Anna Kruk: zaczynanie od zera i przetrwanie mam zapisane w genach

Gościem Pulsu Gospodarki w Polskim Radiu 24 była Anna Kruk, spadkobierczyni tradycji najstarszego rodu jubilerów w Polsce. Po wrogim przejęciu firmy, postanowiła odbudować rodzinny biznes. Dziś ma 10 butików w Polsce i ambicje, aby podbić Bliski Wschód. Anna Kruk opowie m.in. o życiu w cieniu brylantów, pracy z domu z widokiem na morze i podróżowaniu po świecie z plecakiem.

2016-05-08, 17:38

Anna Kruk: zaczynanie od zera i przetrwanie mam zapisane w genach
Anna Kruk. Foto: Mat. prasowy

Posłuchaj

Ludzie gospodarki cz. 1 - gościem Polskiego Radia 24 była Anna Kruk, spadkobierczyni tradycji najstarszego rodu jubilerów w Polsce. /Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

Z bagażem blisko dwustuletniej tradycji postanowiła zacząć od nowa. Po tym jak w 2008 roku, firma jubilerska należąca do rodziny Kruków znalazła się w obcych rękach, wróciła do Polski i stworzyła markę biżuterii „Ania Kruk”, która ma łączyć młodość i energię, z tradycją.

Trzy kryzysy i carte blanche

Ania Kruk to już piąte pokolenie, które zajmuje się biżuterią. Historia związków Kruków z jubilerstwem zaczyna się w XIX wieku. I jak każda ma swoje zakręty. Henryk Kruk zaczynał dwa razy od zera - za pierwszym razem w czasie wojny, za drugim w PRL-u. Trzeci dramatyczny moment to 2008 rok, kiedy marka trafiła w obce ręce.

- To był straszny szok. To było kilka dni, kiedy mój tata schudł, osiwiał. Nasza firma została przejęta przez Grupę Vistula. Mój tata sprzedanymi akcjami wykupił akcje Vistuli i potem próbowaliśmy funkcjonować w takiej nowej konfiguracji. Natomiast po dwóch latach okazało się, że nie potrafimy w tym dalej tkwić, sprawy nie toczyły się według naszych wartości i rzeczy, w które wierzymy. Dlatego cztery lata temu założyliśmy nową firmę, opierając się na tradycji rodzinnej, ale zaczynając od nowa – mówi bohaterka audycji „Ludzie gospodarki”.

Inicjatywa wyszła od taty i brata, i to oni namówili Anię  do powrotu do Polski. Wcześniej mieszkała w Hiszpanii, gdzie zajmowała się m.in. projektowaniem krojów pisma dla Google'a.

REKLAMA

- Rozmawiając o różnych koncepcjach oparliśmy się na tym, że jestem projektantką, że mogę spróbować swoich sił projektując biżuterię i zajmując się całą stroną kreatywną naszej marki - mówi.

Szukanie trendów w Excelu i internecie

I choć jest absolwentką poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych i École Nationale Superieur des Beaux-Arts w Lyonie, to nie próbuje narzucać swoich artystycznych wizji, a skupia się na potrzebach klientek.

- To jest analiza tego, jak żyje kobieta, która kupuje moją biżuterię, jakie ma potrzeby, czym się inspiruje. Poza tym jest też mocne osadzenie w Excelu, w wynikach sprzedażowych, bo one mówią mi w którą stronę idzie gust, czy moje klientki kupują kolekcje, które są lżejsze, czy wolą coś, co jest duże i masywne, więc tak naprawdę jest to skupienie się na klientach plus wyczucie tendencji, śledzenie trendów, a śledzenie trendów to jest internet – podkreśla gość PR24..

Na internet stawia także w przypadku sprzedaży.

REKLAMA

- Wszyscy teraz stawią na sprzedaż on-line. Ten rynek bardzo dynamicznie się rozwija i firmy, które teraz zbudują sobie na nim mocną pozycję, za kilka lat będą tam dominować – mówi Ania Kruk.

Kierunek: Bliski Wschód

Oprócz sklepu internetowego, firma ma dziesięć butików stacjonarnych w Polsce i dwa na Bliskim Wschodzie. Wkrótce planowane jest otwarcie trzeciego, w Arabii Saudyjskiej. Marka „Ania Kruk” znalazła swoją niszę pomiędzy bardzo ekskluzywnymi i drogimi wyrobami jubilerskimi, a tymi sprzedawanymi w sieciówkach.

- Bliski Wschód to bardzo dobry rynek. To jest kultura, gdzie biżuteria jest istotna. To jest kultura bardzo prezentowa, więc biżuteria sprzedaje się tam bardzo dobrze.

Magia nazwiska a walka o klienta

Ania Kruk, choć nie przekroczyła jeszcze trzydziestki, to stoi za nią długa historia rodzinna i marka nazwiska. Nie ukrywa, że to pomaga.

REKLAMA

- Nie da się zaprzeczyć, że znane nazwisko pomaga, bo startujesz  z pewnego pułapu rozpoznawalności. Startujesz z pewnym kapitałem zaufania, którym ktoś cię obdarzył, czyli w naszym przypadku jest to tata. To on zainwestował w firmę, którą teraz budujemy. Jest to ten bonus na starcie, ale potem zaczyna się życie i normalna praca – dodaje gość Polskiego Radia 24.

A ta normalna praca, to m.in. walka o klienta, która na bardzo konkurencyjnym polskim rynku jest niezwykle trudna.

- Obecna sytuacja w Polsce jest efektem tego, że marki, które rozwijały się w latach dziewięćdziesiątych, zajęły mocną pozycję na rynku. W tej chwili są to duże firmy, z dużymi budżetami i jest duża bariera wejścia. Trzeba mieć pomysł, aby konkurować. Można to robić, wymyślając produkt, który jest skierowany do jakieś niszy.  Kolejną sferą, która się rozwija  są tzw. "młodzi polscy projektanci". To jest taka odtrutka na duże sieci i sposób, w jaki można z nimi konkurować, bo duże sieci nie będą nigdy tak autentyczne w tym co robią, co młody projektant – mówi Ania Kruk.

Z rodziną nie tylko na zdjęciu

Marka, choć sygnowana imieniem i nazwiskiem bohaterki audycji „Ludzie gospodarki”, jest dziełem także jej brata, Wojciecha Kruka juniora.

REKLAMA

- Ja od początku byłam mocno skoncentrowana na stronę projektową, kreatywną, czyli od produkcji po marketing. Mój brat odpowiada za stronę finansową, administracyjną i prawną.

I jak dodaje Ania Kruk, choć prowadzić biznes z rodziną nigdy nie jest łatwo, to z drugiej strony jest tu coś, czego brakuje poza firmami rodzinnymi -  zaufanie i nastawienie na trwanie, rozwój, a nie na maksymalizację zysków.

Nad rodzeństwem czuwa nestor rodu, który – jak mówi gość Polskiego Radia 24 – „się wtrąca”.

- Tata jest naszą taką nieformalną radą nadzorczą i przede wszystkim inwestorem. Te cztery lata temu, kiedy zakładaliśmy firmę, tata był zaangażowany bardziej operacyjnie, teraz nastąpiła już naturalna sukcesja i przeszedł do roli strategicznej i trzymania ręki na pulsie – konkluduje Ania Kruk.

REKLAMA

Błażej Prośniewski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej