Google oskarżony o manipulowanie wynikami wyszukiwarki. Koncern odpowiada na zarzuty KE

Internetowa firma Google zapewnia, że jej innowacje dają możliwość wyboru europejskim konsumentów. Tak stwierdza oficjalne oświadczenie przesłane Polskiemu Radiu po tym, jak zarzuty gigantowi Google postawiła Komisja Europejska.

2016-07-15, 08:03

Google oskarżony o manipulowanie wynikami wyszukiwarki. Koncern odpowiada na zarzuty KE
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay

Posłuchaj

Komisja przedstawiła kolejne dowody na to, że internetowy gigant promuje swoje usługi, wyżej umieszcza je w wyszukiwarce i celowo zaniża miejsce konkurentów. To działanie na szkodę konsumentów i blokowanie innowacji - skomentowała komisarz do spraw konkurencji Margrethe Vestager./IAR/
+
Dodaj do playlisty

Zdaniem unijnych ekspertów, koncern narusza przepisy antymonopolowe. Według zarzutów, Google nadużywa swojej dominacji na rynku zakupów internetowych i dławi konkurencję. Komisja stwierdziła też, że Google specjalnie ogranicza możliwość wyświetlania reklam konkurencyjnych firm w innych witrynach internetowych.

To już trzecie unijne śledztwo przeciw Google’owi; sprawa może zakończyć się ogromną karą finansową. W oświadczeniu Google sugeruje jednak, że jego ulepszenia produktów przyczyniają się do rozwoju konkurencji. Firma zapewnia, że przyjrzy się wznowionym przez Komisję Europejską sprawom i udzieli szczegółowej odpowiedzi w najbliższych tygodniach.

Teraz, po tym jak Google odpowiedział KE na pisemne zgłoszenie zastrzeżeń, urzędnicy w Brukseli po dodatkowej analizie przedstawili kolejne dowody, że firma wykorzystuje swoją dominująca pozycję na rynku.

Zarzut manipulowania wynikami wyszukiwarki

"Uważamy, że działania Google'a szkodziły klientom, którzy otrzymywali takie rezultaty wyszukiwania, jakie ta firma chciała, żeby widzieli, a nie najbardziej odpowiadające na ich zapytanie wyniki" - mówiła na konferencji prasowej w Brukseli unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.

"Komisja obawia się, że użytkownicy niekoniecznie widzą najlepsze wyniki w odpowiedzi na ich zapytania. To przynosi szkodę dla konsumentów, jest także hamulcem dla innowacji" - oświadczyła KE.

REKLAMA

- Komisja przedstawiła kolejne dowody na to, że internetowy gigant promuje swoje usługi, wyżej umieszcza je w wyszukiwarce i celowo zaniża miejsce konkurentów. To działanie na szkodę konsumentów i blokowanie innowacji - skomentowała komisarz do spraw konkurencji Margrethe Vestager.

W wysłanym w czwartek do Google'a uzupełniającym pisemnym zgłoszeniu zastrzeżeń Komisja wskazuje na dodatkowe dowody i dane, które potwierdzają jej wstępne ustalenia, że korporacja ta nadużyła pozycji dominującej przez systematyczne faworyzowanie własnej porównywarki cen w ogólnych wynikach wyszukiwania.

Komisja przedstawia dowody na faworyzowanie swojej porównywarki cen

Dodatkowe dowody obejmują m.in. sposób, w jaki Google faworyzuje własną porównywarkę cen, wpływ rankingu strony internetowej w wynikach wyszukiwania Google'a na liczbę jej odwiedzin i wzrost liczby odwiedzin w googlowskiej porównywarce cen w porównaniu z konkurentami.

Vestager mówiła, że intuicyjnie jest oczywiste, że im coś jest bardziej widoczne w wynikach wyszukiwania (a wyniki Google'a wyświetlane są na górze strony), tym większy ruch generowany jest na stronach. "Ale przeświadczenie i intuicja to za mało dla KE. Dlatego potrzebowaliśmy dowodów" - zaznaczyła.

Komisja nie zgodziła się z argumentami Google'a, że usługi porównania cen nie powinny być rozpatrywane oddzielnie, ale w powiązaniu z usługami platform takich jak Amazon i eBay. Komisarz podkreślała, że porównywanie cen i platformy handlowe to dwa oddzielne rynki.

Działania Google marginalizowały konkurencję

Jednak w ocenie urzędników w Brukseli, nawet jeśli by je potraktować łącznie, to usługi porównywania cen nadal stanowią znaczącą część tego rynku, a praktyki Google'a zmarginalizowały konkurencję ze strony jego najważniejszych rywali na tym rynku.

Kolejny zarzut - blokowanie reklam konkurencji

Komisja otworzyła też kolejny front przeciwko Google'owi stawiając mu formalne zarzuty w związku z ograniczeniami, jakie firma ta nałożyła na wyświetlanie reklam konkurencyjnych wyszukiwarek na innych stronach internetowych.

Google, poza tym, że zamieszcza reklamy bezpośrednio na stronie swojej wyszukiwarki, to jest jeszcze pośrednikiem w takich usługach, dzięki swojej platformie "AdSense for Search".

Korzystają z tego sklepy internetowe, operatorzy telekomunikacyjni czy gazety. Dzięki tej usłudze użytkownicy mogą szukać informacji w polu wyszukiwania na ich stronach. Po wprowadzeniu zapytania oprócz normalnych wyników wyświetlane są też reklamy powiązane z wyszukiwanym hasłem. Prowizję od kliknięcia w reklamę otrzymuje zarówno Google, jak i właściciel strony internetowej.

Jak Google pozbywa się konkurencyjnych reklam

Udział Google'a na tym rynku w Europie wynosi ok. 80 proc. Duża część przychodów firmy z pośrednictwa w usługach reklamowych pochodzi z umów z tzw. partnerami bezpośrednimi. Zdaniem KE w umowach z nimi Google narusza unijne zasady ochrony konkurencji. Korporacja wymaga np. wyłączności, czyli niewyświetlania reklam związanych z wyszukiwaniem od konkurencji. Google zastrzega sobie też prawo do wyrażenia zgody na konkurencyjne reklamy czy przyjęcie minimalnej liczny reklam on niego.

Eksperci KE uważają, że praktyki takie umożliwiają Google'owi ochronę dominującej pozycji na tym rynku, co utrudnia jego obecnym, ale też potencjalnym konkurentom wykrojenie sobie kawałka tego tortu dla siebie.

Google mięknie i powoli zmienia umowy

W związku z toczącym się postępowaniem antymonopolowym, Google zdecydował niedawno o zmianie warunków w umowach AdSense z partnerami bezpośrednimi. Teraz mają oni większą swobodę w wyświetlaniu reklam. Vestager zapowiedziała jednak, że Komisja będzie uważnie monitorować zmiany w praktykach stosowanych przez firmę i ich wpływ na rynek.

Korporacja ma teraz 10 tygodni na udzielenie odpowiedzi w przypadku AdSense i 8 tygodni w przypadku zarzutów o nadużywanie pozycji dominującej w ogólnych wynikach wyszukiwania.

To kolejny etap sprawy, która może zakończyć sie gigantyczną karą

To kolejny etap jednej z najgłośniejszych i największych spraw antymonopolowych w historii Unii Europejskiej. Może ona zakończyć się gigantyczną karą finansową.

Pierwsze zarzuty, po prawie 5-letnim śledztwie, Komisja postawiła firmie Google w kwietniu ubiegłego roku. Według Brukseli, internetowy gigant miał promować swoje usługi, wyżej umieszczać je w wyszukiwarce i celowo zaniżać miejsce konkurentów.

REKLAMA

Google nie zgodził się z zarzutami i odpowiedział na nie pisemnie.

IAR, PAP, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej