Premier Bułgarii: była presja przy wydaleniu tureckiego biznesmena
Premier Bułgarii Bojko Borysow przyznał w piątek, że przekazując Ankarze tureckiego biznesmena Abdullaha Buyuka wbrew orzeczeniu sądu o zakazie ekstradycji, władze w Sofii działały pod presją, chcąc za wszelką cenę uniknąć fali migracyjnej z Turcji.
2016-08-12, 12:00
W wywiadzie dla komercyjnej telewizji Nowa premier oświadczył, że Bułgaria jest najbardziej zagrożonym przez nową falę migracyjną krajem Europy. - Mamy długą granicę lądową i morską z Turcją. Przy zamkniętych granicach w Europie słowa (tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa) Erdogana Puszczamy uchodźców do Europy praktycznie oznaczają Puszczamy uchodźców do Bułgarii. Nie możemy na to pozwolić, powinniśmy za wszelką cenę zachować dobre stosunki z Turcją – powiedział.
Powiązany Artykuł

Turcja, Bułgaria i uchodźcy
Borysow - jak wynikało z jego wypowiedzi - sam zwrócił się do telewizji, by wyjaśnić przyczyny środowej ekstradycji Buyuka do Turcji, która wywołała bardzo negatywną reakcję w Bułgarii. Przed siedzibą telewizji w piątek rano na Borysowa czekała grupa protestujących z transparentami głoszącymi: "Hańba!" i "Dymisja!".
- Stoimy przed niebezpieczeństwem ogromnego kryzysu w relacjach między Turcją i Unią Europejską. Austria i Grupa Wyszehradzka opowiadają się za zerwaniem umowy migracyjnej z Ankarą (z marca br. - przyp.red.). Historia pokazała, że Europa mobilizuje się i wstrzymuje Turków, kiedy oni docierają do Wiednia. A ofiarami zawsze są Bałkany – oznajmił Borysow. - Jestem wielce zaniepokojony. Powinniśmy wstrzymać falę migrantów i dlatego musimy utrzymywać dobre stosunki z Turcją – podkreślił kilkakrotnie.
"MSW działało na granicy prawa"
Według Borysowa w ostatnich tygodniach nasiliła się presja migracyjna od strony tureckiej. Od początku roku odesłano tam z powrotem ok. 25 tys. osób. Ale tysiącom udało się przedostać przez granicę. Codziennie w Bułgarii zatrzymuje się po 200-300 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę z Turcją. Po uszczelnieniu granicy Serbii i Macedonii ludzie ci pozostają później w Bułgarii. Kraj tego nie wytrzyma – dodał premier.
Jednocześnie Borysow przyznał, że w sprawie Buyuka "MSW działało na granicy prawa". Dodał, że zarządził, by sprawdzono całą procedurę i ukarano winnych, jeżeli okaże się, że doszło do naruszenia prawa, o czym mówili rzecznik praw obywatelskich i obrońcy praw człowieka.
W środę wieczorem na żądanie Turcji bułgarskie władze zgodziły się na ekstradycję Buyuka, który prawie od roku przebywał w Sofii.
Buyuk - zwolennik Gulena
Buyuk, który nie ukrywał, że jest zwolennikiem Fethullaha Gulena, zwrócił się do władz Bułgarii o azyl polityczny. Gulen, islamski kaznodzieja mieszkający w USA oskarżany jest przez Ankarę o zorganizowanie próby wojskowego zamachu stanu z 15 lipca; Erdogan uznaje go za swego największego wroga.
Przez 10 miesięcy zwlekano z decyzją w sprawie wniosku Buyuka, ostatecznie 9 sierpnia odmówiono mu azylu. W marcu sąd nie zgodził się na przekazanie go władzom tureckim, jednak rząd nie wziął pod uwagę tego orzeczenia i wydał Buyuka Ankarze, gdy Turcy po próbie puczu ponownie tego zażądali. MSW Bułgarii poinformowało o tym po fakcie.
Rzeczniczka praw obywatelskich Maja Manołowa oświadczyła w czwartek, że wydalenie Buyuka odbyło się "z naruszeniem prawa międzynarodowego i konstytucji Bułgarii". Ekstradycję ostro skrytykował również Christo Iwanow, który był ministrem sprawiedliwości w obecnym rządzie do grudnia 2015 roku.
"W Turcji nie ma kary śmierci"
W czwartek w Ankarze prezydent Erdogan na wiecu wyraził podziękowanie władzom bułgarskim.W piątkowym wywiadzie telewizyjnym Borysow oświadczył, że Bułgaria będzie śledzić los biznesmena i przypomniał, że "w Turcji nie ma kary śmierci".
(Film - Szacunek i przyjaźń po "kluczowym spotkaniu" prezydentów Rosji i Turcji. Źródło: RURTLY/X-NEWS)
Szef rządu nawiązał także do innego przyciągającego uwagę opinii publicznej tematu – zacieśniania stosunków z Rosją. Podkreślił, że w interesie Bułgarii jest współpraca z Rosją w dziedzinie energetyki jądrowej i gazowej, a także wojskowej.
Powiedział, że po odzyskaniu w lipcu b.r. przez państwo kontroli nad wojskowymi zakładami remontowymi Awionams, sprywatyzowanymi w 2012 r., Rosja zaproponowała wznowienie współpracy przy remoncie bułgarskich myśliwców Mig i śmigłowców. Obecnie bułgarskie samoloty Mig-29 są remontowane w Polsce. Według Borysowa Bułgarii bardziej będzie się opłacał remont we własnych zakładach niż w Polsce.
REKLAMA
PAP/dcz
REKLAMA