Anna Skórzyńska i jej „dzieci” Szumisie
Bohaterką audycji „Ludzie Gospodarki” w Polskim Radiu 24 jest Anna Skórzyńska, mama dwójki dzieci, która zdecydowała, że zostanie polską producentką. Porozmawiamy, czy ryzyko się opłaciło.
2016-04-17, 16:51
Posłuchaj
Co wspólnego mają suszarki do włosów z misiami dla dzieci? Okazuje się, że sporo, bo z takiej fuzji właśnie powstały Szumisie – polski przebój rynku dla najmłodszych. Szumisie już wypatrzył i promuje gigant Google, w swoim specjalnym programie biznesowym.
Dzięki narzędziom internetowym Googla, Szumisie produkowane pod Łowiczem trafiają pod nazwą MyHummy do Niemiec, na Litwę, Łotwę i Estonię. Ale to dopiero początek ich ekspansji, bo podpisywane są umowy na rynki Rosji i Chin.
Płacz dziecka – inspiracją do biznesu
Ale tak naprawdę o tym, że Szumisie ujrzały światło dzienne zadecydowało samo życie. Kiedy 6 lat temu urodził się synek pani Anny, okazało się, że najlepszym sposobem na uspokajanie płaczu dziecka jest.. szum suszarki do włosów. To właśnie po włączeniu tego domowego sprzętu dziecko się uspokajało. Wkrótce w rozmowach z innymi rodzicami wyszło na jaw, że suszarki są dość powszechnie stosowanym sposobem pomagającym maluchom zasypiać. A oprócz suszarek podobnie działa też dźwięk odkurzacza czy okapu kuchennego.
– I to był początek biznesu, czy może raczej początek idei Szumisiów. Pewnej nocy, siedząc z suszarką w ręku nad łóżkiem synka, pomyślałam, a dlaczego by nie spróbować schować tego szumu do jakiegoś misia? I prawie w tym samym momencie przyszło mi do głowy, ze taki miś mógłby się nazywać Szumiś – mówi Anna Skórzyńska.
REKLAMA
Tym bardziej, że szum, co prawda uspokaja, ale sam sprzęt nagrzewa i wysusza powietrze, a to z kolei źle wpływa na zdrowie dzieci, które są bardziej narażone na infekcje.
– Zaczęłam przeszukiwać Internet i okazało się, że na świecie nie ma jeszcze misiów, które wydawałyby z siebie dźwięk suszarki – wspomina.
I podkreśla: To miał być prosty pomysł: suszarka schowana do misia, po to, by pomóc rodzicom.
REKLAMA
W końcu przyszedł czas na biznes
Do współpracy nad Szumisiami włączyła się kolejna mama, ale dopiero po kilku latach prace nabrały tempa.
– Na początek wystarczyła pożyczka, by uruchomić działalność, którą rozpoczęłam z dwiema koleżankami. Miałyśmy podział obowiązków. Ja zajmowałam się produkcją szumiącego mechanizmu – dodaje.
Producenci elektroniki nie chcieli wierzyć, że zależy nam na wyprodukowaniu szumu, sądzili, że przesłaliśmy im „popsuty” dźwięk.
REKLAMA
– Ale, kiedy produkt wszedł na rynek – okazało się, że działa. Rodzice zaczęli przysyłać zdjęcia i podziękowania – mówi Anna Skórzyńska.
Dziś Szumisie pomagają też w szpitalach i na oddziałach z wcześniakami.
Google odegrało ważną rolę
W rozwijaniu biznesu pomógł też gigant Google, który z jednej strony dostarcza narzędzia dla internetowych twórców w biznesie, a z drugiej strony zaproponował Annie Skórzyńskiej, by została tzw. Ambasadorem Googla.
REKLAMA
– Dzięki narzędziom Googla mogłam od pierwszego dnia sprzedawać swoje produkty. A w pewnym momencie skontaktowały się ze mną osoby z polskiego oddziału tej firmy z programem „Internetowe rewolucje”. To program dla przedsiębiorców i tych, którzy myślą o swoim biznesie. Również dla mam, które są na urlopie macierzyńskim i szukają dla siebie jakiegoś pomysłu. To cykl szkoleń bardzo pomocny w rozwoju przedsiębiorstwa. A to, co było dla mnie szczególnie pomocne, to, jak rozwinąć swoją firmę za granicą – mówi.
Ambasadorowie Googla z Europy byli niedawno na spotkaniu z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego i opowiadali, jakie bariery ma mały biznes we wchodzeniu na rynki, czego brakuje i na jaką pomoc chcieliby liczyć.
– To była prawdziwa burza mózgów przedstawicieli małego biznesu z 14 krajów z przedstawicielami wielkich firm i parlamentarzystami – mówi Anna Skórzyńska.
Nowe inwestycje i rynki
REKLAMA
Dziś inwestycje firmy, to przede wszystkim zwiększanie produkcji i poszerzanie rynków zbytu.
– Na razie wszystkim, oprócz produkcji mechanizmów, zajmujemy się z moim wspólnikiem sami, a ja każdego dnia uczę się czegoś nowego – mówi bohaterka audycji.
Firma jednak już szuka nowych dostawców, bo wzrost zamówień produkcyjnych tego wymaga.
Szumisie oprócz sprzedaży w Polsce podbijają serca rodziców w Niemczech, w krajach bałtyckich, przygotowywany jest rynek rosyjski i chiński, bo zgłosił się chiński dystrybutor.
REKLAMA
– Propagujemy odwrotną drogę: nie produkcja w Chinach, a sprzedaż w Polsce, ale produkcja w Polsce i sprzedaż w Chinach – podkreśla producentka.
I dodaje, że o ile chińskie produkty nie napotykają żadnych barier w wejściu na nasz rynek, o tyle Chińczycy bardzo bronią swojego rynku.
– Są do pokonania wysokie, kosztowne procedury, często z niepewnym efektem. Liczymy na wsparcie polskiego państwa, bo ruszył program Go China – podkreśla Anna Skórzyńska.
Patentu nie ma
REKLAMA
Firma od początku obawiała się, że jej produkt będzie podpatrzony i wykorzystany do produkcji przez innych.
– Jednak nasz Urząd Patentowy nie mógł zmieścić nas w żadną ramę „wynalazku”, w związku z tym nasz produkt jest nieopatentowany. Zastrzeżony mamy jednak znak towarowy Szumisie i nikt oprócz nas nie może ich wyprodukować. Ale to jest tylko ochrona nazwy produktu – mówi gość „Ludzi Gospodarki”.
Rynek wręcz nieograniczony
Największe targi zabawek są w Kolonii i w Norymberdze i tam dopiero widać jak nieograniczony wręcz jest rynek zabawek.
– Coraz więcej jest zabawek zawierających innowacje. Np. zabawki zawierające funkcje łączenia się z urządzeniem mobilnym czy z Internetem. Takie połączenie sprzętu z telefonem czy tabletem. A z drugiej strony jest powrót do prostoty, np. do drewnianych klocków – wylicza Anna Skórzyńska.
REKLAMA
Na tych targach pojawia się wielu polskich producentów. A wielcy dystrybutorzy szukają produktów, które nie są wyprodukowane w Chinach.
– My promujemy się „Made In Poland”, bo zależy nam na promocji polskiej marki -mówi.
Polski rynek zabawek szacowany jest obecnie, na co najmniej, dwa mld zł. Ale jego wartość, zdaniem ekspertów, będzie cały czas rosła.
Grażyna Raszkowska
REKLAMA
REKLAMA