MŚ piłkarzy ręcznych: po co grać o 17. miejsce? A po co ścigać się z Boltem?

"Po jakiego grzyba Polacy mają grać o 17. miejsce mistrzostw świata szczypiornistów?” – takie pytanie usłyszałam przed ostatnim starciem biało-czerwonych na mundialu i nie powiem, zdziwiło mnie ono.

2017-01-24, 20:00

MŚ piłkarzy ręcznych: po co grać o 17. miejsce? A po co ścigać się z Boltem?

Reprezentacja Polski zakończyła mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych na 17. miejscu. Z Francji wróci z Pucharem Prezydenta i rozegranymi siedmioma spotkaniami z Norwegią, Brazylią, Rosją, Japonią, Francją, Tunezją i Argentyną. Wróci także z trzema zwycięstwami na koncie, bo mecze z reprezentantami Kraju Kwitnącej Wiśni, Tunezji i Argentyny podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali. Co jednak najważniejsze, polscy szczypiorniści wrócą z Francji z doświadczeniem, czyli tym elementem po który tam jechali.

Zwycięstwa to nie wszystko

Chyba nikt nie wątpi w to, że nasi reprezentanci woleliby z Francji wrócić w atmosferze glorii i chwały z medalami na szyi. Ambitni sportowcy wszak zawsze walczą o zwycięstwa, stawiają sobie najwyższe cele. Trzeba jednak pamiętać, że chęć nauki, pokora, konsekwentne dążenie do celu to także istotne elementy, które wiele mówią o charakterze zawodnika, ba mówią o nim wszystko, a to niezwykle ważne także dla selekcjonera. W kajeciku Tałanta Dujszebajewa zapewne pojawiło się wiele cennych uwag na temat podopiecznych.


Powiązany Artykuł

O co tutaj biega - tło.jpg
O co tutaj biega

Powtarzając zatem pytanie postawione na wstępie - po jakiego grzyba Polacy mają grać o 17. miejsce mistrzostw świata szczypiornistów – można zapytać przewrotnie: a po co eliminacyjne biegi na 100 metrów na igrzyskach w Rio skoro i tak wiadomo, że Usain Bolt wygra, po co do basenu mają wskakiwać koledzy Phelpsa, skoro i tak to Amerykanin zgarnie to, co jest do wzięcia. Po co ma grać Legia z Realem, skoro i tak dostanie lanie … można tak wymieniać bez końca, a odpowiedź będzie podobna...

REKLAMA

Sport jest po to, aby rywalizować i doskonalić się

Jak podają słowniki sport to forma aktywności człowieka, mająca na celu doskonalenie sprawności fizycznych w ramach współzawodnictwa, indywidualnie lub zbiorowo. No, to nasi szczypiorniści właśnie udoskonalili się i indywidualnie i zbiorowo, i mentalnie i fizycznie. Wiedzą, że mogą dotrzymać kroku mistrzowskiej drużynie Francji, z którą przegrali jedną bramką. Wiedzą, że nawet jak przegrywają z Argentyną czterema golami to nie należy składać broni i zawieść, bo trener przed meczem ich motywował mówiąc, że jako zawodnik i szkoleniowiec zdobył niemal wszystko, natomiast nie sięgnął jeszcze Puchar Prezydenta i w związku z tym liczy na to, że zawodnicy mu w tym pomogą. Wiedzą też, że nie są mistrzami świata, bo mają nad czym pracować i do tytułów jeszcze długa droga.

Powiązany Artykuł

O tablicę - tło bloga.jpg

Jednym słowem – jeżeli jest okazja to należy ją wykorzystać. Jest mecz o 17. miejsce to trzeba go rozegrać i wygrać jak się da. Mecze o stawkę, a mecz na mistrzostwach świata niezależnie od wagi spotkania zawsze taki jest, są najlepszymi testami, zawodnicy mogą na nich tylko skorzystać jako drużyna.

Ale nie każdy tak twierdzi. - Spotkały się dwie szkolne drużyny. Cieszyć może tylko zwycięstwo, nic więcej. Takie mecze na mistrzostwach nie powinny być w ogóle rozgrywane. Czy w takim pojedynku można się czegoś nauczyć? Nie sądzę – ocenił Zbigniew Tłuczyński, brązowy medalista mistrzostw globu z 1982 roku, który był zdegustowany poziomem pojedynku Polski z Argentyną. Były reprezentant w jednym z wywiadów powiedział także, że ci młodzi czy nieograni w dużych imprezach zawodnicy we Francji będą zbierać doświadczenie. Zdaniem Tłuczyńskiego jednak, jeśli zawodnicy ciągle przegrywają, to tylko się ich dołuje. A co jeśli wygrywają w meczu o 17. miejsce? Też nie warto było grać?

TVP Sport

REKLAMA

Kiedyś Nikola Karabatić, gwiazda ekipy gospodarzy zdobywał pierwszą, drugą czy piątą bramkę dla Trójkolorowych, bo od czegoś trzeba zaczynać. Podczas mundialu we Francji licznik jednego z najlepszych szczypiornistów świata kręci się gdzieś przy 1120 trafieniach dla reprezentacji, a turniej jeszcze trwa. Liczniki Tomasza Gębali, Przemysława Krajewskiego, Michała Daszka czy innych reprezentantów Polski nie pokazują jeszcze takich cyfr, ale każdy kolejny mecz w koszulce z orzełkiem na piersi podwyższa ich statystyki, uczy i buduje drużynę. Przed reprezentacją Dujszebajewa gigantyczna praca. Być może niektórzy zawodnicy nie zagrzeją w tej kadrze miejsca na dłużej, bo się zwyczajnie nie sprawdzili, ale chyba właśnie tak buduje się idealny zespół, a potem tworzy się historię.

Więcej na blogu autora - O co tutaj biega

Aneta Hołówek, Polskieradio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej