MON broni Bartłomieja Misiewicza. "Bardzo dzielny, uczciwy człowiek"

Ministerstwo Obrony Narodowej w specjalnym komunikacie broni zawieszonego rzecznika i podkreśla, że autorzy szkalującej publikacji w "Newsweeku" nie przedstawili żadnych dowodów winy Bartłomieja Misiewicza. Głos zabrał też minister Antoni Macierewicz.

2016-09-21, 11:25

MON broni Bartłomieja Misiewicza. "Bardzo dzielny, uczciwy człowiek"
Afera zegarkowa: Agnieszka Glapiak odpiera zarzuty. Foto: Lukas Plewnia/CC BY-SA 2.0/Wikimedia Commons

Szef resortu obrony podkreślił w środę w TVP Info, że dotychczas nie przedstawiono żadnych dowodów winy Misiewicza, który jest "bardzo dzielnym, uczciwym człowiekiem". - Odwrotnie, wszyscy obecni na tym spotkaniu mówią, że te słowa nie padły. Powinni się wstydzić ci, którzy organizują na niego nagonkę - oświadczył minister. 

źródło: TVP Info

REKLAMA

Tygodnik "Newsweek" napisał, że rzecznik MON i szef gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza Bartłomiej Misiewicz proponował radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu".

Powielane kłamstwa

Komunikat ministerstwa informuje natomiast, że "mimo zobowiązania, autorzy paszkwilu, wymierzonego w pana Bartłomieja Misiewicza, nie przedstawili żadnych dowodów na prawdziwość swoich tez". "Co więcej w mediach powielane są kłamstwa mające korzenie w artykule z „Newsweeka” z dn. 19.09.br." - czytamy dalej w oświadczeniu. 

Resort obrony wskazuje, że "radni Platformy Obywatelskiej, którzy rzekomo mieli być korumpowani, a także posłowie biorący udział w spotkaniu, publicznie w rozmowach z dziennikarzami zaprzeczają, by taka sytuacja miała miejsce".

"Byliśmy tam i gwarantujemy"

We wtorek oświadczenie w tej sprawie wydali posłowie PiS Anna Milczanowska i Dariusz Kubiak, pod dokumentem widnieje też podpis  starosty powiatu bełchatowskiego Waldemara Wyczachowskiego.  "Podczas spotkań w Bełchatowie nikt nie proponował radnym PO pracy za głosy w radzie powiatu; byliśmy tam i gwarantujemy: nic takiego nie miało miejsca" - napisali. 

REKLAMA

Posłowie wyjaśnili, że przyjazd Misiewicza do Bełchatowa 30 sierpnia odbył się na zaproszenie lokalnej struktury PiS. Według posłów PiS spotkanie dotyczyło przyszłości regionu i jego rozwoju, a wzięli w nim udział posłowie, starosta powiatu bełchatowskiego, radni miejscy i powiatowi oraz prezes PGE GiEK.

Spotkanie z radnymi PO

Milczanowska i Kubiak poinformowali, że uczestniczyli także w spotkaniu zorganizowanym przez starostę bełchatowskiego z radnymi powiatowymi PO.

"Jednoznacznie stwierdzamy, że podczas żadnego z tych spotkań nie miała miejsce jakakolwiek próba +korupcji politycznej+, a w szczególności nikt nie proponował +radnym PO pracy za głosy w radzie powiatu+. Byliśmy podczas tego spotkania cały czas na sali i gwarantujemy, iż nic takiego nie miało miejsca. Trzeba dodać, że również obecni tam działacze PO zaprzeczają takim pomówieniom" - napisali posłowie PiS.

Według nich "takie nieprawdziwe zarzuty uwłaczają nie tylko panu Bartłomiejowi Misiewiczowi", ale również im "jako osobom cieszącym się publicznym szacunkiem i zaufaniem".

REKLAMA

"Powtarzamy raz jeszcze, że również braliśmy udział w tym spotkaniu i nie było sytuacji opisywanej w +Newsweeku+. W związku z powyższym oczekujemy od +Newsweeka+ pilnego zamieszczenia przeprosin za pomówienie pana Bartłomieja Misiewicza" - napisali.

Zawieszenie Misiewicza

W poniedziałek Misiewicz - szef gabinetu politycznego oraz rzecznik MON - poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON; zapowiedział też, że wytoczy proces "Newsweekowi" za "nieprawdziwy i szkalujący artykuł".

źródło: TVP Info

REKLAMA

Macierewicz przychylił się do stanowiska Misiewicza i zawiesił go w czynnościach. - Pan Misiewicz zwrócił się z prośbą w związku z kampanią wymierzoną w jego dobre imię i w niego osobiście, obawiając się, że to może także utrudnić funkcjonowanie ministerstwa obrony, z prośbą o zawieszenie w czynnościach. Uważam, że to jest z punktu widzenia funkcjonowania słuszne stanowisko do czasu, gdy zostaną przedstawione dowody i oczekuję teraz od tych, którzy prowadzą tę kampanię, że poza pomówieniami przedstawią także dowody. A do tego czasu przychylam się do stanowiska pana Misiewicza i zawieszam go w czynnościach" - mówił w poniedziałek Macierewicz. Tego samego dnia przekazano, że jako zawieszony w obowiązkach, Misiewicz nie pobiera wynagrodzenia.

Zrezygnował z członkostwa

W środę wiceszef MON Bartosz Kownacki poinformował, że Bartłomiej Misiewicz zrezygnował też z członkostwa w Radzie Nadzorczej Polski Grupy Zbrojeniowej. 26-letni Misiewicz został członkiem rady nadzorczej PGZ na początku września. Krótko po ujawnieniu tej informacji media podawały, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma także ukończonych studiów wyższych. 

Jak informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Michał Dziekański, trwa postępowanie sprawdzające po tym zawiadomieniu. Postępowanie takie poprzedza decyzję, czy wszcząć śledztwo w danej sprawie, czy odmówić tego. Decyzja powinna zapaść w 30 dni od wpłynięcia zawiadomienia. Śledczy mają wystąpić do PGZ o odpowiednie materiały nt. Misiewicza.

REKLAMA

Politycy PO zapowiedzieli w poniedziałek w nawiązaniu do artykułu "Newseeka" kolejne zawiadomienie do prokuratury ws. możliwości popełnienia przestępstwa przez Misiewicza w sprawie - jak mówili - "próby korupcji politycznej".

IAR/PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej