Liga Mistrzów: młodzież Monaco nie puka do drzwi elity, ona je wyważa. Tak wygląda czarny koń rozgrywek
Monaco po szalonym dwumeczu wyrzuciło za burtę Ligi Mistrzów Manchester City, grając świetny, ofensywny futbol. Leonardo Jardim stworzył drużynę nieobliczalną, napędzaną młodzieńczą energią i polotem. Francuzi stali się czarnym koniem rozgrywek?
2017-03-16, 14:00
Posłuchaj
Marek Brzeziński z Paryża o wygranej Monaco nad Manchesterem City (IAR)
Dodaj do playlisty
FC Barcelona, Real Madryt, Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Leicester City, Juventus, Atletico Madryt i AS Monaco - oto finałowa ósemka tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Faworyci się nie zmieniają, ale po tym, co zobaczyliśmy w środowy wieczór, trudno patrzeć bez sympatii na ostatni francuski zespół w europejskiej elicie.
12 bramek, dziesiątki świetnych sytuacji, fantazja i błysk - dwumecz Monaco z Manchesterem City powinien być wizytówką nie tylko Champions League, ale też całej piłki nożnej. Za takie drużyny jak ta, którą stworzył Leonardo Jardim, zawsze trzyma się kciuki.
Powiązany Artykuł

Liga Mistrzów: Monaco przebojem wdarło się do ćwierćfinału. Powiew świeżości na salonach Europy
24,7 - to średnia wieku wyjściowej jedenastki, która w środę odprawiła z kwitkiem zespół Pepa Guardioli. Hiszpan jeszcze nigdy w karierze nie odpadł z Ligi Mistrzów na tym etapie, po pierwszych stu spotkaniach jest najlepszym szkoleniowcem w historii całych rozgrywek.
REKLAMA
Tym razem jednak nie zachwycaliśmy się jego taktycznym kunsztem, a tłumaczenie o tym, że jego piłkarzom zabrakło doświadczenia, brzmią dość kuriozalnie.
Monaco zasłużyło na ten awans, w cały dwumeczu było stroną lepszą, tą, której zależało bardziej. Mogło się wydawać, że zwycięży rutyna, a gwiazdy z Manchesteru pokażą, że potrafią uczyć się na błędach, które popełniły w pierwszym z meczów. Nic z tych rzeczy.
Podopieczni Leonardo Jardima zrobili to, co potrafi najlepiej - rzucili się do ataków, zdominowali rywali siłą w środku pola, ambicją i fantazją. W pierwszej połowie przeciwnik po prostu nie istniał, a eksperci przecierali oczy ze zdziwienia. Jardim zachowywał spokój, ale można było domyślać się, że jest ze swoich podopiecznych po prostu dumny. To była piękna piłka, pełna blasku, poparta zaangażowaniem i odpowiedzialnością. W dodatku tego wieczoru musiał radzić sobie bez dwóch gwiazd - kontuzjowanego Falcao i zawieszonego za kartki Kamila Glika.
REKLAMA
W drugiej części gry Francuzi nie wytrzymali tempa, które sami narzucili, ale ostatecznie byli w stanie wyszarpać awans do ćwierćfinałów. Zwyciężyła młodość. Młodość, która niesie za sobą konsekwencje, ale której uroku nie sposób odmówić.
Portugalski szkoleniowiec zbudował zespół, który ma dwie twarze i jest nieobliczalny, a rywalizacja z Anglikami tylko to potwierdziła. Lider Ligue 1 dysponuje ofensywą, która w tym sezonie zdobyła już 127 bramek. To tempo wytrzymuje jedynie Barcelona.
Źródło: x-news
Obecne Monaco przypomina Borussię Dortmund z najlepszych czasów rządów Juergena Kloppa. Młodość i fantazja, prowadzona w sposób bardzo umiejętny daje mieszankę naprawdę wybuchowa. Jardim ma niesamowitą rękę do piłkarzy, potrafi stworzyć coś unikalnego. Jego poprzednie sezony stały pod znakiem bardzo dobrej defensywy i kontrataków. Ale jeśli dysponuje się takim potencjał, trzeba go wykorzystywać. Portugalczyk nie tylko wprowadza do gry talenty, ale też potrafi odbudować zawodników, co pokazuje przykład Falcao, przez wielu już skreślonego.
REKLAMA
Młodzież to osobna historia. Świetna praca akademii przez większość czasu pozostaje niezauważona, w dodatku w mieście, które przecież futbolem nie żyje - Monaco ma jedną z najniższych frekwencji na stadionie w Ligue 1.
Wydaje się, że mamy do czynienia z modelowym przykładem tego, jak powinno funkcjonować szkolenie i wyszukiwania talentów. Francuzi sprowadzają na daną pozycję zawodników o różnej charakterystyce, żeby unikać konkurencji, do 17. roku życia młodzi piłkarze nie są przypisani tylko jednej pozycji, stąd większa wszechstronność. Do tego dochodzi wielkie przywiązanie do wychowania - ci, którzy poza boiskiem mają problemy, nawet nie dostaną tu szansy.
Tak rocznikowo wyglądają najważniejsi zawodnicy środowego spotkania:
REKLAMA
18-letni Kylian Mbappe już teraz znalazł się na ustach piłkarskiego świata. Wychowanek Monaco w ostatnich 11 spotkaniach zdobył 11 goli, już teraz mówi się o tym, że latem rozegra się o niego wyjątkowo zacięty bój między finansowymi potęgami.
W czwartek Didier Deschamps ogłosi kadrę Francuzów i jeśli znajdzie się w niej ten zawodnik, który urodził się w magicznym dla Trójkolorowych, 1998 roku, będzie już jasne, że coś jest na rzeczy, że nowe pokolenie nie tyle nieśmiało puka do drzwi, co z hukiem je wyważa.
Pokolenie, które wychowało się na gwiazdach, które już niedługo będą kończyć swoje kariery. A wszyscy dobrze wiemy, że życie nie znosi pustki.
REKLAMA
Stwierdzenie, że w Monaco jest przyszłość francuskiej piłki, nie jest czymś przesadnie ryzykownym - Tiemoue Bakayoko, Benjamin Mendy, Thomas Lemar i właśnie Mbappe mogą błysnąć w drużynie wicemistrzów Europy już na mundialu w Rosji.
Z kim zmierzy się ta drużyna w ćwierćfinale Ligi Mistrzów? Wydaje się, że nie będzie to miało większego znaczenia. Monaco może ograć każdego, naszpikowane talentami i głodne sukcesu w sposób właściwy młodości - bez kalkulacji, odrobinę szaleńczy, który jest jednocześnie największą zaletą i największą wadą.
Losowanie par ćwierćfinałowych odbędzie się w piątek o 12:00 w szwajcarskim Nyonie.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA