Inspekcja weterynaryjna do wymiany?
Od przyszłego roku rolnicy będą mogli sprzedawać wyprodukowaną przez siebie żywność. Produkty mają być roślinne jak i zwierzęce, a co najmniej połowa surowca ma pochodzić z własnego gospodarstwa.
2016-10-04, 15:40
Posłuchaj
Nadzór nad żywnością znajdzie się w gestii inspekcji weterynaryjnej.
Pytany o ocenę tego pomysłu Jacek Łukaszewicz, prezes Krajowej Rady Weterynaryjnej ocenia, że pomysł jest w miarę dobry, ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
Inspekcja weterynaryjna wymaga wzmocnienia
Jak podkreśla, wprowadzanie tej ustawy w momencie dużego zagrożenia ASF, wzmaga niebezpieczeństwo związane z tą zarazą.
Ponadto, inspekcja weterynaryjna, pod której nadzorem ma się znaleźć sprzedaż bezpośrednia rolników, wymaga wzmocnienia, tak finansowego, jak i kadrowego.
̶ W opinii do projektu wskazywaliśmy, że na każdy inspektorat potrzebne jest od 1,5 do 2 etatów dodatkowo z odpowiednim wynagrodzeniem – mówi Jacek Łukaszewicz.
Tymczasem rząd wprowadza groźne zmiany dotyczące weterynarii
Tymczasem, jak zauważa gość radiowej Jedynki, rząd wraz z projektem o sprzedaży bezpośreniej przystąpił do demontażu inspekcji weterynaryjnej, forsując poprawkę powodującą, że wszyscy powiatowi lekarze weterynarii i ich zastępcy mogą być w każdej chwili odwołani, a ich następcy nie będą wyłaniani w drodze konkursu a jedynie z powołania.
To może oznaczać wymianę doświadczonych kadr na nowych pracowników – mówi Jacek Łukaszewicz.
Groźba paraliżu funkcji kontrolnych inspekcji weterynaryjnej
Jak dodaje, jeśli wprowadzimy pełną dyspozycyjność lekarzy weterynarii, to oznacza ubezwłasnowolnienie organów kontroli.
Aleksandra Tycner, jk