia kolejnych bramek.

YouTube/matthewseannnn

Sezon 2015/16, ćwierćfinał Ligi Europy: Liverpool FC - Borussia Dortmund 4:3 (0:2)

Od tego meczu rozpoczęliśmy nasze podsumowanie. Widowisko dekady? Niekoniecznie. Na pewno spotkanie, które powinno zapaść w pamięci na długo, podobnie, jak wcześniej wymienione. Nie ma się co rozpisywać o cudzie na Anfield. Liverpool FC pokazał klasę, charakter, wolę walki, determinację, wiarę w zwycięstwo do samego końca. Świetny mecz rozegrała też Borussia Dortmund, choć schodziła z boiska pokonana. Na pewno triumfował Juergen Klopp - od niedawna związany z "The Reds", a przez lata z zespołem BVB. Kto nie widział, niech żałuje. Nasza relacja z tego spotkania na pewno nie jest w stanie oddać w pełni emocji, jakie przeżywali kibice na Anfield, ale mimo wszystko zapraszamy do przeczytania i raz jeszcze zamieszczamy poniżej reakcję na jedną z bramek Liverpoolu - Juergena Kloppa - Poznaliśmy półfinalistów po niebywałym wieczorze. Kosmiczny mecz na Anfield [RELACJA]

REKLAMA

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej