Lekkoatletyczne HME: Belgrad będzie szczęśliwy dla Polaków?
Belgradzka Kombank Arena będzie od piątku tętniła życiem - rano lekkoatleci rozpoczną zmagania w mistrzostwach Europy. Polacy jadą na imprezę w mocnym składzie i liczą na pokaźny medalowy dorobek.
2017-03-02, 17:00
Posłuchaj
W sześcioosobowej grupie, która przygotowuje się głównie do biegu sztafetowego, jest 21-letnia Adrianna Janowicz (IAR)
Dodaj do playlisty
W Belgradzie będą wysłannicy radiowej Jedynki - Cezary Gujrew i Rafał Bała. Zapraszamy do słuchania relacji z najważniejszych wydarzeń imprezy.
Medalowych szans jest sporo, nastroje biało-czerwonych są bardzo dobre, podobnie jak atmosfera w naszym obozie. Czy to jeden z czynników, który pomoże w medalowych żniwach?
Program Halowych Lekkoatletycznych Mistrzostw Europy w Belgradzie>>>
Belgradzka arena
Królowa sportu cieszy się coraz większą popularnością w Serbii - bilety na imprezę sprzedają się bardzo dobrze, a w niedzielę ma być komplet publiczności, czyli ponad 10 tysięcy kibiców.
- Hala wypełni się po brzegi, zwłaszcza w czasie sesji popołudniowych. Miejsc na trybunach jest ponad dziesięć tysięcy. Bilety na piątkowe i sobotnie zmagania jeszcze są. Mamy ich po ok. tysiąc na każdy dzień. Zainteresowanie lekkoatletyką w naszym kraju rośnie - powiedział dyrektor medialny halowych mistrzostw Europy Aleksandar Simić.
REKLAMA
Atmosferę podgrzeje też wydarzenie, które od dekad elektryzuje całe miasto - prestiżowe derby między Crveną Zvezdą a Partizanem, które będzie oglądało ponad pięćdziesiąt tysięcy osób.
34. edycja Halowych Mistrzostw Europy odbędzie się w Kombank Arenie - wielofunkcyjnej hali, znanej m.in. z meczów Ligi Światowej siatkarzy. Jest ona jednym z największych tego typu obiektów w Europie, który został przystosowany do przeprowadzenia zawodów lekkoatletycznych. Koszt budowy hali wyniósł ok. 70 milionów euro.
Osiem szans medalowych?
Prezes Polskiego Związku lekkiej Atletyki Henryk Olszewski ocenił, że 34-osobowa reprezentacja kraju, która w środę odleciała do Belgradu na 34. halowe mistrzostwa Europy, ma osiem szans medalowych.
REKLAMA
- Sezon zimowy jest krótki, ale intensywny. Mimo że nie startują w nim specjaliści od rzutów, którzy stanowią mocny punkt polskiej lekkoatletyki, są powody do optymizmu. Moim zdaniem mamy osiem szans medalowych. Jeśli wykorzystamy połowę, to start ekipy można będzie uznać za udany - powiedział Olszewski.
Dodał, że jego marzeniem jest, aby następcy mistrzów nawiązali do wielkich tradycji polskiej lekkoatletyki. Natomiast oczekiwaniem - by w Belgradzie poprawili rekordy życiowe bądź najlepsze wyniki w sezonie.
- Jestem dumny z tego, że - oprócz doświadczonych zawodników, którzy udowodnili swoją klasę w międzynarodowych imprezach - w naszej ekipie znaleźli się też młodzi, utalentowani sportowcy. Do nich należy przyszłość - podkreślił prezes PZLA.
REKLAMA
Źródło: x-news
A ci młodzi, to przede wszystkim 21-letnia sprinterka Ewa Swoboda, biegająca średnie dystanse 21-letnia Sofia Ennaoui, 20-letni ośmiusetmetrowiec Mateusz Borkowski i także 20-letni kulomiot Konrad Bukowiecki.
Adam Kszczot, którego czekają trzy biegi na 800 m dzień po dniu przyznał, że nie jest tym przerażony, bo w swej blisko 20-letniej karierze miał już kilka takich przypadków.
- Nie da się porównać rywalizacji pod dachem do tej na stadionie. To zupełnie inna bajka. To jest wielka loteria, typowy hazard. Na bieżni stadionu jakiś błąd można poprawić, można odrobić stracony dystans. W hali to tak jak na szachownicy, jeden błędny ruch i od razu jest się na przegranej pozycji. Na stadionie prosta ma 100 metrów, w hali niespełna 50 metrów - podkreślił.
REKLAMA
Energia i zapowiedź walki
Z wielką energią do tej imprezy podeszła Sofia Ennaoui.
- Trzeba być pozytywnie nastawionym do wszystkiego, cieszyć się z tego co mamy, co osiągnęliśmy i realizować swoje pasje. I to jest klucz do sukcesu, który oczywiście musi być poparty ciężką pracą, ale ona musi być wykonywana stopniowo, mądrze. Dlatego ja się nie spinam. Podejdę do rywalizacji spokojnie, ale nie ukrywam, że moim celem jest medal. W gronie zawodniczek, które wystartują na 1500 m, mam czwarty wynik. Dużo zależy od taktyki. Mam nadzieję, że pobiegnę właśnie mądrze - zaznaczyła zawodniczka.
Piotr Lisek, który niedawno w ciągu dwóch dni złamał dwie tyczki przyznał, że nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć co było tego przyczyną.
Powiązany Artykuł

Ewa Swoboda optymistką przed Halowymi Mistrzostwami Europy. "Wszystko zaczyna boleć, jest bardzo dobrze"
- Doprawdy nie wiem, myślałem, analizowałem i nie znajduję przyczyny. A co ciekawe, że pękła zarówno nowa jak i stara tyczka. Na szczęście nie doznałem takiego urazu, który wyeliminowałby mnie z mistrzostw. Mam jedynie stłuczoną lewą nogę, ale da się żyć - powiedział rekordzista Polski (6 metrów).
REKLAMA
Józef Lisowski, który od 1994 r. prowadzi kadrę czterystumetrowców uważa, że w Belgradzie sztafeta powinna - jak zwykle - ostro powalczyć.
- A co z tej walki wyniknie, zobaczymy. Nie chcę wywierać presji na zawodników i stawiać jakiekolwiek prognozy. Mam nadzieję, że z pozytywnej strony pokażą się młodzi zawodnicy i na tym mi bardzo zależy. W zespole jest trzech średnio starych: Kacper Kozłowski, Łukasz Krawczuk i Rafał Omelko oraz trzech bardzo młodych: Bartłomiej Chojnowski, Dariusz Kowaluk i Przemysław Waściński - zaznaczył szkoleniowiec.
Źródło: x-news
Belgrad drugi raz jest gospodarzem Halowych Mistrzostw Europy - poprzednio, jeszcze jako stolica Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, organizował zawody tej rangi w 1969 roku (wówczas pod nazwą Europejskie Igrzyska Halowe).
REKLAMA
48 lat temu Polska z dorobkiem dziewięciu medali (w tym sześciu złotych) zajęła pierwsze miejsce w tej klasyfikacji, wyprzedzając m.in. takie potęgi jak ZSRR i NRD.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA